Czasami jak mądrość na mnie spłynie to aż w pięte mi pójdzie. Ten tekst nie jest o prowadzeniu biznesu ani pracy na etacie. Jest o przedsiębiorczym stylu życia. Bo forma naprawdę nie ma znaczenia.
Długo ten tekst u mnie leżakował prawie gotowy ale ciągle czegoś mu brakowało. Nie czułam, że jest wystarczająco mocny aby cię przekonać do mojej idei, a w sumie bardzo mi na tym zależy. I kiedy w jednym z ostatnich artykułów napisałam, że „moim celem jest wybudowanie domu bez udziału zewnętrznych źródeł finansowania w postaci kredytu – to ten cel jest dla mnie najważniejszy, a nie sposób w jaki na jego realizację zarobię”, poczułam, że to najlepsza definicja przedsiębiorczego stylu życia, który prowadzę. Dzisiaj chcę ci o tym opowiedzieć.
.pracujesz? ale po co?
Prowadzę firmę, współpracuję z kilkoma firmami na względnie stałych warunkach, mam też bardziej i mniej stałych klientów. No mix absolutny. Wcześniej pracowałam ponad 7 lat w korporacji, a w tym czasie przerobiłam każdy rodzaj umowy. Trzeba przyznać mam trochę doświadczenia i wiesz co? Absolutnie nie uważam, że gdzieś jest lepiej, a gdzieś gorzej i że któryś rodzaj umowy jest bezpieczniejszy od innych. Wszystko zależy od celu który nam przyświeca.
Gdy zaczynałam pracę chciałam się rozwijać. Byłam na początku swojej drogi, nie wiedziałam nawet co w ogóle chcę robić i kim chcę zostać „jak dorosnę”. Po prostu czułam, że muszę zbierać doświadczenia i uczyć się jak najwięcej aby z tego wszystkiego wybrać takie obszary, które sprawiają mi największą frajdę. Tak. Taki ze mnie rozwojowy freak.
Już podczas studiów czułam, że nigdzie nie nauczę się więcej i nie ma dla mnie lepszego startu niż praca w korporacji. Jak poczułam tak zrobiła, krok po kroku aż do ściany. Do ściany zbudowanej nowymi priorytetami. I chociaż nadal uwielbiam się rozwijać dzisiaj moje poczynania zawodowe podyktowane są całkiem odmiennym celem: wybudować dom w lesie.
Nie ma dla mnie znaczenia czy zarobię na jego budowę pracując na etacie, czy w ramach prowadzonej firmy, zwłaszcza że jako trener biznesu też miałam samodzielne stanowisko, a i na rutynę nie narzekałam. Wybrałam własną działalność bo absolutnie nie wyobrażam sobie aby ktoś zatrudnił mnie na etacie z wynagrodzeniem wyższym niż moje możliwości dochodowe we własnej firmie.
W tym miejscu jednak uroczyście oświadczam, że jeżeli kiedyś znajdzie się taki wariat, który da mi swobodę działania, zadaniowy tryb pracy, a być może nawet opcję pracy zdalnej i odpowiednie wynagrodzenie, nie wykluczam, że oto powrócę „na etat”. Bo na litość jedyną wypróbowałam wszystkie i naprawdę nie przywiązuję się do formy wykonywanej pracy (etat, freelance, własna działalność) ani rodzaju umowy (umowa o pracę, o współpracy, zlecenie czy dzieło).
Obrałam azymut na swój cel, wiem co potrafię i jak mogę to zamienić na złotówki, które ten cel pomogą mi zrealizować. Ot i cała filozofia.
.jeszcze raz
Gdy na pytanie „Co chcesz robić zawodowo?” słyszę „Chcę prowadzić własną firmę” to zrozumieć nie mogę. Naprawdę własna firma to cel sam w sobie? Nie CO chcę robić, w CZYM się specjalizować tylko w JAKIEJ formie? A może jednak za tą myślą idzie bagaż przekonań lub myślisz o firmie bo tak podobno jest fajniej?
Bywa też odwrotnie. „Chcę znaleźć stałą pracę na etacie”, a mi włosy na głowie się prostują. Już takie cuda widziałam, że naprawdę uwierz – żaden rodzaj umowy nie zagwarantuje ci bezpieczeństwa zatrudnienia. To to CO potrafisz daje ci największe bezpieczeństwo, niezależnie w jakiej formie świadczysz swoje usługi.
Jeszcze raz.
To nie rodzaj umowy i forma pracy definiuje kim jesteś ale kompetencje, które posiadasz i gotowość do ich wykorzystania przy każdej nadarzającej się okazji. Oto sedno przedsiębiorczego stylu życia.
.przedsiębiorczy styl życia
Cały czas mam jednak wrażenie, że moja idea nie wybrzmiała nazbyt dosadnie. Pozwól, że przedstawię ją w formie postulatu. Tak zawsze czytelniej i jakby bardziej w pamięci zapada.
- Nie będzie miała dla ciebie znaczenia forma zatrudnienia i rodzaj umowy, a jedynie praca przybliżająca cię do realizacji twoich celów, tych najprawdziwszych z prawdziwych często wcale niezawodowych.
- Gdy ktoś będzie chciał ci zapłacić za coś co nie mieści się w standardowej definicji zawodu, który wykonujesz ale jesteś w stanie to zrobić na wysokim poziomie, nie odmówisz.
- Gdy dostrzeżesz szansę na dodatkowy dochód w miejscu, w którym nikt inny go nie dostrzega, zrobisz to, a zarobionym pieniądzem nie wzgardzisz.
- Gdy w głowę cię trzepnie pomysł na biznes/produkt/usługę, który nie wymaga znacznych nakładów finansowych zamiast analizować, zaczniesz działać w ramach projektu pobocznego. I niech dzieje się magia.
- Zamiast zastanawiać się gdzie chcę pracować, zastanowisz się po co w ogóle chcesz pracować. Gdyby nie moje umiłowanie do finansowego spokoju ducha i perspektywa tarasu na dachu garażu w moim domu jak-ze-Zmierzchu najpewniej robiłabym NIC w czystej postaci. Ty też możesz.
- Nie będziesz na siłę zamieniała pasji w biznes i oddzielisz grubą krechą pasjobiznes (sic!) od pracy z pasją.
- Swojej działalności nigdy nie określisz też mianem kobiecego biznesu, a ew. biznesem dla kobiet. I tak. Lubię chodzić zarówno w obcasach, jak i w trampkach.
.
Pracujemy po coś i najwyższa pora dowiedzieć się PO CO. Bo naprawdę nie jest ważne gdzie pracujesz i w jakiej formie, twojej pracy przyświeca nadrzędny cel. Dla jednych to 6-godzinny dzień pracy, możliwość rozwoju, prestiż wynikający ze stanowiska, dla mnie możliwość sfinansowania budowy domu i styl życia który lubię. A jaki jest twój?
Jestem właśnie na etapie 4 punktu – trzepnąl mnie pomysł na produkt i ostro zaczynam działać i nie, nie jest to kobiecy biznes 😉
Ela to przecież ja kibicuję, a gdy ten produkt wejdzie już na rynek liczę na znak-sygnał 🙂
Na pewno dam znać ☺️☺️
Co do punktu 1 – ja za wszelką cenę unikałam umowy o pracę. W emeryturę od państwa nie wierzę, a na umowach o dzieło zarobić można lepiej (o ile oczywiście charakter pracy pozwala na podpisywanie takowej). Teraz bardzo cenię sobie zarządzanie własną firmą, ale pewnie i ja dałabym się skusić, gdyby zaoferowano mi świetne pieniądze za pracę zdalną 😉 Grzech nie skorzystać.
Podobnie jak Ty nie lubię określenia „kobiecy biznes”. Czy ktoś mówi, że prowadzi „męski biznes”? Jedno i drugie brzmi śmiesznie.
Otóż otóż <3
Z obcasami i trampkami mam dokładnie tak samo 🙂
Magda, a ja sobie przemyślałam Twój wpis i wróciłam.
Bo ogólnie również wiele razy spotykałam się z odpowiedzią na moje pytanie o pracę, że ‚znajdę sobie pracę na etacie’. Powaga na twarzy, te sprawy. I również uważam, że niesprecyzowane cele zawodowe to jedno (można nie wiedzieć, co się chce robić w życiu, wiadomka), ale znam takich ludzi, którzy chcą koniecznie pracować ‚na etacie’ (co rozumiem przez zrzucenie z siebie odpowiedzialności za nieustanne szukanie współpracy, zarządzanie itd.), a drugie miejsce zajmuje to, co oni dokładnie tam będą robić. Liczy się to bezpieczeństwo (choć wiadomo, może być ono pozorne). I z drugiej strony – znam też osoby, które ‚chcą otworzyć własną firmę’, otwierają ich ileś tam i tak sobie zarządzają, różnymi działaniami i im się po prostu to podoba.
Więc chyba zmierzam do tego, że spotkałam wiele osób, które pracę ograniczają tylko i wyłącznie do aktu zarabiania pieniędzy, a nie stworzenie z tego w jakiś sposób fajnego i ekscytującego sposobu na życie. 😉 I jednak, choć być może ciężko nam uwierzyć, przekładają formę pracy nad zajęciem samym w sobie, choć oczywiście mogę się mylić.
Taka myśl mnie dziś rano naszła. Miłego dnia!
I to jest bardzo słuszna myśl 🙂 Osobiście spotykam się z tym bardzo często, zwłaszcza jak pracuję indywidualnie z dziewczynami i słyszę „chcę znaleźć dobrą pracę” jak dopytam co oznacza „dobra” praca to zazwyczaj startują, że „na etacie” jako sedno wszystkiego. Później oczywiście dochodzą zarobki ale już na pytanie czym chciałabyś się zajmować to zazwyczaj wychodzi, że „nie wiem”. Także wbrew wszystkiemu ten przedsiębiorczy styl życia to jednak rzadkość, a ja bardzo chciałabym popularyzować właśnie takie podejście do pracy.
I coś widzę, że chyba znalazłam ambasadorkę <3
Tak, właśnie o to, co napisałaś mi chodziło. To niezbyt porywające myślenie, ale wierzę, że swoimi wpisami zrobisz dużo dobra.
Mogę nawet zostać jedną z twarzy Twojej kampanii, oby tylko z kubkiem kawy i croissantem w ręce!
Absolutnie nie inaczej <3
Zdecydowanie jestem zwolenniczką biznesów dla kobiet, a nie kobiecego biznesu. Z umową o pracę również mi nie podłodze.
Wlasnie jestem na etapie wykańczania domu, jednak bez zewnetrznego finansowania się nie obyło 😉
Niezależnie od sposobu finansowania, oficjalnie pozazdraszczam <3
Fantastyczny Tekst 🙂 Podoba mi się pomysł wybudowania domu bez kredytu, których sama unikam, a w zasadzie nie uznaję kompletnie i ledwo wyrwałam się z tej zgubnej spirali. W ogóle jesteśmy z mężem kompletni żyjącymi po swojemu ludźmi, lubimy zarabiać ale przede wszystkim robić to, co kochamy. Chyba żeby zarabiać pieniądze dobrze jest robić to co się lubi i kocha 🙂
A i owszem bo jak pracujesz z pasją to zyskuje na tym i jakość i Twój portfel. Bea fajnie, że do mnie zajrzałaś, zapraszam częściej <3
Podoba mi się ten tekst. Wiesz co? Wydaje mi się, że bardzo ważne jest nie lenić się, nie lamentować tylko brać za robotę. Próbować różnych rzeczy a w końcu odkryje się swoje mocne strony. Dziś mamy takie czasy, że trzeba cały czas uczyć się czegoś nowego. I umówmy się, kiedy kończy się liceum to mało kto wie co chce tak na prawdę w życiu robić. BTW etatu. Mój mąż np. pracuje teraz na tzw dobrym etacie. W miarę elastyczny czas pracy, możliwy home office, szefostwo spoko. Na etacie też może być ok.
Otóż dokładnie Kasia 🙂 Gdy pracowałam w korporacji jako trener biznesu miałam dokładnie tak jak Twój mąż. Zadaniowy tryb pracy, możliwość pracy zdalnej w każdą środę i jeszcze super zarobki. Po prostu tak jak napisałam te zarobki pomimo, że super nadal mniejsze niż te „na swoim” i tak po prostu poczułam, że na etacie już bardziej się nie rozwinę. Moja firma to taka naturalna konsekwencja rozwoju zawodowego ale nadal uważam, że wszędzie może być dobrze i równie wszędzie może być źle, jeżeli bardziej niż na tym co robimy, skupiamy się na formie wykonywanej pracy.
Bardzo mi miło Kasia, że do mnie zajrzałaś, zapraszam częściej <3
Mi się marzy dochód pasywny, a prace na wolontariacie np ze zwierzętami
I to jest cudne połączenie. A masz już jakiś pomysł na taki pasywny dochód?
Dziś dziecko zapytało mnie po co być bogatym. Odpowiedziałam, by móc pozwolić sobie na spełnienie każdego marzenia. Chyba właśnie po to pracujemy, a i sama praca może już być spełnianiem takich marzeń, jeśli ją lubimy.
Jakie piękne pytanie. I jaka piękna odpowiedź <3
To prawda. Kompetencje są niezwykle ważne, ale należy pamiętać, że potwierdzenia często na papierze są potrzebne.
punkt 5 <3
No cóż, łatwo jest mówić, kiedy ma się możliwość przebierania w ofertach albo pomysłach na własny biznes. Niestety, nie każdy ma tyle szczęścia. 😉
Naprawdę uważasz, że to szczęście?
Jestem na etapie realizacji twoich punktów, punkt po punkcie. Krótko mówiąc – zaczynam od nowo, choc mam bardzo długi staż. Dzięki za ten tekst, pozdrawiam
Iwona to ja trzymam kciuk i bardzo kibicuję, zaglądaj częściej może nawet dopomogę <3
mądrze napisane 🙂 rzeczywiście ważne jest co się robi i po co, a nie gdzie. Znam kogoś kto miał szansę założyć ze znajomym biznes (miał już odpowiednie doświadczenie) i niestety zrezygnował bo bał się, że nie wypali i szukał etatu 😉 Biznes wypalił i tamten znajomy zarabia teraz kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie 😛 a ten, który zrezygnował gryzie się w wiadomo co ;P
Niestety tak też czasem bywa, a strach ma bardzo wielkie oczy. Tak czy inaczej zapraszam częściej <3
Zgadzam się w całej rozciągłości. Dla mnie przedsiębiorczość to wykorzystywanie okazji, ułatwień, które utorują mi drogę do celu. To trasa żywiołowa, zmienna, elastyczna w stosunku do warunków i tego, co chcę osiągnąć. Wychodzenie poza ramy etatów oraz własnych działalności. Mój cel – wydanie książki. Sfinansowanie – dzięki działalności etatowej i pozaetatowej – szukaniu nisz, zapotrzebowaniu na dany produkt czy usługę.
Otóż Kasia piękna ta Twoja definicja przedsiębiorczości. A za wydanie książki trzymam kciuk, napisz tylko trzy słowa więcej, jaka tematyka? <3
Książka dla dzieci 🙂 O tym, że marzenia się spełniają 😀
Oj to najpiękniej <3
Can I get an amen! 🙂
Ja już dwa razy rzuciłam pracę na etat na moment przed podpisaniem „umowy na stałe”. Teraz otwieram swój biznes – broń Boże nie jest to biznes kobiecy 😉
Ale z kitką? <3 A jaki profil działalności? Proszę się chwalić :)
Bez kitki – z jedzeniem 😀
Oj to pysznie. Jak już wystartujesz to koniecznie daj znać <3
Uwierz mi – wtedy wszyscy będą wiedzieć, że biznes ruszył 😀
Fajnie to przeczytać i coś czuję, że jeżeli jest ktoś, komu mogłabyś tym tekstem pomóc to to jestem ja (ach ta skromność xD). Mam 21 lat, wakacje po drugim roku studiów i ja właśnie zaczynam myśleć. O pracy, o zawodzie i o tym, po co to wszystko 🙂 I teraz mam o czym rozmyślać 😀