Gdybym usłyszała od kogoś, że mój blog jest brzydki i nie potrafię robić stron www pomyślałabym (w efekcie przypływu adrenaliny mogłabym nawet powiedzieć) jesteś głupi i poszłabym robić swoje. Gdybym usłyszała, że nie potrafię pisać bloga i nie da się tego czytać najpewniej zrobiłoby mi się przykro, zwątpiłabym w swoje umiejętności ale dokładnie po 3 dniach napisałabym nowy post. Wiesz dlaczego?
W sytuacji No. 1 nie obeszłoby mnie to absolutnie. Wiem co robię, jak robię i wiem, że jest to dobre. Po prostu dobre. Na tyle dobre, że zrobiona przeze mnie strona przykuwa uwagę. Przykuwa uwagę potencjalnego klienta (dla blogów czytelnika) na tyle aby nie zamknął jej w połowie ale został na dłużej. O ile oferowany produkt/usługa/tekst spełni jego oczekiwania finalnie zostanie klientem.
Jednak pomimo, że potrafię już bardzo dużo nieustannie trzymam rękę na pulsie, dowiaduję się czegoś nowego, czytam, jeżdżę na branżowe spotkania i uczę się, uczę, uczę. Taka natura. Polecam.
.kilka ról, jedna ja
Gdybyś nie wiedziała o sytuacji No. 1 mogłabyś pomyśleć i byłoby to całkiem zasadne, że zamiast pracować nad blogiem powinnam zacząć pracować nad swoją pewnością siebie. Ale znasz moją sytuację zawodową. Zresztą przy braku pewności siebie 3 dni nie wystarczą na pozbieranie i dalsze działanie, a napisałam powyżej, że po 3 dniach wróciłabym do pisania postów. Bynajmniej nie należę do osób mało pewnych siebie. Wiem, że przy swoim zamiłowaniu do rozwoju i nabywania nowej wiedzy, a także dostrzeganiu blogowo-biznesowych zależności ten blog też w końcu wystrzeli w kosmos (a nie mówiłam, że na brak pewności siebie nie mogę narzekać?) Ja po prostu czuję obawę. Obawę przed wejściem w nową rolę. Rolę blogerki.
.obawa przed wejściem w nową rolę
Zatem sama widzisz to wszystko mogło się nie wydarzyć. Mogłam zarabiać 1000 zł i zastanawiać się, który kierunek obrać. Kierunek do lepszego świata. Wyjeżdżając z Polski na pewno nie spotkałabym Artura, którego kocham. Niezmiennie. Od lat. Zarabiając 1000 zł nie byłoby mnie stać na bilet na Opener Festival i w 2013 nie poznałabym Natalii, która stała się moją najlepszą przyjaciółką. Nie poznałabym też przetrenowanego Tomka, który jest najfajniejszy ever. Mogłam nie mieć bloga i nigdy nie poznać Dagmary, dziewczyn z Dekostacji i nie dowiedziałabym się, że moja geek-koleżanka z LO, Dorota też prowadzi blog i to (!omg) o jodze i rozwoju. Dziewczyny ♥
Chociaż tak myślę, że pewnie kiedyś poznałabym je wszystkie. Gdzieś tam w internetach natrafiłabym na ich posty i tylko pomyślałabym fajnie, też chciałabym mieć swój blog ale jak to zrobić, od czego zacząć, przecież z pensją 1000 zł nie stać mnie na szablon, hosting i domenę, a w ogóle to o czym miałabym pisać? O swojej pracy w której zarabiam 1000 zł?
P.S. Pozwól, że się oddalę. Idę się całować – dzisiaj Dzień Pocałunku. Celebruję ♥
9 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Kolejny przykład, że wytrwałość i upór są kluczem do osiągnięć naszych marzeń.
Gartuluję wytrwałości i sukcesów!!!
To prawda. Dziękuję💛
<3 !
Z zaciśniętymi pośladami i do przodu też wędrowałam do kwietnia zeszłego roku 🙂 aż tak dzielna jak Ty nie jestem, ale też pokonywałam swoje małe płotki, które sama ustawiłam na swojej drodze. A teraz trochę zwolniłam i myślę, lenistwo to, czy realna potrzeba chwili? Motywujesz Magda. Zawstydziłam się tego zwolnienia 🙂
Bardzo miłe słowa. Właśnie takie komentarze to komunikat go girl do kwadratu, dziękuję💛 A zwolnienie to nic złego, zresztą to nie wyścig i każdy powinien iść własnym tempem dostosowanym do możliwości. Napisałabym „byle do przodu” ale i to nieprawda. Krok w tył też czasem robi dobrze. Tak. Po prostu we własnym tempie pomimo obaw i absolutnie na mnie nie spoglądaj. Ja akurat jestem hiperaktywna, a to też wcale nie jest zdrowe🙊🙉🙈
🙂 ja już trochę sobie żyję na tym świecie i różne smaczki tego życia pokazały mi, że tak jak piszesz Magda, krok w tył robi czasem dobrze. W końcu życie to nie bitwa średniowieczna, lecz raczej inteligentna rozgrywka 🙂 🙂 🙂
Ja w sumie dopiero wkraczam w ten świat kariery, jestem na etapie wdrażania się w nowe role i też oczywiście bywa tak, że się boję, ale trzeba zacisnąć zęby i nie przejmować się innymi. Kiedyś miałam z tym straszliwy problem, ale z biegiem czasu człowiek się chyba uodparnia i chociaż trochę przestaje przejmować 🙂
Z biegiem czasu człowiek po prostu nabywa nowe kompetencje i wie, że jest dobry w tym co robi więc i obawy znikają 🙂
Dobrze to czytać 🙂