Rok 2017 zaczął się dla mnie bardzo intensywnie. Nie skłamię jeśli powiem, że na własne życzenie. Od początku tego roku zakończyłam więcej projektów niż przez całe półrocze poprzedniego, a w 2016 też nie próżnowałam. Po prostu na rok 2017 mam ambitne cele zawodowe dot. pomnażania złotówek bo „dom ze zmierzchu” sam się nie wybuduje. Ale wyznam ci w sekrecie, czasami czuję się przemęczona. A może wypalona?
Dokładnie w lutym zaliczyłam pierwszy zjazd psychiczny. Nie, że pierwszy w życiu ale pierwszy od dawna. Weekend off, bez komputera (a komputer to przecież też moja praca) i przeszło. Uwielbiam to co robię ale nie ukrywam, że w branży kreatywnej jest coś ważniejszego niż same umiejętności. Praca koncepcyjna. Ileż ja się muszę nazastanawiać zanim zacznę cokolwiek projektować.
Ale łatwe do wykonania tylko w teorii.
Nasza nowa marka Monkey Business | mnkb™ jest teraz w fazie wzrostu więc nie chcę się zatrzymywać żeby odpoczywać. Nie chcę przyhamowywać. Chcę pracować jak najwięcej po to by za rok-dwa już rozhulana sama się napędzała. Dokładnie tak jak teraz agencja Ctrl Alt Create, która po niespełna 4 latach działalności bije rekordy w rozmiarach zleceń, a uwierzcie mało w tym mojej zasługi jeżeli chodzi o promocję.
.kocham grupy na Fb
I ja ostatnio siedzę sobie na fejsie żeby trochę pochillować i blog podpromować, a tu w jednej z grup (czy już nie wspominałam, że to nieskończone źródło tematów na posty blogowe?) czytam post w stylu:
„Dziewczyny czy wy kiedyś byłyście tak przepracowane i zmęczone, że chciałyście rzucić pracę w cholerę? Bo czuję się taka wypalona, że sama już nie wiem.”
Uderz w stół, a złotą radę dostaniesz.
„Tak. Odeszłam z korpo teraz jestem sobie sama szefem, jest super. Nawet się nie zastanawiaj.”
„Woohooo rzuć to. Szkoda zdrowia. Odejdź, polecam.”
Z racji swojego zawodu i pomimo spontanicznego usposobienia, lubię jak ludzie podejmują przemyślane decyzje zawodowe, a jeżeli nawet na spontanie to ze świadomością ew. konsekwencji. Poczułam się więc w obowiązku powiedzieć „stop, hola, hola może jednak zmęczenie, a nawet przepracowanie nie jest najlepszym powodem do zmiany pracy?”.
Bo prawda jest taka, że nawet największe zmęczenie nie jest powodem do bezrefleksyjnego rzucenia pracy, zwłaszcza, że my dziewczyny to jednak lubimy być zmęczone, nieprawdaż? W innej też prędzej czy później się zmęczymy o ile w porę nie nauczymy się robić tzw. NIC.
Tak jak napisałam we wstępie czuję się przemęczona czy wobec tego powinnam sprzedać firmę i wrócić na etat bo może jednak nie nadaję się do pracy „na swoim”?
No po moim trupie.
Być może przeceniłam swoje możliwości i półroczna norma w 2 miesiące jest ponad moje siły ale żeby od razu zamykać firmę i rzucać wszystko w cholerę?
Nie będę tutaj pisała co robić żeby wypocząć bo spodziewam się, że skoro do mnie zaglądasz i nawet się lubimy, to co jak co ale leżeć do góry brzuchem i jeść pączki chyba potrafisz, hę? A jeśli nie to pliz, naucz się w końcu i najlepiej zacznij teraz.
Leżysz? To nie wstawaj. I czytaj dalej bo zaraz pojawią się mądrości♥
.wypalenie zawodowe vs. przepracowanie
Dużo się nad tym zastanawiałam bo temat wypalenia zawodowego nie jest mi tak bardzo obcy i gdybym miała w kilku słowach powiedzieć skąd się bierze to chyba z permanentnego przepracowania.
Padam na twarz ale zamiast się zresetować pracuję dalej. W końcu po kilku tygodniach organizm powie STOP, będę próbowała odpocząć, a tu tzw. dupa. Odpoczynek nie pomoże. Nie zregeneruje. Jak mi się nie chciało, tak nie chce, a na myśl o pracy mam odruch wymiotny. Wówczas mogą pojawić się też pierwsze wątpliwości typu czy to praca dla mnie? a może powinnam ją rzucić w cholerę?
I mogłabym o tym pisać bo mądrować to się akurat lubię ale pomyślałam, że tyle mądrości ode mnie to może cię przytłoczyć i poprosiłam kogoś innego o „słowo” komentarza. Poznajcie Karolinę.
.karolina tuchalska-siermińska
Karolina jest psychologiem, trenerem umiejętności psychospołecznych, terapeutą TSR, fizjoterapeutą i autorką blogu OdNova. To blog rozwojowy, jeden z nielicznych w Polsce poruszający zagadnienia dotyczące psychologicznych aspektów naszego funkcjonowania w oparciu o dowody naukowe. Oto co Karolina ma do powiedzenia w temacie wypalenia.
Wypalenie zawodowe najczęściej jest określane jako stan wyczerpania emocjonalnego, fizycznego i duchowego. To odpowiedź organizmu na permanentny stres, którego źródłem jest sytuacja zawodowa i styl życia.
Może być reakcją na długotrwałe przeciążenie obowiązkami, zbyt odpowiedzialne oraz trudne zadania, a także wyczerpującą, monotonną i nudną pracę.
Na ten specyficzny stres emocjonalny narażone są osoby pracujące w zawodach wymagających intensywnych kontaktów interpersonalnych z pacjentami, klientami czy społeczeństwem.
Wypalenie zawodowe to syndrom, który dotyka coraz więcej osób. Jest wynikiem chronicznego stresu i przepracowania. Warto mieć świadomość, że syndrom wypalenia zawodowego pojawia się niemal niezauważony. Trzeba być czujnym, aby w porę zauważyć pierwsze symptomy i zapobiec rozwojowi silnych i gwałtownych objawów.
Pierwszymi sygnałami zauważalnymi przez nas samych, naszych współpracowników i przełożonych, powinny być:
- subiektywne poczucie przepracowania,
- brak chęci do pracy,
- niechęć wychodzenia do pracy,
- poczucie izolacji,
- osamotnienia,
- negatywne postawy wobec współpracowników i klientów,
- uczucie zawodu wobec samego siebie.
- uwarunkowania środowiska,
- zachwiane poczucie własnej wartości,
- trudności w kontrolowaniu i opanowywaniu własnych emocji,
- tendencje do nadmiernej rywalizacji,
- przedmiotowe traktowanie innych,
- przepracowanie,
- brak sukcesów,
- utrata nadziei,
- wyczerpanie,
- niechęć do ludzi,
- apatia, złość, bezradność,
- niepewność w kontaktach z innymi,
- niska samoocena,
- brak satysfakcji z pracy,
- zbyt wiele obowiązków,
- niskie wynagrodzenie,
- nierealne wymagania.
Można to sprawdzić w prosty sposób, podejmując próbę odpoczynku i jeśli nasze przemęczenie po krótkotrwałym relaksie mija, jesteśmy w stanie zregenerować siły i chęci do działania, to znaczy, że nie doszło jeszcze do pełnych objawów wypalenia zawodowego. Mamy wówczas do czynienia z przemęczeniem – przepracowaniem.
Jeżeli natomiast po wspomnianej chwili wytchnienia nasze samopoczucie nie ulega poprawie, utrzymują się wcześniejsze odczucia i dodatkowo pojawiają się reakcje somatyczne i psychosomatyczne naszego organizmu (czyli bóle brzucha, głowy, zaburzenia snu, apatia, drażliwość itp.), to, niestety, mówimy już o wypaleniu zawodowym.
Zaawansowanie wypalenia w pracy możemy podzielić na 3 etapy, którym odpowiadają specyficzne objawy. Rozpoznanie ich pozwala na odpowiednią reakcję.
Na pierwsze stadium składają się bóle głowy, bezsenność, częste przeziębienia, wpadanie w irytację i odczuwanie niepokoju.
Drugą fazę wypalenia zawodowego charakteryzują napady złości, lekceważenie innych osób, mniejsza efektywność w pracy.
Ostatnie, trzecie stadium wywołuje objawy psychosomatyczne, psychiczne i fizyczne (wrzody żołądka, nadciśnienie, napady lęku, depresja, poczucie wyobcowania i samotności).
Rodzaj i sposób leczenia wypalenia zawodowego zależy od etapu rozwoju choroby.
Pierwszy etap można pokonać samemu. Wystarczy pozwolić sobie na odpoczynek i wprowadzić ten element, jako nieodłączny element harmonogramu pracy zawodowej. Wypoczęty organizm łatwiej się zregeneruje.
Druga faza wymaga dłuższego urlopu, podczas którego będzie można odreagować, pobyć z przyjaciółmi i rozwinąć swoje zainteresowania.
Leczenie wypalenia zawodowego w trzecim stadium wymaga porady specjalisty, psychologa lub psychoterapeuty.
.na zakończenie
I jak teraz? Lepiej? Gorzej? Mam nadzieję, że nie jesteś wypalona. Ja raczej nie. Bo skutecznie się regeneruję i entuzjazm powraca. Mam nadzieję, że u ciebie też wszystko OK.
Natomiast ten temat poruszam tak naprawdę z dwóch powodów.
Po pierwsze.
Uważaj na siebie.
Nie jestem strachliwa, a wręcz uważam, że nieśmiertelna zupełnie jakbym znowu miała 16 lat ale z tym wypaleniem to naprawdę najlepiej sprawdza się prewencja. Zatem jak piszę czasem pół żartem, pół serio, że tylko chill, a nawet fun to weź trochę sobie odpuść. Po ostatnim lutowym kryzysie nawet ja postanowiłam w weekendy być bardziej off żeby się odpowiednio resetować na ciele i na umyśle.
A po drugie.
Grupy na Fb są super. Naprawdę je lubię.
Jednak gdy następnym razem trafisz na podobne zapytanie „zmęczonej osoby” to powstrzymaj się przed doradzaniem. Nigdy nie wiemy w jakiej sytuacji jest ta, konkretna osoba, a wypalenie, wybór ścieżki zawodowej czy decyzja o zwolnieniu z pracy to już chyba grubsza sprawa niż wybór nazwy dla sklepu sprzedającego ekologiczne jabłka i gruszki. Jak nie potrafimy pomóc to przynajmniej nie pogarszajmy sytuacji.
.
A kto leżał, niech leży. Dzisiaj ku zdrowotności.
with L O V Ę♥
Pssss. Zajrzyj też na pracowity fanpejdż. Tam dla odmiany same bezeceństwa i tylko kilka mądrości.
65 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Uwielbiam Twoje teksty! Zawsze dają mi kopa do działania, tudzież odpoczywania, którego niedawno się zaczęłam uczyć:)
U mnie jest chyba sutuacja odwrotna, bo mam mega chęć do pracy, ale nie wiem za co się zabrać..i trochę mnie to męczy:P z drugiej strony jedna praca wymaga ode mnie dużo energii, ale ją uwielbiam, z tym że nie zawsze mam czas na robienie czegoś jeszcze, choć bardzo bym chciała, bo jak mówisz Dom ze zmierzchu nie zrobi się sam<3
..eh ja to ma problemy, ludzie myślą by uciekać z pracy, a ja szukam tej wymarzonej 😀
Daga kto szuka, ten znajdzie. Ja tam bardzo Ci kibicuję tylko się oby nie przemęczaj <3
Psss. Dzię-ku-ję to bardzo, bardzo miłe :*
<3
I mnie kiedyś wypalenie dopadło po najważniejszym awansie, teraz po prostu mniej pracuję, mniej się angażuję, więcej pozafirmowych działań mam 🙂
I to się chyba nazywa równowaga. Miłego wieczoru 🙂
Właśnie leżę. Grupy na fb też lubię, ale wtorkowa aktywność w jednej z nich mnie zmaltretowała. Koniec, za dużo, milion powiadomień. Stop. Nastąpiło mi przepracowanie w mediach społecznościowych.
A tak serio: temat też mi bliski. W ubiegłym roku latem zaliczyłam przystanek przed burn outem. Choć pierwsze sygnały miałam już jakiś czas wcześniej, ale olałam sygnały. Ale nie myślałam o zwolnieniu się z pracy. Myślałam o tym, żeby odpocząć. I tak zrobiłam. Miałam ten luksus, że dostałam wsparcie w pracy. Mogłam zostać w domu i zniknąć z zawodowego życia na kilka tygodni.
Ale to dało mi do myślenia na tyle, że wiem, że muszę uważać na siebie i tak, mam myśli o zmianie pracy, ale zrobię to, jak będę pewna swojej decyzji i podejmę ją racjonalnie.
Dzięki za wywiad z Karoliną, właśnie odkryłam świetnego bloga<3
Buziak💙
Aga, leżysz? No wiedziałam, że na Ciebie zawsze mogę liczy. Ja też <3
A w przypływie szczerości to tak Ci wyznam, że bardzo wierzę w Twoje wybory i ufam, że zrobisz tak żeby Tobie było jak najlepiej. Nie wypalaj się. I wyłącz powiadomienia 🙂
Leżę ponownie, bo potomstwo śpi:)
Nie wypalę się, Magda, nie dam się:) i wiesz, Twoje słowa dużo dla mnie znaczą, dziękuję 💙. Masz rację z powiadomieniami. Off. To bardzo dobrze robi. Umysł w realu to jest bardzo dobra sprawa.
Ściskam<3
Niestety znam wypalenie z przepracowania. W moim przypadku pomogło wylogowanie się z obowiązków zawodowych na jakieś 2 tygodnie. Temat bardzo na czasie i super, że o tym piszesz. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że żyjemy po to aby surfować na energii a nie ją tracić.
Bardzo dobrze, że w porę zareagowałaś i się zregenerowałaś, a teraz czas na prewencję przed nawrotem! Miłego wieczoru <3
Wszystko to prawda 🙂 Pozdrawiam cieplutko <3
Świetnie napisane i opracowane. Ja również uwielbiam fb grupy, ale fakt – na wszystkie złote rady trzeba brać poprawkę.
Bo prawda jest taka, że w gąszczu maili i telefonów łatwo zapomnieć o sobie i frajdzie z pracy. Mam krótkie doświadczenie zawodowe a raz zaliczyłam poważny zjazd: nerwowa atmosfera, szef tyran = stany lękowe. Pracę rzuciłam w cholerę i znalazłam lepszą, która mimo wielu stresów daje mi mnóstwo motywacji do rozwoju, jest to motywujący stres. Mam wsparcie i widzę, że moje wysiłki są docenione, a dzięki temu zostałam wytypowana do rekrutacji wewnętrznej 🙂
O i to jest super historia, że jednak zmiany potrafią być dobre. A gdy szef tyran to nie ma co zwlekać bo to już nawet nie samo wypalenie może być naszym problemem. Fajnie, że byłaś <3
Przeżyłam wypalenie zawodowe powiązane z dużym stresem. Cieszę się, że ten etap się zakończył i mogę robić to co sprawia mi przyjemność 🙂
Ewa, też się cieszę i powodzenia <3
Kochana, jutro ku uczczeniu Twojego maratonu zjem pączka, choć prawda taka, że od dwóch tygodni mam na niego ochotę, a Ty mi znowu o tym przypomniałaś. 😉 Jednakże będę o Tobie ciepło myślała, kiedy uda mi się go w końcu kupić.
Teraz serio – ten tydzień był chyba moim najgorszym w ostatnich kilku latach (jak nie ever!!!), choć nic takiego się nie wydarzyło, bo wszystko poszło do przodu zgodnie z planem. Diagnoza, jaką sobie stawiam: skrajne przemęczenie. Na szczęście dziś był dzień dużo wolniejszy, dający czas na złapanie oddechu i już mi lepiej. Jutro dzięki temu będzie jeszcze lepiej, a weekend tuż tuż. 😉
Uściski :*
Sylwia, jedno mam pytanie bo już kilka dni minęło. Zjadłaś w końcu tego pączka? <3
Psss Udało Ci się wypocząć?
Czesc Magda! Na paczka nie trafilam. Natomiast zjadlam Pawelka toffi. Wczoraj z kolei spalam juz o 20:20 ☺
A u Ciebie jak?
Sylwia u mnie od tego czasu to nie-jeden, a nawet nie-dwa pąki zostały pochłonięte💪🏻
Magda, to jesteś dopieszczona. 😉
Ja zawsze około stycznia, lutego oraz października, listopada mam spadek energii. Najczęściej jest to ściśle powiązane z brakiem słońce i zmiennym ciśnieniem. Są to okresy po bardzo aktywnym czasie. Można to pomylić z wypaleniem lub przepracowaniem, ale pozwalam sobie wtedy na maksymalne zwolnienie obrotów i po takim odpoczynku na nowo jestem gotowa do działania.
Niestety te miesiące które wymieniłaś i dla mnie są mocno słabe. Na szczęście faktycznie gdy mówimy „tylko” o przesileniu, a nie chorobie kilka dni resetu i pomaga. Cieszę się, że do mnie zajrzałaś, zapraszam częściej <3
Najtrudniejsze w tym wszystkim to nauczenie się tego „nicnierobienia”. Mam wrażenie, że kobiety tak są zaprogramowane, a czasem powinnyśmy wziąć przykład z mężczyzn 😉
Byłam blisko trzeciego etapu wypalenia. Stres, nadmiar obowiązków, awanse, coraz ważniejsze zadania… Odeszłam z pracy, przeprowadziłam się do innego miasta i szukam swojej drogi. Chciałabym nauczyć się tego balansu pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Trzymajcie kciuki 🙂
No pewnie, że trzymam kciuk. Chociaż. Średnio wierzę w balans, a bardzo wierzę w priorytety wynikające z wartości. Dlatego niezależnie od wszystkiego po prostu niech Ci będzie dobrze <3
Zdecydowanie warto obserwować samego siebie. Kiedyś dawno temu, kilka prac wcześniej, notorycznie bolał mnie kark, wydawało mi się, że po prostu mnie przewiało. Ale zaczęłam obserwować, kiedy ten ból się pojawia. Okazało się, że dzieje się to jak tylko przekraczam próg firmy. Wszystko ze stresu. Zmieniłam pracę i ból minął 🙂 Polecam każdemu 🙂
Otóż w punkt. Faktycznie przy stresie ciało się spina ale też stres ma szereg innych objawów więc dokładnie tak jak napisałaś. Grunt to obserwacja <3 Miłego dnia!
Oj, mam zadatki na kogoś, kto się ciągle przepracowuje. A to dlatego, że moją produktywność (chęć do pracy/moc/energię) można przedstawić za pomocą sinusoidy. Okresy super produktywne, ale takie, w których mogę pracować od rana do nocy przeplatają się z tymi całkiem kiepskimi. Zazwyczaj pracuję długo i mocno, a potem jak odpoczywam, to też na maksa i nie ma mnie przez kilka dni.
Nie wiem, czy to dobra metoda, ale jak mam chęć do pracy, to szkoda mi ją marnować, a jak mi się nie chce, TO CO ZROBISZ. Nic nie zrobisz. 😀
A wiesz Ania, że mam bardzo podobnie? Zwłaszcza, że mam tendencje do bardzo mocnego skupiania się i jeżeli np. nie ustawie sobie przypomnień, alarmów i innych cudów to nawet zapominam o jedzeniu. Teraz pracuję w interwałach bo też wolę jednak nie zaliczać zbyt często energetycznego zjazdu. A w takim dniu, że już nic, nic to wiadomo, że tylko książki lub seriale <3
Hahaha, o jedzeniu to ja stety/niestety nigdy nie zapominam. 😀 Co oznacza, że pracujesz w interwałach? To jakieś nowe pojęcie dotyczące organizacji czasu, którego jeszcze nie znam?
Ania, znasz na pewno, ja po prostu lubię szumne słowa💛 Praca w interwałach w moim wykonaniu to 1,5h pracy 10 min przerwy. Co dwa interwały przerwa na spacer z Grubym🐾Chociaż niektórzy rekomenduję krótsze 25/5 to u mnie lepiej sprawdza się dłuższy czas pracy po to by zbyt często nie wybijać się ze stanu skupienia.
Aha, to faktycznie znam, ale nazwa klasa! 😀 I nawet tak pracuję. U mnie 25/5 sprawdzają się na początku, dla rozruszania się (np. po takim serialowo/książkowo/łóżkowym dniu), ale docelowo też wolę dłuższe interwały. DŁUGODYSTANSOWE? O.O
A Twoje szumne słowa cenię i uwielbiam, dzięki czemu przeczytałam chyba z pół Twojego bloga za jednym zamachem i wcale nie miałam dość. 😀
Długodystansowe interwały lądują w mojej słownikotece. Cóż to za perfekcyjna (uwaga, kolejne szumne słowo) kooperacja 🎈
Właściwie to wszystko wyjaśniłaś, ale zmęczenie według mnie łatwo odróżnić od wypalenia. Zmęczenie odeśpisz, wypalenia tak szybko nie ugasisz.
A co do grup na Fb to ja też lubię, ale tylko nieliczne. Są takie, które wprawiają mnie często w stan osłupienia. W ostatnim czasie widzę hejt w stosunku do znajomych i tak się zastanawiam czy to poziom frustracji tak wysoki czy głupota wyszła tam gdzie nie trzeba? Mierzi mnie też łatwość z jaką ludzie wysnuwają swoje tezy i doradzają na podstawie miernej analizy tego co przeczytają,
ale nie to jest najgorsze. Gorsze jest jeszcze opluwanie tego doradzania przez kolejne osoby, które nie odpowiadają na zadane przez autora pytanie, tylko odnoszą się do komentarzy.
Ups, trochę odeszłam od tematu 😉
Bo chyba w tych grupach to dosyć ważna jest też moderacja, a niektórzy o niej po prostu zapominają i cuda się dzieją 😉
Uwielbiam te porady „rzuć robote”, „zacznij żyć na swoje konto” ;)) Jak ktoś jest wypalony to nie sądzę by miał siłę na rozwijanie własnego biznesu. Nie mówiąc już o tym, że nie każdy jest do tego stworzony. Ja mam teraz tak, że mam siłę i zapał, ale nie mam czasu, bo mały skrzat musi być zaopiekowany. Mimo to udaje mi się wygospodarować czas na bloga, ale mniej więcej co dwa tygodnie łapie mnie dół i chce tylko leżeć i jeść pączki. Chyba powinnam tak właśnie robić… 😉 ps.. masz już dresy w pączki???? 😀
Basia bo Ty to jesteś superbohaterką <3 Dlatego absolutni nie żałuj sobie. Pączek zawsze dopomoże w kryzysie.
Psss Dresy nadciągają. Już mam info, że są tuż za rogiem <3
:* a wiesz co jest najlepsze i jednocześnie najgorsze? Mam Dunkin Donuts tuż pod domem 😀 pssssss ja byłam w sklepie stacjonarnym, bo chciałam se pomacać, ale były tylko frytki :/
To zdecydowanie mieszkasz w perfekcyjnej lokalizacji. Chociaż z moją tendencją do powiększania gabarytów to mieszkając w okolicy DD po miesiącu sama wyglądałabym jak pąk🍩🍩 Tak czy inaczej pączkowe dresy dotarły. Nie są jakieś mega super pod względem materiału ale też cena raczej nie wskazywała na cuda, a pączkowy print jest za to idealny💛
Właśnie jak widziałam te frytki to stwierdziłam, że ja nie dam rady ich nosić :(( Nie mogę się nigdy przyzwyczaić jak print nie jest bezpośrednio na materiale tylko to są nalepki, bo ciągle to czuje. Taki świrek ze mnie ;)))
czasami warto powiedzieć sobie stop i się zresetować. Zmęczenie ma niestety złe skutki i może to odbić się na naszym zdrowiu, które jest bardzo ważne.
O wypaleniu zawodowym mogłabym książki pisać. Powstrzymam się jednak, bo według mnie najważniejsze to robić coś w dobrym kierunku, zamiast koncentrować się na problemie. Tak więc jak już dotarło do mnie, że nie kocham pracy, która kosztowała mnie pół życia (studia medyczne, staż specjalizacja, długie godziny na szkoleniach, nauka w domu wieczorami, a potem praca po 16 godzin na dobę), postanowiłam iść w kierunku zmian i zająć się tym, co jednak zawsze mnie interesowało. Z wypalenia i przepracowania narodził się pomysł na mojego bloga, kiedy uznałam, że próbując pomóc innym kobietom pracować mniej i odpoczywać więcej, sama w końcu będę, chcąc nie chcąc musiała się tego nauczyć.
I wielkie brawo dla Ciebie za ostatnią wskazówkę – rzucenie pracy to zbyt istotna decyzja, żeby doradzać komuś w grupie, czy na forum!
Dagna, a powiem Ci że bardzo rozumiem o czym piszesz bo moja przyjaciółka, które skończyła medycynę, zdała LEP, dostała się na specjalizację itd nagle stwierdziła, że nie, absolutnie nie jest to dla niej i zaczęła pracę w fundacji. Tak ją to pochłonęło, że postanowiła, że do zawodu nie wróci, co spotkało się z ogromnym niezrozumieniem bo to jednak dość zaskakująca decyzja. Zwłaszcza dla postronnych osób. I przyznam szczerze nie żałowała nawet przez chwilę. Wręcz jest bardzo szczęśliwa i spełniona max. Także kibicuję Ci całym sercem <3
Wypalenie zawodowe trafiło mnie dwa lata temu. Dwuletni plan zrealizowany w pół roku, zdrowa sześciogodzinna dawka snu realizowana na 4 dni = nawet już nie chcę słyszeć o projektach tego typu i dwie wizyty w szpitalu na serducho. Wniosek? Jak coś zakładamy, że coś ma trwać x czasu, to nie przyspieszajmy tego. Raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Raczej…na pewno. Jak to dobrze, że już się pozbierałeś. Dbaj o siebie <3
Uff, wreszcie mam dłuższą chwilkę, żeby coś pokomentować (mimo tego, że wpis przeczytałam w dzień dodania! :D). Przeżyłam w życiu dwa wypalenia zawodowe. I z moich obserwacji wynika, że źródłem tych problemów było zbyt wąskie patrzenie na sprawę, zbyt mała elastyczność. Bo o ile nalezę do osób kreatywnych, tak ciężko mi było wpaść na pomysł, że pracę można po prostu zmienić. Czasem pozostanie w zawodzie, ale zmiana środowiska robią cuda i działają lepiej, niż magiczne tabletki przepisane przez lekarza. I chociaż wiem, że doradzanie obcym ludziom na grupie, w tonie, zmień pracę jest jak powiedzenie osobie z depresją wszystko będzie dobrze, ale bardzo często właśnie to jest najlepszym rozwiązaniem…
Inna sprawa, że żyjemy w społeczeństwie narzekaczy. Jak mnie to denerwuje! W dobrym tonie jest narzekać na pracę. Ja się na to nie godzę! 🙂 Chciałabym, żeby ludzie z większą świadomości podejmowali aktywność zawodową i wybierali coś, co ich naprawdę interesuje. Spędzamy w niej w końcu sporą część życia. Praca nie musi być nudna, monotonna i stresogenna.
Oj Ania tyle mądrości:
„Chciałabym, żeby ludzie z większą świadomości podejmowali aktywność zawodową i wybierali coś, co ich naprawdę interesuje. Spędzamy w niej w końcu sporą część życia. Praca nie musi być nudna, monotonna i stresogenna.”
W punkt <3
Nie miałam jeszcze „przyjemności” przeżyć ani przemęczenia, ani wypalenia, i nie wiem, czy z tego powodu śmiać się czy płakać… 😀 Ciekawe, czy w razie potrzeby dobrze określę swój stan. Jedno jest pewne – wrócę przeczytać artykuł jeszcze raz!
Mam wrażenie, że bardzo łatwo popadamy w schematy i lubimy diagnozować wszelkie przypadłości od autyzmu, aspergera i alergii u dzieci, po wypalenie zawodowe i depresję u dorosłych zamiast zdać się na specjalistów, odciąć od „cioć i wujków dobra rada” i zachować zdrowy rozsądek
Otóż dokładnie 🙂
Mnie się wydaje, że o wypaleniu zawodowym wciąż jeszcze mówimy za mało. Takie teksty są bardzo potrzebne, żebym się nie wydawało, że komuś „się nie chce”, dialog podstawą zrozumienia. Pozdrawiam 🙂
A to prawda. W sensie mam wrażenie, że po prostu zbyt łatwo wydajemy osądy typu „a to leń nie chce mu się pracować” zamiast wykazać chociaż trochę zrozumienia i nie mierzyć wszystkich swoją miarą. Miłego dnia 🙂
Od czasu do czasu trafiają do mnie ludzie wypaleni zawodowo i zapewniam, że w trzecim etapie bez pomocy psychiatry już raczej się nie obejdzie. Sama psychoterapia już nie zadziała. I rzeczywiście trzeba się uważnie obserwować, szczególnie gdy okresy przepracowania i zmęczenia pojawiają się cyklicznie. Gdy w pierwszych fazach wypalenia można jeszcze uciec bez szwanku, to z prawdziwego, pełnego wypalenia zawodowego niezmiernie trudno się wydostać.
I ta końcowa uwaga – nie doradzać pochopnie jest na wagę złota. W ogóle najlepiej zacząć mniej doradzać, a więcej pytać i słuchać 🙂
O.o.o otóż dokładnie. Nie wiem dlaczego ludzie tak bagatelizują moc pytań i potęgę słuchania w komunikacji międzyludzkiej sprowadzając ją do jednostronnych strzępów informacji. Tak naprawdę chyba wszyscy na tym tracą.
A w ogóle fajnie Dawid, że podzieliłeś się swoim doświadczeniem. Zaglądaj częściej, zawsze to fajnie zderzyć kilka punktów widzenia dla jednego tematu. Miłego dnia 🙂
Dzięki za miłe zaproszenie do komentowania 🙂
[…] przez Organizację więc mogą być niespójne z naszymi. Wówczas zgrzyt, niezadowolenie, wypalenie i inne […]
Dobrze napisane. Przejście wszystkich trzech etapów wypalenia to mega doświadczenie i pewnego rodzaju oczyszczenie, jakby zrzucić zimowe futro na rzecz wiosenno-letniej lekkości 🙂
Być może. Na szczęście nie doświadczyłam i mimo wszystko wolałabym nie 😉
Czasami to jest tak, że wypaleniu zawodowego trzeba dać się… wypalić.
Już prawie 10 lat temu rzuciłem prace w korpo-banku, żeby z MałąŻonką oddać się w pełni projektowaniu wnętrz. Trochę po drodze to oddanie dało mi po dupie, trochę wymęczyło i w efekcie zjarało na ogarek. Ale wtedy sobie siadłem, pomyślałem i odpuściłem. Stwierdziłem, że mam tyle lat, co mam, milionerem nie zostanę, świata nie zbawię, dorobiłem się już całkiem sporo, więc czas sobie wrzucić na luz.
Nie rzuciłem tego w cholerę, bo to jedyne źródło naszego utrzymania, a takich, którzy mają dzieci na utrzymaniu i rzucają nagle wszystko, bo szukają siebie, oddałbym na jakąś terapię i naukę odpowiedzialności. To przechodzi na studiach albo chwilę po, kiedy mamusia klepie po pupci i daje na chlebek, ale nie kiedy to my musimy na ten chlebek dla kogoś zarobić. No i taka zmiana podejścia, tylko podejścia, spowodowała, że zupełnie inaczej teraz do pracy podchodzę. Fakt, czasami trzeba przysiąść po naście godzin na dobę, ale to też taka robota – siedzenie po nocach to bezpłatny dodatek do AutoCADa 🙂
Czyli do mety, bo się komentarz długi robi – po pierwsze, najlepsza rada, jaką można dać, to „ja Ci dobrze radzę, rób jak uważasz, że będzie dobrze”, po drugie – mniej narzekania, więcej działania, po trzecie – tez kocham grupy, dają mnóstwo tematów na blogowe wpisy 🙂
Jacek tyle mądrości naraz to ja chyba nie przetworzę <3
Absolutnie masz rację w kontekście odpowiedzialności, to w ogóle temat rzeka pod całkiem inne rozważania, może o świadomym macierzyństwie czy jakoś tak. Ale. Twoje doświadczenia to też jest doskonałe intro do tekstu, który właśnie piszę o różnicy między pracą z pasją, a zarabianiu na pasji i dlaczego nie wierzę w to drugie.
Podobnie jak u Ciebie, po pracy w korpo-banku, skupiłam się na własnej firmie, co prawda nie projektowanie wnętrz ale grafika, strony www etc. I tak mnie to pochłonęło, że w pewnym momencie chociaż to głupio zabrzmi, przestało cieszyć. Też musiałam nabrać dystansu i teraz w każdą współpracę wkładam mnóstwo serducha/pasji ale na pewno grafiki nie nazywam już swoją pasją, a pracą. Po prostu. Nie dorabiam do tego ideologii i jestem przekonana, że modne hasła „rzuć wszystko i zarabiaj na swojej pasji” w końcu też się przejedzą bo ludzie zderzą swoje wyobrażenia z rzeczywistością.
No i piękna ta meta 🙂
Zapamiętać – następne komentarze w podpunktach ;))
Otóż, otóż. Będę zobowiązana 😀
Hej. Powiem krótko.Zdarzyło się. Niemniej jednak jak na razie było to wypalenie stopnia 2 :))
Wiem jak się z nim rozprawić.Wiem, że jedyną skuteczną drogą dla mnie jest praca we własnym tempie….
[…] być ekscytujące. Ale. Nie muszę. I właśnie gdy permanentnie nie są, pojawia się rezygnacja, wypalenie, niechęć do pracy oraz kiełkuje ta myśl, pewnie większości dobrze znana na którymś etapie […]