Profesjonalne usługi czyli jakie? Profesjonalista czyli kto? Prawie każdy chce być postrzegany jako specjalista. Tylko po co?
Często wspominam, że jestem fotografem-amatorem. Robię zdjęcia z zamysłem wrzucenia na mój Instagram, nic więcej. Fakt. Uwielbiam je robić. Coraz częściej na otaczający mnie świat patrzę przez pryzmat kwadratów dopasowanych do instafeedu i cieszę się z każdego nowego. No jak dziecko się cieszę.
.amator
Na rok 2018 (tak w moim kalendarzu już pojawiają się plany na rok 2018) zaplanowałam kurs fotografii ale cały czas podkreślam – moje zdjęcia to w 100% fotografia amatorska i nawet nie planuję tego zmieniać. OK. Zgodzę się, że mam oko do ciekawych miejsc i pozorna brzydota czasem fajnie mi wyjdzie na zdjęciu.
Ale.
Nie znam się na głębi ostrości, balansie bieli i ISO. Zdjęcia robię tylko telefonem. Dopiero przymierzam się do zakupu aparatu ale to jeszcze dużo myślenia przede mną.
Po prostu jestem amatorką. A jednocześnie pasjonatką fotografii mobilnej.
I tylko kiedy tak ostatnio siedząc w wannie myśl mnie naszła, nie mogłam jej przepędzić. Bo kiedy amator staje się profesjonalistą? Gdzie leży ta granica?
.profesjonalista
Podałam przykład fotografii ale to równie dobrze może dot. gotowania, grafiki, copywritingu, mody, czegokolwiek. Kiedy kucharz-amator, staje się tym profesjonalnym, a pasjonatka mody – projektująca i szyjąca na własny użytek, zaczyna być postrzegana jako „prawdziwa” projektantka? Kiedy bloger, zaczyna być profesjonalnym blogerem, a tancerz-amator, zaczyna być profesjonalnym tancerzem? W którym momencie przekraczamy tę granicę i stajemy się profesjonalistami?
Może wtedy gdy ludzie chcą nam płacić za nasze usługi/produkty, a my faktycznie chcemy je sprzedać czyli wziąć pieniądze?
Albo. Albo.
Może gdy ktoś nas tak nazwie lub sami określimy się mianem profesjonalistów?
Czy może jednak wtedy, gdy wiemy ile nie wiemy (uświadomiona niekompetencja), a jednocześnie nie poprzestajemy na tej świadomości tylko cały czas nasze luki kompetencyjne uzupełniamy? To nic, że pojawiają się kolejne – tak wygląda proces nauki. Zamiast spocząć na laurach samozachwytu po osiągnięciu pewnego poziomu, zgłębiamy wiedzę i nabywamy nową. To chyba jedyne zachowanie godne miana profesjonalisty.
Tak sądzę.
Tylko, że cały czas mam wrażenie, że zbyt wiele osób właśnie na tym się skupia. Czy jestem już profesjonalistą, czy może jeszcze za chwilę? A ja mam inne pytanie. Od jakiegoś czasu moje ulubione. Po co? Po co zamykać się w szufladzie profesjonalizmu?
.profesjonalny amator
Gdy nazwiesz się profesjonalistą rosną oczekiwania. To w sumie naturalne. O ile w obszarach zawodowych zgodzę się, że warto być profesjonalistą to czy w ramach pasji nie lepiej poprzestać na byciu amatorem? Zdolnym ale jednak nadal amatorem.
Nie wiem dlaczego tak wiele osób chce być postrzeganych jako eksperci w każdym obszarze, którego dotkną. Przecież to tylko zobowiązanie i odpowiedzialność.
Bo widzisz z tym kursem fotograficznym to odwlekam już pewnie ze 2 lata. Fakt. Z dyspozycją czasową nie jest jakoś super i wiecznie na deficycie ale na bank udałoby mi się go wygospodarować gdyby i potrzeba była silniejsza.
Trochę bardzo unikam. Tak świadomie unikam. Bo jak przejdę kurs fotografii jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że ze mnie profesjonalistka, a wtedy gdy zdjęcia będą słabe to będzie…słabo. Póki co tak bez specjalistycznej wiedzy uskuteczniam radosną twórczość amatora i nie boję się oceny. Słowo „amator” jest moją najlepszą tarczą przed ew. krytyką. Sprytne, prawda?
Nie ma za co.
with L ♥ V Ę
magda
Marzy mi się kurs fotografii kulinarnej. Ja i mój aparat nie zbyt dobrze się rozumiemy 😀
Gosia, jeśli jesteś blogerką to koniecznie musisz zgłosić się w przyszłym roku na konferencje typu See Bloggers albo Blog Conference Poznań. Zawsze są strefy kulinarne z warsztatami dot. fotografii kulinarnej. Myślę, że mogłabyś bardzo skorzystać 🙂
To prawda, czasem nadawane etykiety, potrafią nieco zburzyć radość z pasji, wywierając na nią niepotrzebny nacisk, a może to szansa do doskonalenie sztuki fotografii. 🙂
Bookendorfina
Spryciula 🙂 robisz świetne zdjęcia ‚amatorko’ 🙂
Haha bo co człowiek „niedoumie” to sprytem nadrobi <3
Zajrzałam na Twojego insta – robisz kawał dobrej roboty! Czasem nie trzeba być profesjonalistą, żeby pokazać, co się potrafi. Lepiej robić coś z czystej pasji, niż deklarować swoje umiejętności papierkiem, który nie zawsze odzwierciedla rzeczywistość. Jesteś super taka, jaka jesteś- od Twoich zdjęć bije prawda, czuć w nich Twoją duszę i po prostu Ciebie, tak trzymaj! 😉
Ojej jaki to piękny komentarz ku pokrzepieniu. Sabina zapraszam częściej <3
Dziękuję, chętnie wpadnę! <3
Odnoszę wrażenie, że słowo profesjonalista jest ostatnio nadużywane. Sięga po nie każdy, kto chce przekonać do swojej działalności, niezależnie od stażu a przede wszystkim umiejętności. Dlatego staram się omijać to słowo, używać innych określeń oddających jego znaczenie. czasem bywa trudno… ale się staram.
Oj dokładnie mam takie same spostrzeżenia, a jest to dla mnie o tyle dziwne, że takie słowa to ogrom zobowiązania więc nie wiem dlaczego ludzie tak go nadużywają i nie liczą się z konsekwencjami🤔
Bo tacy z nich profesjonaliści, którzy nie myślą konsekwencjami i w dłuższej perspektywie;-)
W dużym stopniu się z Tobą zgadzam 🙂 Choć przyszło mi do głowy, że z tym profesjonalizmem chodzi też o odbiór naszej osoby. No bo przecież zawsze wolimy zapytać o cos profesjonalistę prawda? Bo profesjonalista wie. A my lubimy czuć się mądrze, więc chcemy tym profesjonalistą być. Tak sobie luźno pomyślałam 😀 A post doskonały i fantastyczny i och i ach, jak zwykle zresztą! 🙂
A to się zgadza jak najbardziej. Tylko, że w tym wszystkim od samego określenia wolę żeby efekty mojej pracy same się broniły, a jak ktoś wejdzie do mnie na stronę to pomyśli „o jaka profesjonalnie zrobiona strona” i wyśle do mnie zapytanie, pomimo, że nigdzie nie znajdziesz zdania „robię profesjonalne strony internetowe”. To po prostu nie o przymiotnik tu chodzi, a o jakość. Taką przynamniej mam nadzieję 🙂
O jeju, cóż to za miłe zdanie na koniec. 😀 :* Aż wyrwało mi się zadowolone „oho”. 😀
Wracając do wpisu – jak dla mnie słowo „profesjonalista” jest straszliwie sztywne. I o ile jakoś niezbyt komfortowo czuję się określając siebie profesjonalistką, to uwielbiam to, co robię, robić profesjonalnie. Czyli przykładając się. Robiąc po prostu dobrą robotę. A nie lubię nieprofesjonalnie. Czyli odwalać chałę i robić na odwal.
Podsumowując więc – można wg mnie być profesjonalistą robiąc coś miesiąc i być kompletnie nieprofesjonalnym robiąc coś dziesięć lat.
Mam nadzieję, że to całkiem logiczne i mądre.
„[…] można wg mnie być profesjonalistą robiąc coś miesiąc i być kompletnie nieprofesjonalnym robiąc coś dziesięć lat.” – bardzo logicznie i bardzo w mądrości. Like always <3
Ja uważam, że powinnaś docenić swój talent 🙂 Masz piękne ‚amatorskie” zdjęcia 🙂
Ojej, ojej dziękuję 🙂
Demaskujesz 🙂 na samym końcu demaskujesz Magda te wszystkie bla bla bla „jestem amatorem, jestem początkujaca, jestem świeżakiem” 😀 Jakie to pięknie brutalne. No pewnie. Etykieta profesjonalisty to nie przelewki. Nie wolno nam popełnić błędu. A u amatora to takie słodkie i urocze. Aż się cieszę, że moja kuchnia jest AMATORSKA 😀 buźki!
A właśnie jeszcze osobny wątek w tej całej historii to nasze przeświadczenie, że profesjonalista nie ma prawa popełnić błędu, dobrze, że napisałaś bo chyba będzie to inspiracja do kolejnych tekstów 🙂
Uwielbiam Twoje foty na IG. Masz oko i widać, że sprawia Ci to frajdę.
Absolutnie największą więc fajnie, że to dostrzegasz <3
A moze jeszcze po prostu „pasjonatka”? Co o takim okresleniu myslisz? 🙂
Pasjonata to bardziej określenie czynności, a nie poziomu zaawansowania ale słowo samo w sobie piękne, wiadomo <3
Myślę, że czasami to wszystko bierze się z pasji, zaangażowania. Nie trzeba mieć przecież wykształcenia fotograficznego, a można strzelać fotki lepsze niż nie jedna osoba po szkole. Czasami trzeba mieć po prostu to „coś” 🙂
Mnie zawsze przerażało bycie profesjonalistą. Nawet gdy wiem to uważam, że wiem niewystarczająco. Zwykłam mówić: Robię sobie. Tobie zrobię, jak zniesiesz mój styl >>robię sobie< < :)
Czyli jednak jakby bufor bezpieczeństwa, to tak jak u mnie <3
Hehe, no badzo sprytne! Ale powiem Ci ze ja nie czuję sie i nie jestem profesjonalistą w żadnej z dziedzin. A nawet jakbym tysiące kursów już odbyła nigdy nie nazwę się profesjonalista bo wiem ze są inni którzy są lepsi i z większą wiedzą.
ps.A przepraszam jestem specem przypałów 😀
Ja tez mam w planach kurs fotografii i marze jeszcze o photoshopie, chociaz robilam kilka podejsc i mnie to przerastalo… Na pewno chce pojechac na konferencje, bo tez slyszalam, ze prowadzone sa bardzo wartosciowe warsztaty. Mysle, ze bedzie to Poznan, coraz wiecej osob mowi, ze mozna sie duzo nauczyc.
Tak, właśnie podczas konferencji dla blogerów zawsze jest sporo warsztatów fotograficznych. Teraz jadę na See Bloggers i też zapisałam się na jedne z dziewczynami z Pica Pica 🙂
Uwielbiam tu wychodzić Twój bloga właśnie jest Dopracowany :d Marze o tym a by mój tak wyglądał ;]
Pozdrawiam, Martyna z Wpuszczona w maliny
Miło mi i zapraszam częściej w takim razie <3
Uwielbiam fotografować, ale cały czas uważam się za amatorkę, szkolę swój warsztat, łamię zasady, szukam swojej przestrzeni, swojego JA w fotografii, ostatnio więcej focę telefonem (bo padła mi migawka), telefon to też wyzwanie! Nie podpisuję swoich zdjęć „…photography”, robię zdjęcia bo lubię, bo chcę. To pasja, a pasja nie ma etykiety 🙂
Ps. Uwielbiam Twoje zdjęcia 🙂
Ojej, ojej dziękuję 🙂 Też lubię fotografię mobilną, a uważam, że temat wcale nie jest taki łatwy jakby się mogło wydawać <3
Madziu, zdecydowanie zgadzam się z Tobą. Też nazywam siebie amatorem w pewnych dziedzinach. Dzięki temu wiele rzeczy uchodzi ma na sucho. Poza tym nikt tak naprawdę nie jest się profesjonalistą. Bo nikt wszystkiego nie wie.
A pytanie czy profesjonalista powinien wszystko wiedzieć czyt. jak zwykle sprowadza się to do naszej definicji profesjonalizmu i postrzegania 🙂
Są branże gdzie ykształcenie i trochę praktyki czyni z nas profesjonalistą. Ale często właśnie zajmujemy się czymś hobbystycznie, albo – bo mamy smykałkę, mimo, że nie mamy wykształcenia. I wtedy rzeczywiście trudniej jest wyłapać tę granicę między amatorem a profesjonalistą. Myślę, że to dążenie do profesjonalizmu może wynikać z tego, że jeśli chcemy na czymś zarabiać to przecież lepiej brzmi jak się jest profesjonalistą.
Jasne, brzmi lepiej ale niestety czasami tylko brzmi 🙂 Pięknego dnia Sylwia, zapraszam częściej🎈
A ja lubię określenie amator. Mam wrażenie, że czasami amatorzy są
bardziej profesjonalni niż profesjonaliści. Zdjęcia uwielbiam oglądać,
nie dostrzegam na nich szumów, i innych balansów i kontrastów, ale lubię
pooglądać coś, co dla mojego oka jest ładne.
Ostrowska nie zna się na ostrości? Toś mnie rozbawiła 🤣 A tak serio, nie kupuj aparatu. Kup drugi telefon 👍🏻👍🏻
O ironio <3
Haha, faktycznie „amator” to taka tarcza. Ale chyba przez nasze własne myślenie i perfekcjonizm.
Jeśli chodzi o to, co czyni nas profesjonalistą – jedynie odpowiedzialność, moim zdaniem. Amator jej za wykonanie dzieła nie bierze (bo i po co, po to jest tarcza). Profesjonalista – zawsze. Zobowiązuje się do pracy na konkretnym poziomie jakościowym, do realizacji niezależnie od warunków. Do rzetelnej postawy, sumienności. I to jest ta rzecz, za którą bierze się pieniądze – odpowiedzialność za wykonanie zgodne z poziomem jakościowym. W przypadku amatorów, nawet przy najlepszych chęciach to po prostu niemożliwe – choćby ze względów finansowych (dostępność profesjonalnego oprogramowania, sprzętu, również zapasowego sprzętu, czas poświęcany na zlecenie, etc. etc.).
Za to doskonalenie umiejętności nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem profesjonalizmu. Jest mnóstwo amatorów, którzy umiejętnościami i wiedzą przewyższają niejednego profesjonalistę. Ale jeśli nie ma odpowiedzialności, to dalej praca dla siebie, choć często piękna, twórcza i na zawodowym poziomie. 🙂
A to jest bardzo fajna interpretacja, tylko ogólnie w mojej głowie tę odpowiedzialność biorę już w chwili podpisywania umowy, że nie wspomnę o pieniądzu. Chociaż oczywiście wiele osób i takie elementy ma za nic, a niestety dostrzegam to u bardzo dużej części freelancerów, na zasadzie „aaa jakoś to będzie”. Nie wiem czy to z sensem pisze ale naprawdę już jestem ugotowana.
U Ciebie Aneta, też tak skwarno? Psss fajnie, że do mnie zajrzałaś – dawno Cię nie było <3
Faktycznie, ale czasem zaglądam, zwłaszcza gdy freelancerskie tematy na tapecie! 😉
„A to jest bardzo fajna interpretacja, tylko ogólnie w mojej głowie tę
odpowiedzialność biorę już w chwili podpisywania umowy, że nie wspomnę o
pieniądzu.” – to właśnie mam na myśli. Profesjonalista bierze na siebie tę odpowiedzialność, bo zleca mu się wykonanie konkretnego, jakościowego dzieła, za którego wykonanie ręczy swoją marką osobistą i poza sytuacjami niezależnymi, jest przygotowany na każdą okoliczność/wskazuje ewentualne ryzyko.
Masz na myśli, że amatorzy też biorą pieniądze i podpisują umowy, ale się nie wywiązują, nie są przygotowani? To ja to rozumiem jako nieuczciwą praktykę.
Również marzę o kursie fotografii. Może nie w przyszłym roku, ale to jest rzecz, która na pewno zrobię w swoim życiu.
Brzmi jak plan idealny 🙂 Btw zapraszam częściej<3
Tekst naprawdę jest genialny! Masz rację, pęd za „profesjonalizmem” jest zbyt duży, każdy chce się wyróżnić, a najgorsze, co można zrobić to mówić o sobie profesjonalista, a być w rzeczywistości marnym amatorem. Lepiej być dobrym amatorem niż kiepskim „profesjonalistą”…
Dokładnie też tak uważam – zdolny amator to zawsze lepiej, niż słaby profesjonalista 🙂