Strach przed niepowodzeniem skutecznie powstrzymuje nas przed działaniem. Tymczasem zapominamy, że to nie strach powinnyśmy „leczyć”, a to co go wywołuje.
strach przed niepowodzeniem: źródła
1. Przekonania ograniczające zw. z niską samooceną
2. Negatywne doświadczenia
3. Zasłyszane opinie
4. Ograniczone fundusze
na zakończenie
A jeżeli dla odmiany masz ochotę na same bezeceństwa i tylko kilka mądrości, polub mnie na Facebooku. Znajdziesz tam dużo śmiechostek, mało konkretów i wszystko co trzeba wiedzieć, aby być na bieżąco z moimi poczynaniami, o!
47 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Jak dobrze, że udało mi się już pozbyć tego strachu, o którym piszesz! Dzięki temu udało mi się założyć mojego bloga 😀 Co prawda ciągle zdarzają mi się momenty, kiedy zastanawiam się, czy nie lepiej zamknąć buzię, kiedy słyszę jakąś złośliwą opinię, ale ogólnie daję radę!
To doskonale 🙂 Przypuszczam, że w zawieszeniu jest nadal ogrom blogów, które ze strachu, być może nigdy nie zostaną pokazane światu.
bardzo mnie zmotywowałaś tym tekstem do przełamania się!
Ja zawsze boję się przed pewnymi nowymi projektami niepowodzenia, ale zawsze przypominam sobie ile rzeczy już mi się udało i to jakoś pcha mnie do przodu! 🙂
Masz bardzo dużo racji, znam takie osoby które tkwią w takim zamkniętym kole
Coś jest na rzeczy z tym strachem. Wiem że jest. Zdaje sobie sprawę z jego istnienia i negatywnego działania na moją osobą. Próbuję z tym walczyć, problem jednak w tym że nie udaje mi się. Wierzę jednak że kiedyś się uda. Tylko kiedy …? A może to faktycznie tylko usprawiedliwienie, pewnie tak….
A jakie jest źródło Twojego strachu? Znajduje się na ww. liście?
Ja sama nie wiem o co mi chodzi, że nie działam. Mam chęć, wierzę, fundusze też się znajdą, kurczę, chyba sama sobie to ograniczenie stawiam przez to, że nie do końca wiem co chcę osiągnąc. Brak mi sprecyzowanego celu.
I jak pięknie odpowiedziałaś sobie Magda na własną wątpliwość 🙂 A jeżeli masz problem z ustaleniem celu, napisz do mnie maila, chętnie pomogę Ci go doprecyzować.
U mnie zazwyczaj bierze górę pierwszy z powodów, ale często też drugi 🙁 Staram się z tym walczyć, zwłaszcza teraz, gdy moje stanowisko pracy ma zmienić się na objęte o wiele większą odpowiedzialnością. Często nawiedzają mnie myśli, że NIC mi się do tej pory nie udało i że nie mam nic, co mogłabym światu zaoferować. Wiem, że to głupie i nieobiektywne, ale jak do tej pory nie udało mi się wyrzucić z głowy tego upierdliwego głosiku, który przed każdym działaniem mówi „to za trudne”, a jeśli cokolwiek mi się uda, mówi: „to nic takiego, każdy inny dałby radę”, albo „wcale nie było tak dobrze”. No, ale staram się robić coś, nie myśleć o tym i iść na przód, bo cóż innego pozostaje? Nie położę się przecież i nie umrę. 😉 Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się szczerze pomyśleć dobrze o samej sobie. To by było coś.
Z jednej strony przykro mi czytać Twój komentarz, z drugiej jednak się cieszę. Przykro – bo widzę, że męczy Cię wewnętrzny sabotażysta, ale cieszę się, bo działasz pomimo.
Gratuluję awansu i od razu wpisz sobie na listę sukcesów, bo pamięć bywa zawodna. Następnym razem, gdy dopadnie Cię zwątpienie we własne możliwości, po prostu je sobie przypomnij.
Strachu przed działaniem jakoś tak nigdy nie odczuwałam, ale za to zawsze bałam się stagnacji, to jak przepuszczanie czasu przez palce, niewykorzystywanie pojawiających się okazji. 🙂
Ja od zawsze mam takie przekonanie, że co mnie zabije to stagnacja lub nuda 😉
Dokładnie tak, zawsze muszę działać, jak znudzi mi się jakaś dziedzina, czuję, że już wszystko z niej wyciągnęłam dla siebie, bez żalu przechodzę na inną. 🙂
Strach przed działaniem to jedna sprawa, bardzo ograniczająca i niwecząca wiele fajnych pomysłów. Z drugiej strony, warto realnie ocenić sytuację i swoje możliwości. Czasem bardzo chcemy uwierzyć w siebie, trochę na zasadzie „Mogę zostać kimkolwiek chcę”. No niestety zazwyczaj to nieprawda.
A masz Kasia konkretny przykład kiedy „zazwyczaj to nieprawda”?
Zawsze staram się wykorzystać swój potencjał, chyba wolę nawet działać niż trwać w stagnacji:) to właśnie brak działań chyba mnie najbardziej demotywuje
Wszystko się zgadza, tylko też można działać w utartych schematach i strach ominąć, choć bez szans na rozwój, a można próbować nowych rzeczy i wówczas najpewniej strach się pojawi, ale jakże piękne perspektywy się przed nami rozpościerają 🙂
Ja bym wręcz powiedziała, że strach przed niepowodzeniem to objaw dojrzałości.
Byłaby to nawet ciekawa myśl, gdybyś jednak napisała więcej, bo póki co to rzucona myśl i tylko nie wiadomo czy kapiszon, czy prawdziwa bomba. Także jeśli możesz rozwiń myśl, dzięki 🙂
Dodałbym jeszcze strach przed oceną, reakcją otoczenia.
Jak to było? Wiem – Nasze wymarzone życie jest zazwyczaj po drugiej stronie strachu
Bardzo w punkt.
Strach nie jest zły. To nasza ochrona przed robieniem głupot. Ważne aby nas nie ograniczał
Jak to mówią, kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie wymówkę.
Dzięki Gosia za komentarz, ale porównywanie strachu do wymówki to chyba jednak nazbyt duże uproszczenie.
Jak zwykle mądrze i inspirująco. Ja właśnie ciągle myślę o własnym biznesie ale obawa przed utrata pewnej wypłaty mnie powstrzymuje
Nie musisz od razu rezygnować. Możesz pracować na umowę, a pomysł na biznes rozwijać w ramach projektu pobocznego. Na pewno będzie rozwijał się wolniej, bo w międzyczasie, ale będziesz przynajmniej miała szansę go przetestować, bez rezygnacji z poczucia bezpieczeństwa finansowego.
Znam to…. strach przed niepowodzeniem, przed opiniami innych, przed samym sobą…. u mnie jeszcze ten etap nie minął o boję się, że prędko nie minie. Nie należę do osób odważnych jednak chciałabym się go już pozbyć 🙁
A jakie jest Natalia źródło tych strachu? Obawiam się, że bez doprecyzowania nie masz szansy na pozbycie się strachu.
Bardzo cenny tekst. Warto przełamywać ten strach, żeby realizować swoje cele i marzenia.
Warto rozpoznać z czego wynika, a wtedy łatwiej będzie go ograniczyć.
Strach przed niepowodzeniem jest ogromny, zwłaszcza jak się już w zyciu poniosło jakąś porażkę. Ale strach nie może wykluczyć nas z drogi do spełniania marzeń.
A to Ciebie Sandra zapraszam jednak tu >> https://dopracowani.pl/2018/09/09/porazka-a-niepowodzenie/
Zgadzam się z tym wszystkim i w zasadzie muszę przyznać że jeden z tych punktów mnie dotyczy, chyba muszę zacząć nad tym pracować 😉
A zdradzisz Inga który?
Bardzo mądrze piszesz. Ja tylko mogę dodać, że często ludzie, którzy dopięli swego i rozwinęli swój świetnie prosperujący biznes sami mają na swoim koncie jakieś porażki i niepowodzenia. Jednak to właśnie z tych niepowodzeń wyciągnęli wnioski, zobaczyli co robili źle, czego nie robili i znaleźli przyczyny nad którymi zaczęli pracować. Biznesu trzeba się nauczyć 🙂
Otóż, otóż.
Wszystko to jest prawda! Sprawdzone na własnym sobie 😉
Trafne spostrzeżenia, dobry tekst !
Ehh, to mnie- jestem mistrzem wymówek :/.
Ale tym razem to nie o wymówkach. O strachu.
Strach w moim przypadku jest papierkiem lakmusowym. Im większy tym wiedza że to co robię jest ważne dla mnie. Wtedy siadam i sprawdzam czego się obawiam i rozwibruje problemy. Strach to naturalny mechanizm obronny, który musi nam pomagać a nie blokować.
A co z projektami, którym np. z racji biegłości i wcześniejszych doświadczeń nie towarzyszy strach? Są mniej ważne? Bo myślę sobie, że to o czym piszesz dot. rzeczy, które robisz pierwszy raz.
Zazwyczaj nowych, ale nie zawsze to również zależy co tym razem jest do zyskania bądź stracenia. Każda sytuacja jest inna. A jeżeli chodzi to rzeczy „codzienne” to rzeczywiście raczej nie mam obaw.
Magda jestem dużą dziewczynką już 40 macha do mnie z ganku ;). Powiedziałam sobie tak: jak nie teraz to kiedy? Założyłam swoje miejsce w sieci, jestem tam z moimi wadami i zaletami. Zauważyłam że ludzie mnie lubią, a wiesz dlaczego? Bo ja polubiłam siebie. Ściskam mocno i częstuję się pączkiem 😙
Ja również jestem dużą dziewczynką i mam podobne spostrzeżenia 🙂