Mam taki „talent” zwany też ostrym językiem. Potrafię być bardzo dosadna, a ciętej riposty może mi pozazdrościć sam Kuba Wojewódzki. Za swoją najcenniejszą umiejętność uważam jednak zasadę 2xM czyli myśl i milcz, która pomaga mi powstrzymać emocje i język na wodzy. Po prostu nie lubię ranić i sprawiać przykrości. Zwłaszcza w tematach dotyczących cudzych wyborów. Jeżeli nie nabyłaś jeszcze tych umiejętności możesz być z siebie dumna. Ktoś na pewno prędzej czy później cię zacytuje. Płacząc.
Artykuł powstał w ramach projektu Blogerzy vs. Niepłodność wspierającego akcję Niepłodności nie widać zorganizowaną przez redakcję magazynu Chcemy być Rodzicami.
To pierwszy artykuł który poprzedziłam tak gruntownym researchem. Przeczytałam chyba cały internet, wypytałam znajomego pedagoga i powiem jedno. Włos mi się na głowie wyprostował na samą myśl o tym, że ktokolwiek mógłby pomyśleć, że „adopcja to pójście na łatwiznę”. A jednak ktoś nie tylko tak pomyślał ale i wypowiedział. Na głos. Kierując swoje słowa do osoby, która bezskutecznie stara się zajść w ciążę. Do osoby która jest niepłodna. Do osoby, której największym marzeniem jest dziecko.
Empatia to moje drugie imię ale uwierz, że nawet samej mi trudno wyobrazić sobie rozterki kobiety, mężczyzny, pary, małżeństwa którzy z jednej strony chcą mieć dziecko, a z drugiej nie mogą. Nie wiem w którym momencie biorą pod uwagę adopcję. Na początku, na końcu, a może to zależy. Domyślam się jednak, że gdy pierwszy raz pada pytanie „a może zastanówmy się nad adopcją?” pojawiają się setki dylematów i tylko jedno, niegasnące pragnienie. Chcemy być rodzicami.
.dylematy
Z niepłodnością zmaga się w Polsce 15-20% par więc statystycznie powinnam znać takich kilka. Jednak do żadnej nie dotarłam aby zapytać wprost o ich zdanie w temacie. Żadna z par, które znam oficjalnie nie przyznała, że dziecka mieć nie mogą. Chociaż chcą. Wykorzystałam zatem swoje empatyczne zdolności i stworzyłam listę potencjalnych dylematów osób rozważających adopcję dziecka. A może to moje dylematy pojawiające się na myśl o ew. adopcji?
→ Adopcja to bardzo skomplikowany proces. Czy wytrzymam? A jeśli powiedzą, że się nie nadaję na matkę/ojca czy będę w stanie pogodzić się z tym faktem?
→ Nie będę wiedziała kim są biologiczni rodzice dziecka i co przeżyło we wczesnych latach życia. A jeżeli ta krzywda w nim pozostała czy będę w stanie mu pomóc?
→ Czy dam radę poinformować bliskich o powodach mojej decyzji czyli niepłodności? A może w ogóle nie powinnam o nich mówić tylko poinformować o chęci adopcji dziecka?
→ Czy moja rodzina, przyjaciele, znajomi będą w stanie zaakceptować fakt adopcji? Chciałabym by to dziecko miało dziadków ale czy moi rodzice są na to gotowi?
→ Czy dam radę znieść wszelkie opinie na temat mojej decyzji wygłaszane przez bliskie i zupełnie obce, przypadkowe osoby? Czy będę w stanie chronić moje dziecko przed krzywdzącymi opiniami innych?
→ No właśnie, a czy to dziecko będę mogła w ogóle nazywać moim? Czy mnie pokocha? Czy ja je pokocham? Czy będziemy w stanie stworzyć rodzinę wiedząc, że matką biologiczną jest inna kobieta? Czy będziemy dobrymi rodzicami?
.procedura adopcyjna
Załóżmy jednak, że nasza para jest bardzo zdeterminowana, a pragnienie zostania rodzicami jest silniejsze od wszelkich wątpliwości. Czują, że dadzą radę stawić czoła światu, w końcu czego się nie robi dla miłości. Czego się nie robi dla swojego dziecka. Ale czy dadzą radę pomyślnie przejść całą procedurę adopcyjną?
Nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że coś jest łatwe, jeżeli przychodzi bez wysiłku. Ot, po prostu. Nie wiem zatem kto jest w stanie bez wysiłku przejść przez całą procedurę adopcyjną, która w bardzo dużym skrócie wygląda następująco:
→ Wizyta w ośrodku adopcyjnym i złożenie dokumentów
Sama wizyta nie jest niczym złym. Ot po prostu pracownik wypyta o naszą motywację, poinformuje o całej procedurze i przekaże listę wymaganych dokumentów. A wśród nich m.in. zaświadczenie o dochodach, o stanie zdrowia i kondycji psychicznej oraz opinia z miejsca praca. A takie tam „świstki”, które chętnie pokazujemy obcym ludziom.
→ Rozmowa z psychologiem
Ależ my chętnie chodzimy do psychologów. Opowiadamy o sobie, naszym życiu i rozterkach. Jak pójdę z partnerem to jeszcze dorzucimy trzy słowa o naszym pożyciu i współżyciu. Będzie pięknie. Ale chcemy być rodzicami więc idziemy, opowiadamy licząc, że psycholog wyda pozytywną opinię, która jest jednym z warunków wydania zgody na adopcję. Phi.
→ Weryfikacja warunków bytowych
Z tym nie powinno być problemu. Zaprosimy przemiłą Panią z ośrodka adopcyjnego. Ugościmy. W końcu „gość w dom, Bóg w dom”. Niech zobaczy nasz piękny dwupoziomowy apartament. I pokój dla dziecka. Ale co jeśli mieszkamy w kawalerce? Może nie nadajemy się na rodziców?
→ Szkolenie
→ Wybór dziecka
→ Spotkania z dzieckiem
Podczas tych spotkań powinna powstać więź. Ale może nie śpiesz się tak z miłością. W końcu ostateczną decyzję musi podjąć Sąd. To on zadecyduje czy ta magia ma szanse przetrwać i przerodzić się w miłość.
→ Sądowa zgoda na zmianę miejsca zamieszkania dziecka
Nic się nie martw. Przed sądem wesprze cię ośrodek adopcyjny. Zgromadził na twój temat już tyle informacji, że nie powinno być problemu. Jak to mówią „z górki”. Bo co może pójść nie tak? Wszystko.
→ Wspólne zamieszkanie
Zobacz jak to wszystko się układa. Twoje dziecko, już w domu. Z wami. Hola, hola. Ale czy to już twoje dziecko? Niestety. Jeszcze lepiej się nie angażuj. Jeszcze nie kochaj. Potrafisz to powstrzymać? Mam nadzieję. Bo to dopiero okres preadopcyjny, podczas którego wiele mądrych głów w tym kurator sądowy i pracownicy ośrodka adopcyjnego będą sprawdzali czy dziecko jest szczęśliwe. Z tobą. Z wami. Jeśli tak, przygotują piękną opinię dla Sądu, który podejmie ostateczną decyzję. Gdzie w tym miejsce na twoje rozterki i wątpliwości? Nie ma. Musisz pokazać chęć i gotowość, wszelkie obawy mogą być niejednoznaczne.
→ Ostateczna decyzja sądu
Jeżeli jest pozytywna. Biegnij do USC. Oficjalnie możecie być RODZINĄ. Oficjalnie możesz kochać. Oficjalnie zostałaś mamą, a ty tatą, a wy rodzicami. Twoja siostra jest ciocią, a rodzice dziadkami. Tylko czy oni na pewno są na to gotowi? Wróć do dylematów i przeczytaj jeszcze raz.
...
A ja jestem z siebie dumna. Chyba udało mi się dowieść, że „adopcja to pójście na łatwiznę”. A może nie? Może adopcja to jedna z najtrudniejszych decyzji i jedno z najcięższych doświadczeń jakie może stać się naszym udziałem? Ale czego się nie robi z miłości. Jeszcze tylko naucz się radzić z tymi wszystkimi obiegowymi opiniami*, które wygłaszają inni szczęśliwi rodzice, w tym m.in.:
- „niepłodność to kobiecy problem”
- „niepłodność wymaga jedynie leczenia medycznego”
- „stosowanie antykoncepcji prowadzi do niepłodności”
- „abstynencja seksualna wzmacnia plemniki”
- „wegetarianizm może być przyczyną niepłodności”
- „skoro urodziłaś pierwsze dziecko, bez problemu urodzisz kolejne”
- „wcześniejsza aborcja ma wpływ na płodność”
- „niepłodność dotyka ludzi, którzy prowadzili burzliwe życie seksualne w przeszłości”
i być może w końcu usłyszysz magiczne słowo MAMA. Bo czy nie o to w tym wszystkim chodzi?
Powyższy artykuł stanowi moją opinię na temat obiegowego mitu adopcja to pójście na łatwiznę. Nie było moim celem zniechęcenie do adopcji, a jedynie zwrócenie uwagi jak krzywdzące może być wypowiadanie przypadkowych, nieprzemyślanych osądów. Procedura adopcyjna celowo została przeze mnie przedstawiona w „krzywym zwierciadle” bo nie ma we mnie przyzwolenia na traktowanie adopcji jako pójścia na łatwiznę. Pamiętaj też, że nie jestem psychologiem i nie pracuję w ośrodku adopcyjnym. Jeżeli temat cię interesuje i rozważasz adopcję dziecka koniecznie skontaktuj się z najbliższym ośrodkiem adopcyjnym i nie traktuj tego artykułu jako prawdy objawionej lub wskazówek co do postępowania.
* Lista przykładowych mitów, które zostały/zostaną podjęte w ramach projektu Blogerzy vs. Niepłodność zorganizowanego przez Dagmarę z bloga Socjopatka. Przy tej okazji chciałam ci bardzo podziękować za podjęcie tematu i inicjatywę integrującą ponad 20 różnych blogerów, którzy nie boją się mówić o tak trudnym temacie jakim jest niepłodność. Jesteś wielka. Go girl!
24 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Zakręciła mi się łezka w oku, przy czytaniu tego artykułu. Naprawdę. Nawet ja nie znałam każdego etapu adopcji – a przekazalaś je w taki sposób, że pobudziłaś moją wrażliwość.
Adopcja to zdecydowanie trudna decyzja i podziwiam każdą parę, która decyduje się na ten krok. Dla mnie są zwycięzcami, niezależnie od całokształtu zakończenia procedury adopcyjnej.
Dziękuję za to, że wzięłaś udział w projekcie! 😘 Dałaś radę! 👍 Mocny tekst.
Jeśli mam być szczera też się wzruszyłam <3 To najtrudniejszy tekst jaki do tej pory napisałam. Mam nadzieję, że chociaż trochę uzmysłowi czytelnikom jak krzywdzące może być wygłaszanie pochopnych i nieprzemyślanych osądów.
No tak, empatia to niestety cecha bardzo w dzisiejszych czasach poszukiwana, a paradoksem jest to, że właśnie ludzie którzy są mistrzami riposty i ciętego języka posługują się zasadą ” Przemyśl zanim coś powiesz” częściej niż Ci, którzy są z pozoru układni, wyważeni i delikatni. Twój tekst jest „Ostry” w najlepszym tego słowa znaczeniu, a że podejmuje jeden z trudniejszych i bardziej kontrowersyjnych tematów w naszym kraju wymagało moim zdaniem sporego wyczucia, które jak widać posiadasz i umiesz się nim posłużyć. Naprawdę bardzo dobry tekst i oby więcej takich konkretnych ( mocno osadzonych na faktach ) głosów w całej tej paplaninie jaką czasem się słyszy. Pozdrawiam i puszczam dalej w obieg !
Pąs i róż oblał me lico. Dzięki wielkie. Lubię dosadnie, a w tym temacie zwłaszcza, nie ma przestrzeni dla wodolejstwa. Dziękuję 🙂
Świetny tekst! Bardzo wyczerpująco opisałaś wszystkie etapy adopcji. Osobiście uważam, że to ogromnie trudna decyzja, pełna niewiadomych… naprawdę podziwiam ludzi, którzy się na nią decydują.
Osobiście uważam, że to superbohaterowie <3
Adopcja jest jedną z dróg, choć z pewnością niosącą nieco więcej pytań/wątpliwości/rozterek, a później procedur i niewidomych. Świetnie sobie poradziłaś z obaleniem mitu, nie zgodzę się tylko z jednym zdaniem: „Dostajemy akta różnych dzieci, które potencjalnie spełniają nasze kryteria i możemy dokonać wyboru”. Być może w innych OA wygląda to w ten sposób, choć wątpię. Wiem, że nie miałaś złych intencji, ale to zdanie przywołuje mi na myśl kolejny stereotyp związany z adopcją – wyboru dziecka niczym towaru w sklepie. Nie przebieramy w dzieciach. Poznajemy jedną historię, jedno dziecko i decydujemy się na spotkanie albo nie. A jeśli nie, czekamy na kolejną, krócej lub dłużej.
A widzisz. Dziękuję za wyjaśnienie. Tak jak pisałam, zrobiłam research i takie informacje rzuciły mi się w oczy co uważam za dosyć osobliwe rozwiązanie. Jeżeli jednak jest tak jak piszesz to zdecydowanie nabiera innego kolorytu. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem i tak najtrudniejsze jest to ciągłe udowadnianie, że nadajemy się na rodziców i podleganie ocenie ze strony obcych osób i instytucji. Jasna sprawa trzeba to sprawdzić ale w tej i tak trudnej sytuacji wyobrażam sobie, że sam udział w takim procesie może mocno podkopać u przyszłych rodziców wiarę w siebie. Hope not.
Znam ludzi, którzy adoptowali dziecko. I jestem bardzo blisko innych ludzi, którzy długo walczyli o to żeby dziecko mieć. Widziałam ile ich to kosztowało. Ale nie tylko adopcja jest tym „miejscem” gdzie powinno obowiązywać 2xM. Każdy z nas jest osobnym bytem i przeżywa swoje własne szczęścia i nieszczęścia w inny sposób. I nikt, nawet najbliższe nam osoby, nie poczują tego co my. Różne mapy. A adopcja musi być tak „kosmicznym” przeżyciem. Nie zrozumiemy, jeśli nie przeżyjemy.
Dokładnie. A jak czegoś nie znamy i nie rozumiemy, zamiast oceniać cudze wybory najlepiej zastosować 2xM i przynajmniej nie utrudniać tej i tak trudnej sytuacji.
Wszystko ujęłaś bardzo trafnie. Często ludzie nie zastanowią się i mówią to co im ślina na język przyniesie. Nie zdają sobie sprawy jak bardzo mogą krzywdzić tym innych. Adopcja to nie pójście na łatwiznę. To długa i ciężka droga dla pary, która chce być rodzicami. Wybór dziecka? To dla mnie brzmi bardzo brutalnie, katalogowanie dzieci. Na pewno ciężko dokonać wyboru bo dlaczego mamy zabrać do domku to, a nie inne dziecko. To wszystko jest bardzo przykre.
Pozdrawiam
Tutaj warto też poza samą procedurą adopcyjną zwrócić uwagę na aspekt emocjonalny, rozterki i wątpliwości. Myślę, że to kluczowe w całym procesie bo te dylematy pojawiają się wcześniej, zanim w ogóle skierujemy kroki do ośrodka adopcyjnego. A sama procedura też nie ułatwia dlatego adopcja to zdecydowanie nie „łatwizna”. Pozdrawiam
Temat dla mnie raczej odległy ale trzeba mieć pojecie o wszystkim co nas otacza. Sam kiedyś się zastanawiałem, co zrobiłbym gdyby moja mama powiedziała, że jestem adoptowany – odpowiedź brzmi: nic. Rodzice to osoby, które Cię wychowały i kochały przez całe życie, a nie porzuciły i zapomniały o Tobie. Oczywiście są przypadki, że trzeba oddać dziecko do ośrodka adopcyjnego bo mała istotka miałaby u nas dużo gorzej niż tam, ale wyobrażam sobie, że jest to bardzo mały odsetek.
Bo właśnie miłość jest w tym wszystkim najważniejsza <3
Adopcja to trudna i długa droga. Mnie osobiście przeraża cały ten proces. Boję się tylko tego, że jak nie uda mi się dalej zajść w ciążę Adopcja będzie koniecznością żeby posiadać dziecko. ..
Wiele szczęśliwych mam adopcyjnych odezwało się do mnie po lekturze tego artykułu. Z ich historii jasno wynika, że niezależnie od sposobu w jaki zostały rodzicami, najważniejsza jest miłość do dziecka. Życzę ci zatem dużo wytrwałości, cierpliwości i magicznych słów MAMA o poranku. Niezależnie od sposobu, który wybierzesz. Powodzenia 🙂
[…] Dopracowani.pl – Adopcja to pójście na łatwiznę […]
Adopcja to na pewno nie pójście na łatwiznę… Jeśli ktoś nie może mieć swoich dzieci i decyduje się na adopcję to jak dla mnie wykazuje się wielką odwagą… Nasuwają mi się nawet słowa, że „bierze swój krzyż”…
adopcja to bardzo żmudny proces, moi znajomi go przechodzili i jestem z nich dumna – aktualnie są rodzicami dwójki wspaniałych dzieciaków. Jednak uważam, że nasze Państwo powinno te procedury uprościć i czas oczekiwania skrócić
Właśnie bardzo podzielone są głosy odnośnie samej procedury więc zapewne zależy to też od najbardziej oczywistego czynnika czyli od człowieka. Tak czy inaczej wszystkim osobom starającym się o adopcję życzę dużo wytrwałości 😊
[…] Pamiętacie wpis, który pojawił się na moim blogu w ramach akcji „Niepłodności nie widać” (KLIK)? Wzięło w niej udział kilkudziesięciu blogerów, poruszając trudne tematy i obalając wiele krzywdzących mitów. Ze swojej strony chciałabym Wam szczególnie polecić wpis Magdy, która bardzo wyczerpująco pisze o tym, przez co muszą przejść rodzice decydujący się na adopcję: KLIK. […]
[…] Magda – „Adopcja to pójście na łatwiznę” […]
Adopcja to bardzo trudny temat. Bardzo ładnie opisałaś.. To musi być bardzo ciężka decyzja, choć dla wielu par jedyna możliwa.
Zgadza się. Dodam, że dla mnie samo napisanie tego tekstu było wyzwaniem🎈