Gdy prosiłam was o zadawanie pytań w ramach cyklu Q&A, w którym odpowiadam na te dot. procesów rekrutacyjnych, korpopracy, budowania własnej marki i prowadzenia biznesu, jedno pytanie w różnej formie pojawiało się zdecydowanie najczęściej.
Negocjacje? Jakie negocjacje? W wielu głowach rodzą się jako coś tak abstrakcyjnego, co może dotyczyć tylko wyższych stanowisk menadżerskich, mierzonych wynagrodzeniem w wysokości dziesiątek tysięcy złotych w skali miesiąca. Otóż nie.
Negocjować można zawsze. Nawet należy. Pod warunkiem, że mamy ku temu argumenty. Jeżeli nie mamy. Cóż. Wówczas to bardziej targowanie, a z negocjacjami ma niewiele wspólnego.
Ale. Nie chcemy się targować, chcemy negocjować, zatem do sedna.
.obawa
Już wam o tym pisałam w innym artykule dot. oczekiwań finansowych, że zyskuje podwójnie kto zna realia w swojej branży i na stanowisku na które aplikuje. To absolutnie lektura obowiązkowa dla wszystkich starających się o pracę. Wówczas być może nie będzie czego negocjować bo wskażesz fajne, realne oczekiwania. To znaczy żebyśmy się oby dobrze zrozumiały. Oczywiście przestrzeń do negocjacji jest zawsze, tylko nie zawsze dotyczy finansów.
Niestety moje doświadczenia pokazują, że na tym etapie wiele osób nie podejmuje próby negocjacji czegokolwiek, a swoje oczekiwania finansowe mocno zaniża z obawy przed utratą szansy na nową pracę. Jeżeli naprawdę zainteresujesz sobą pracodawcę szansy nie utracisz, najwyżej ci odmówi. Uwierz, warto znać swoją wartość i warto negocjować. Ale.
.co negocjować?
- dopłata do paliwa lub samochód służbowy (z wykorzystaniem do celów prywatnych),
- dofinansowanie do urlopu,
- pokrycie kosztów studiów/szkoleń/kursów,
- dodatek reprezentacyjny,
- możliwość pracy zdalnej np. w każdą środę,
- systemy bonusowe i premiowe,
- zadaniowy czas pracy,
- karty sportowe/lunchowe/rozrywkowe,
- pakiet medyczny,
- forma zatrudnienia (umowa o pracę na czas określony/nieokreślony, współpraca kontraktowa etc.)
Oczywiście w tym miejscu apeluję do twojego zdrowego rozsądku bo też wszystko adekwatnie do stanowiska. Jeżeli chcesz negocjować (do)finansowanie studiów to na takim kierunku, który jest zgodny z twoim stanowiskiem, a nabytą wiedzę będziesz miała szansę wykorzystać w praktyce. Tak czy inaczej możliwości jest wiele, prawda? Po prostu wykorzystaj sprzyjające okoliczności.
.sprzyjające okoliczności
Gdy zmieniasz pracę czy to w ramach rekrutacji wewnętrznej, czy zewnętrznej pamiętaj żeby dostosować oczekiwania do nowego stanowiska. Jeżeli ubiegasz się o wyższe stanowisko sprawdź widełki w porównywarce zarobków, a jeżeli równorzędne tylko w innej firmie zdrową praktyką (ja przynajmniej zawsze tak robiłam) jest zwiększyć swoje oczekiwania o min. 10% względem obecnych zarobków – oczywiście pod warunkiem, że te obecne są adekwatne, a nie głodowe bo wówczas to wyrównaj sobie i o 70%.
Prowadzi to do jednego, słusznego wniosku, że pracy najlepiej szukać mając stabilne zatrudnienie. Wówczas na spokojnie możesz przeglądać oferty, trzymać rękę na pulsie, a gdy pojawi się wyjątkowo atrakcyjna oferta, działaj. I negocjuj. Na spokojnie. Bez spiny spowodowanej nożem na gardle „bo z czegoś trzeba żyć”.
Ja zawsze tak robiłam, pfff nawet teraz tak robię i jak mnie zainteresuje jakaś oferta wysyłam CV, chodzę na rozmowy i negocjuję (bardzo twardo). Robię to by poznać oba punkty widzenia i zbierać doświadczenia nie tylko w roli rekrutera ale też w roli kandydata. Ale. Jeżeli kiedyś, jakaś firma przystanie na moje bardzo wygórowane stawki i zaoferuje samodzielne stanowisko to rozważę, a co! Moim celem jest wybudowanie „domu-jak-ze-Zmierzchu” bez udziału zewnętrznych źródeł finansowania w postaci kredytu i to ten cel jest dla mnie najważniejszy, a nie sposób w jaki na jego realizację zarobię.
Inaczej mówiąc. Masz teraz dobrą pracę? Nigdy nie będzie lepszej okazji by szukać jeszcze lepszej. Nigdy.
.jak negocjować?
Z negocjacjami oczywiście poczekaj do momentu, w którym dostaniesz ofertę pracy. Wtedy zyskasz pewność, że pracodawca chce cię zatrudnić pozostaje do ustalenia za ile i na jakich zasadach. I tak.
- Jeżeli proponuje ci niższą stawkę niż twoje oczekiwania wskazane w trakcie wcześniejszych etapów rekrutacji, negocjuj kwestie finansowe.
- Jeżeli oferta mieści się w przedziale, który zaproponowałaś ale w dolnym obszarze widełek, negocjuj do wyższych.
- Jeżeli jest w wyższym przedziale lub je przekracza, negocjuj pozafinansowe elementy umowy o pracę, o których pisałam wyżej.
Ważne aby całość odbywała się w obszarze wcześniej wskazanych oczekiwań. Dlatego tak istotne jest aby już na pierwszej rozmowie znać i potrafić uzasadnić wartość swojej pracy na danym stanowisku.
A jeżeli po otrzymaniu propozycji pracy nagle wystartujesz z negocjacjami od kwoty znacznie przekraczającej twoje wcześniejsze oczekiwania, wiedz, że właśnie strzeliłaś sobie w kolano, a takie negocjacje nie mają szansy na powodzenie. To po prostu niepoważne i świadczy o braku świadomości kandydata, a takiego rzadko kto chce zatrudnić.
.moja ulubiona technika negocjacyjna
Samych technik negocjacyjnych jest wiele. Znamy je wszyscy, chociaż często nie zdajemy sobie z tego sprawy. „Krakowskim targiem”, dobry-zły policjant, odwoływanie się do presji czasu czy też braku decyzyjności (ostatnia to bardziej po stronie rekrutera). Osobiście jednak, zawsze stawiam na dwie: otwartą komunikację i rzeczową argumentację. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodły dlatego szczerze polecam.
Polegają na tym, że podając swoją propozycję zawsze wiem z czego wynika i jestem w stanie ją obronić racjonalnymi argumentami. Że doświadczenie. Że dodatkowe korzyści wynikające z rozległych kompetencji. Że potężna baza kontaktów i głowa na karku pozwalająca wyjść z każdej opresji. Wiem też jakich nie używać. Bo konkurencja daje więcej. Bo będzie Pani zadowolona. Bo tak.
.ostrzeżenie
Jest jedna przykra praktyka przed którą chcę cię też przestrzec. „Teraz możemy zaproponować 4000 zł ale jak się Pani wykaże albo jak sytuacja firmy się poprawi to renegocjujemy.” Otóż. Jeżeli nie masz załącznika prowizyjnego/premiowego informującego o zasadach naliczania prowizji, a sama premia jest po prostu uznaniowa, nie licz na renegocjacje i odwoływanie się do ustaleń z rozmowy rekrutacyjnej. Uwierz. Sytuacja firmy raczej nigdy nie poprawi się na tyle, aby zwiększyć ci wynagrodzenie.
Inaczej mówiąc. Nic na gębę.
.tego nie rób
I na zakończenie jedna bardzo słaba praktyka wśród kandydatów bo ci też mają sporo za uszami. Pytanie o pieniądze na starcie. I bynajmniej nie chodzi mi o to, że „nie wypada” bo osobiście średnio mnie interesują konwenanse.
Po prostu każda HRabina wie, że brak pieniędzy bardzo motywuje ale po przekroczeniu pewnego pułapu wynagrodzenia, pieniądze absolutnie nie stanowią tej wartości dla pracownika, która będzie dla niego kluczowa przy zmianie pracy. Po prostu takie pytanie sugeruje, że obecnie zarabiasz mało, a tym samym automatycznie osłabiasz swoją pozycję negocjacyjną bo wystarczy ci dać „tylko trochę więcej”.
Nie odsłaniaj się na dzień dobry. Bo po co?
38 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Sztuka negocjacji to ważna, ale też trudna umiejętność. Warto do takiej rozmowy dobrze się przygotować bo bardzo łatwo w starciu z obeznanym i wyćwiczonym kadrowcem polec albo, co gorsza, pokazać się w złym świetle, a czasem nawet ośmieszyć.
Tak, ogólnie do rozmowy rekrutacyjnej warto się przygotować, a rozmowa o oczekiwaniach finansowych to jeden z jej elementów. Miłego dnia! 🙂
Bardzo ciekawy wpis, szczególnie uwaga o szukaniu pracy wtedy, kiedy już jedną mamy. To raczej taktyka rzadka na rynku, bo często po zaczepieniu się gdzieś osiadamy na laurach i ciągniemy to, co mamy (ciesząc się tym mniej lub bardziej). Podoba mi się Twoje podejście od pieniędzy – niestety prawdą jest, że mamy problem z rozmawianiem o nich, co przy rozmowie o pracę jest szczególnym paradoksem. No bo umówmy się – pracujemy jednak głównie po to, żeby mieć pieniądze. Gdyby było inaczej, każdy wolałby się pewnie bujać w hamaku 🙂
Otóż dokładnie, paradoks to dobre słowo. A szukanie pracy posiadając inną ma same korzyści, a bez spiny naprawdę wiele można fajnego osiągnąć i wynegocjować <3
Psss Wierzę, że jednak kiedyś ktoś zapłaci mi za bujanie się na hamaku 😉
No i jak znalazł przed rozmowami 🙂 Pewnie w weekend przy kawie na spokojnie poczytam inne teksty, bo – sądząc po stopniu konkretności – będą się uzupełniać. Dzięki za tę paczkę!
Absolutnie zapraszam 🙂
Nie patrzyłem na to z tej strony, ale jestem pod wrażeniem osób które to wszystko ogarną.
A Pan Patryk czytał tekst czy wnioskuje po tytule? 😉
Powiem Ci jedne ciekawy przypadek rekrutacji – negocjacji. Przychodzi Pan na rozmowę, wchodzi do biura. Powitanie, a on do mnie: „Ile tu się ero dostaje?”. I on zapytał serio, zbaraniałam, wyprosiłam, przeżyłam i poszłam dalej 😉 Pod Twoim tekstem podpisuję się obiema łapkami!
Hahah fakt faktem, bywa dosyć zabawnie ale czasami to też śmiech przez łzy 🙂 Kasia zapraszam częściej. Wymienimy się doświadczeniami, pogadamy, może pączkiem przegryziemy <3
Ale dałaś mi do myślenia! Nigdy nie wpadłam na to by szukać pracy mając stabilne zatrudnienie, ale masz całkowitą rację, że wtedy można sobie na spoko negocjować 😉 Pracowałam kiedyś w budżetówce i najbardziej bolały mnie nie zwracane koszty za dojazdy, prawie 1000 zł… Dobimbałam do końca umowy i tyle mnie widzieli 😉 Teraz szukam pomysłu i pracy na swoich zasadach 😉
Asia to jak tylko będę mogła pomóc daj znak-sygnał. I kibicuję, wiadomo <3
Z mojej praktyki potwierdzam każde słowo z tego artykułu. Naprawdę warto się z nim zapoznać przed rozmową kwalifikacyjną i być asertywnym. taka sytuacja: „Ile Pan oczekuje wynagrodzenia?; 4000,oo; Możemy zaproponować 2000,oo; Niech będzie. Tak nie można !!!!!
To fakt, słabe takie targowanie z pozycji „siły” ale zdarza się. Dlatego mam nadzieję, że ktokolwiek tu trafi i przeczyta dowie się, że można (a nawet należy) inaczej. Danuta, zapraszam częściej 🙂
odwiedzam regularnie:-) koleżankę po fachu.
Najlepiej <3
cieszę się że trafiłam na ten tekst, jest bardzo potrzebny – do mnie przychodzi w sam raz:)
Emilia czyli dobrze rozumiem, że szukasz nowej pracy? Jeżeli tak to absolutnie kibicuję i zapraszam częściej. Myślę, że znajdziesz tu sporo wskazówek<3
Jeszcze trudno mi rozmawiać o pieniądzach, ale przy 2 zmianach pracy w niedługim czasie zaczyna wchodzić mi to w krew i są w tej chwili rzeczy, na które nigdy się nie zgodzę.
I tutaj praktyka czyni mistrza. Aga, a podzielisz się tymi rzeczami na które nigdy się nie zgodzisz? Jestem ciekawa Twojego punktu widzenia 🙂
1. Na pracę w niedzielę. Kiedyś się godziłam, przymykając oko na to, że mi nie pasuje takie rozwiązanie. 2. Na pracę w centrum handlowym. Myślę, że to mówi samo za siebie. A zgodziłam się, bo miałam dobrą stawkę i zapowiedź, że to tylko tymczasowa lokalizacja. Efekt wiadomy. 😉 3. Na zejście poniżej obecnej podstawy pensji. Po to ciężko na to pracowałam, żeby teraz nie cofać się o 3 kroki.
A rozumiem, rozumiem faktycznie racjonalnie i tak naturalnie w rozwoju. Teraz prowadzę firmę więc czasami muszę popracować w weekend ale nie wyobrażam sobie żebym MUSIAŁA pracować w weekend albo o jakiś nieludzkich porach. A kiedyś dawno, dawno pracowałam np. w kinie i baaardzo lubiłam tę pracę 🙂
⭐ Po pierwsze: sowa ze zdjęcia głównego zmiotła mnie dosłownie sprzed ekranu komputera! 😀 To dokładnie ta mina, w którą trzeba się uzbroić na umowę o pracę, haha.
⭐ Po drugie: no, no, Magda. Bardzo konkretny wpis. Aż mi się zachciało iść na rozmowę o pracę. #challengeaccepted
Hahaha a wiesz Ania, że miałam to samo skojarzenie z sową i nawet postanowiłam, że wszystkie teksty w ramach cyklu Q&A będą teraz miały sowę bo jest taka wymowna <3
A na rozmowę idź koniecznie, sama się przekonasz jak to zmienia się perspektywa i moce sprawcze gdy nie ma noża na gardle. Naprawdę to super doświadczenie 🙂
Sowa to koniecznie być musi!!! 😀
A na rozmowy pójdę, a co. Coby z wprawy nie wyjść i poćwiczyć sztukę negocjacji.
Bardzo spodobało mi się zdanie we wpisie: „Moim celem jest wybudowanie „domu-jak-ze-Zmierzchu” bez udziału zewnętrznych źródeł finansowania w postaci kredytu i to ten cel jest dla mnie najważniejszy, a nie sposób w jaki na jego realizację zarobię.” – bardzo, bardzo mądra to mądrość. 🙂
Ha! Cieszę się, że zwróciłaś uwagę na ten fragment bo jak go pisałam to poczułam, że jest mocny i aż zaczęłam na jego podstawie pisać kolejny tekst o mojej definicji przedsiębiorczości. No muszę przyznać, że czasem jak mądrość na mnie spłynie to aż w pięte mi pójdzie <3
Jest mocny i bardzo trafia, i ja mocno też czekam na jego rozwinięcie!
U mnie po tych kilku miesiącach na swoim wychodzą bardzo fajne rzeczy – na przykład to, że jak nic innego potrzebuję różnorodności w tym, co codziennie robię. Kocham robić foty i na tym zarabiać – ale nie dałabym rady ciągle robić takich samych sesji. Kocham bloga – ale nie mogłabym w nim siedzieć ciągle. I widzę teraz, że po prostu nie chcę ograniczać się tylko i wyłącznie do jednej, bardzo konkretnej rzeczy i się zapierać, że teraz ‚tylko to i nic innego’. Więc zarabianie pieniędzy różnymi sposobami (niekoniecznie w tym samym czasie, a nawet bardziej ‚na zmianę’) wydaje mi się bardzo rozsądną i ciekawą opcją.
No więc pisz dalej, Magda, pisz. Zmuszasz mnie do zastanawiania się swoimi wpisami i rób to dalej. I niech Ci idzie w piętę jak najczęściej!
„Więc zarabianie pieniędzy różnymi sposobami (niekoniecznie w tym samym czasie, a nawet bardziej ‚na zmianę’) wydaje mi się bardzo rozsądną i ciekawą opcją.” – to przecież Ania identycznie jak u mnie. Alez my mamy wspólnych mianowników <3
Bardzo pomocny tekst. Będę musiała popracować nad swoimi umiejętnościami negocjacyjnymi. Mam nadzieje że przy następnej okazji pójdzie już lepiej 🙂
Też mam taką nadzieję i trzymam kciuk. Zapraszam częściej <3
Bardzo się cieszę, że ktos napisał taki poradnik, bo w przyszłości na pewno mi się przyda. Dobra robota 🙂
[…] aby cię przekonać do mojej idei, a w sumie bardzo mi na tym zależy. I kiedy w jednym z ostatnich artykułów napisałam, że „moim celem jest wybudowanie domu jak-ze-Zmierzchu bez udziału zewnętrznych […]
Warto prosić o wszystkie ustalenia na piśmie. Przy okazji jak już piszesz, nie wiem czy mi się rzuciło w oczy, czy kierujesz wszystkie teksty do Kobiet.
Haha Patryk, że aż zacytuję samą siebie: „Na tym blogu nikogo nie dyskryminuję ale faworyzuję kobiety. Mimo to wiem, że jest grupa mężczyzn, którzy mnie czytają i mają się dobrze. Jeżeli chcesz do nich dołączyć, zapraszam. Tylko sam zamień sobie żeńskie końcówki na męskie, OK?”.
Także zapraszam 🙂
[…] ostatnio w ramach trzymania „ręki na pulsie” przeglądałam oferty pracy wśród rozlicznych wymagań względem kandydata znalazłam jedną, zaskakującą: I N T U I C Y J […]
Fajny temat i artykuł. Obserwuje, że często kandydaci nie mają sprecyzowanych oczekiwań finansowych aplikując (oprócz jakiś raczej szerokich widełek), potem gdy pada pytanie na rozmowie o dokładną kwotę to w stresie czasem człowiek rzuci kwotą, którą potem najchętniej od razu by negocjował 🙂
Haha tak! Tak to właśnie często wygląda 🙂
Świetny artykuł. Daje motywację by walczyć o swoje a nie zgadzać się na wszystko co proponuje rekruter. Szukanie pracy w trakcie trwania innej to dobry argument do rozmowy o podwyżce