pasja
To jak to jest? Zamieniłaś już swoją pasję w pracę? Zarabiasz na niej? Szyjesz najpiękniejsze ubrania, w które wkładasz całe serce? Pieczesz najpyszniejsze ciasta i projektujesz najcudowniejsze wnętrza? Mogłabym pogratulować, ale czy powinnam?
pułapka 1
Czy moja praca jest moją pasją? Kiedyś myślałam, że tak. Dzisiaj wiem, że nie jest. Po prostu ją lubię i wykonuję z pasją. Natomiast bez dwóch zdań mam pasję do życia, które wiodę, dzięki swojej pracy. Pracy, która umożliwia mi realizowanie swoich pasji. Pracy, którą wykonuję na najwyższym poziomie, pomimo (a może właśnie dlatego), że pasją nie jest. A za swoją pracę oczekuję zapłaty. Za pasję chyba bym nie potrafiła.
pułapka 2
Gdy z pasji zrobisz swój biznes prędzej, czy później stracisz pasję, i co wtedy? Przecież chciałaś zarabiać na pasji więc skoro jej już nie ma, zarobku też nie będzie? Co zrobisz? Zmienisz pracę, branżę, obszar działalności? Jasne. Nic w tym złego. Tylko po co? Przecież to tylko dodatkowy wysiłek związany z przebranżowieniem lub wdrożeniem nowego pomysłu na biznes. Wysiłek wynikający, tylko i wyłącznie, z braku umiejętności oddzielenia pracy od pasji.
praca z pasją
Oczywiście nie ma tego ryzyka, gdy swoją pracę po prostu lubisz. Tak szczerze i uczciwie cię cieszy. Gdy wiesz, że jesteś w tym dobra, a dzięki temu doceniana. Gdy pracujesz z pasją nie musisz się martwić, że praca „przestanie cieszyć”, bo nie jest to jej cel nadrzędny. Co więcej zyska na tym i jakość, i twój firmowy kapitał systematycznie uzupełniany pieniędzmi klientów. Bo oni nie oczekują pasji, oczekują jakości. Jesteś w stanie im ją dać? Daj, a zarobione pieniądze wydaj (oby nie na głupoty♥) na swoją pasję.
pasjobiznes (sic!)
Robienie z pasji biznesu jest bardzo krótkowzroczne i prowadzi w linii prostej do wypalenia zawodowego. Bo tak jak pasji oddajesz się całą sobą i w pracy będziesz pracowała bez wytchnienia, ponad siły. W końcu:
Przykro mi jeśli kogoś dotknę, ale czy to nie głupie?
Za chwilę nie będziesz miała ani pracy, ani pasji za to zszargany nerw i frustrację, że znowu ci się nie chce. Że ponownie odkładasz na nigdynienadchodzące jutro. A wiem co mówię, bo sama uległam cukierkowej wizji pasjobiznesu.
kiedyś
Pisać i projektować lubiłam od zawsze. Nic więc w tym dziwnego, że gdy odeszłam z korpo-pracy, skupiłam się na rozwoju własnej firmy, w której początkowo pisałam teksty i robiłam projekty graficzne (dopiero z czasem i w odpowiedzi na zapytania klientów poszerzyłam ofertę o web design i strony www). I tak mnie to pochłonęło, że w pewnym momencie, chociaż to głupio zabrzmi, przestało mi się chcieć. Nic nie mobilizowało. Pieniądze. Terminy. Podpisane umowy. Zerwane umowy. Nic. Powiedzieć, że nie chciało mi się wstać z łóżka to jak nic nie powiedzieć.
Cała ta magia „bycia na swoim” oddaliła się do tego stopnia, że nawet rozważałam powrót do korporacji. Wiem jednak czym jest przemęczenie i wypalenie więc nie chciałam przy pierwszym kryzysie rezygnować. Musiałam po prostu nabrać dystansu. Odpocząć. Odpocząć od swojej pracy, bo pasja w międzyczasie gdzieś zniknęła. To nie była ta zajawka, którą miałam wcześniej. To był po prostu projekt graficzny składający się z etapów, za które klienci byli skłonni mi zapłacić, ale w zamian…mieli oczekiwania. A czy ktoś słyszał, aby ktokolwiek mógł mieć oczekiwania względem czyjejś pasji?
.
Gdy na stół wjeżdżają pieniądze kończy się pasja, a zaczyna praca. To już dla mnie absolutnie naturalne i oczywiste. Obecnie w każdą współpracę wkładam ogrom kompetencji i najwyższą jakość, ale na pewno grafiki nie nazywam już swoją pasją. Monkey Business | mnkb™ to moja praca. Praca, którą uwielbiam ale jednak nadal jest to „tylko” praca. Po prostu.
Nie dorabiam do tego ideologii i jestem przekonana, że modne hasła „rzuć wszystko i zarabiaj na swojej pasji” w końcu też się znudzą, bo ludzie zderzą swoje wyobrażenia z rzeczywistością. Z przykrymi konsekwencjami zamiany pasji w pracę. Z konsekwencjami, z którymi niestety trudno samemu sobie poradzić. Przynajmniej ja nie potrafiłam.
with L O V Ę
magda
50 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Ale fajne spojrzenie. Jest w tym sama prawda. W swoim życie miałam wiele pasji. Kiedyś gra na gitarze, potem śpiewanie, literatura, potem jeszcze coś. To co jakiś czas się zmienia. Praca z pasją? Zdecydowanie tak <3
Sprawdziłam, polecam <3
U nas też sporo pasji, teraz syn je od nas powoli przejmuje 🙂
podoba mi się takie spojrzenie. trzeźwo i… z pasją! 😉
W ciągu życia zainteresowania się zmieniają, a jeśli zmiany będą diametralne, to mogą pojawić się problemy z nagłą zmianą branży itp. Marzę, że moja praca będzie czymś, co będzie dawać mi satysfakcję, ale teraz zaczęłam trochę inaczej patrzyć na zarabianie na swojej pasji… 😉
Ależ satysfakcji życzę Ci razy milion. Co więcej będziesz miała jej więcej, gdy ludzie zaczną Cię doceniać za pracę, która pasją nie jest, niż wtedy gdy zaczną wyceniać Twoją pasję. To skuteczny zimny prysznic – wątpię czy jakakolwiek pasja jest w stanie z tym wygrać.
Hmm ja bardzo chciałabym zarabiać TYLKO na swojej pasji i nie „tracić” czasu na zajmowanie się rzeczami, które tylko lubię lub robię bo muszę 🙂
Masz bardzo ciekawe przemyslenia i spojrzenie na kwestie teoretycznie jasne, ale jednka nie do końca 😉
Jej jak to by było cudnie, gdyby te sprawy, teoretycznie jasne były też stosowane w praktyce. Na pewno mniej osób musiałoby leczyć się z wypalenia 🙂
Może nie mam dziesiątek lat doświadczenia, ale chyba mogę się z czystym sercem podpisać! Pasja i praca to dwie sprawy, można je łączyć, ale najlepiej, by główna pasja i praca z pasją były oddzielnymi bytami. Bo faktycznie tak to bywa z pracą, że nawet jak ją lubisz, nawet jeśli odkryjesz, że mimo wszystkich frustracji i spadającej na łeb, na szyję motywacji, chcesz być w tej, a nie innej pracy, to jednak po pracy chce się częściej lub rzadziej zająć czymś, co z pracą nie ma nic wspólnego.
Powiem więcej. Tylko wtedy możemy liczyć na skuteczny reset gdy po pracy nie zajmujemy się pracą 🙂
„Moje pasje pozostaną bezcenne. Wycenie podlega jedynie moja praca.” Bardzo rozsądny glos o pasji, pracy i pasjobiznesach! Podzielamy twoje spojrzenie na modne słowo pasja.
Bardzo fajne i potrzebne urealnienie opcji „pasjo – bizesu”. Nie z każdej pasji da się żyć, ale za to mońna znaleźć takie zajęcia, taki obszary, które się będzie robiło z pasją.
Otóż otóż <3
Podoba mi się określenie – pracować z pasją. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale faktycznie bliższa jest mi idea – pracować z pasją, aby realizować swoje pasje, niż zarabiać na swojej pasji. Ale jednocześnie przyznaję, że stwierdzenie na pierwszy rzut oka brzmi niemalże jak bluźnierstwo. 😉
Haha ciekawe czy ktoś się zgorszył. W końcu podważam coś co dla wielu jest szczytem marzeń <3
Bardzo zdrowe i fajne podejście. Pracować w pełni z pasja to najlepsza opcja
Dla mnie przykładem zawsze będzie jeden z moich wykładowców, który kiedyś westchnął, że chciałby już skończyć te artykuły i korektę książki i móc spokojnie poczytać Jasnorzewską… Jest literaturoznawcą, więc teoretycznie Jasnorzewska to też praca, ale potrafi jednocześnie traktować literaturę stricte naukowo, zawodowo, i czytać ją dla czystej przyjemności. Myślę, że haczyk może tkwić w tym, żeby nie mieć tylko jednej pasji. Sama bardzo się pilnuję, żeby poza pasją związaną ze studiami zajmować się jeszcze czymś innym, więc szyję notesy, jeżdżę na hulajnodze, kocham muzykę, bawię się w projektowanie wnętrz. Moja pasja do książek daje mi szerokie pole do popisu, bo po studiach mogę rozwijać się albo w kierunku literatury, albo badań nad językiem, albo ogólnie kultury (animator kultury czy coś), mogę być korektorem, wydawcą, składaczem, grafikiem… Wszystko ze zwykłej pasji do książek. Studia humanistyczne niby nie uczą niczego, ale realnie dają szerokie wykształcenie, które sam sobie dopełniasz. Nie da się iść na nie bez pasji, bo bez pracy własnej skończysz je z bardzo nędzną wiedzą. Dlatego mimo wszystko łączę pasję z przyszłością zawodową. A w ramach wypalenia zawodowego najwyżej zacznę robić notesy handmade…
Ależ to ja tu widzę piękny multipotencjał. To dzięki niemu jesteśmy w stanie pięknie żonglować pasjami i dywersyfikować źródła dochodów tworząc wielobranżowe firmy. Ale. To jednak nieco inny wątek niż ten poruszany powyżej, bo wbrew wszystkiemu osób multipotencjalnych jest stosunkowo niewiele. Przeczytaj, myśle, że Ci się spodoba 🙂 >> http://dopracowani.pl/2017/…
Nigdy nie wiedziałam jak ugryźć ten temat. Zawsze myślałam, że popracuję sobie „u kogoś”, a później „pójdę na swoje”, tylko to swoje mnie jakoś tak nie do końca przekonywało, bo bałam się o to co będzie za te 20-30 lat. Kosmetolog to fajny zawód, tylko czy ktoś widział kosmetologa w wieku 50-60 lat? Nie bardzo… Dlatego znalazłam sobie alternatywę dla pracy, która daje mi zaplecze finansowe i komfort psychiczno-ciążowo-płacowy i nadal ją lubię. A po pracy nota bene związanej z kosmetykami mogę realizować swoje pasje jako kosmetolog- kiedy chcę i jak chcę bez narzucenia klientów.
Wydaje mi się że ten cały „kołczing” zaczyna biec w dziwną stronę i coraz więcej ludzi nie myśli o swojej dalszej przyszłości.
Tak samo zastanawia mnie fakt- zawód bloger- co oni będą robić za te 30 lat przed emeryturą mając i pracując tylko ze swojego bloga, pomijając już kwestie ZUS’ów, srusów i innych instytucji emerytalno-finansowych ?
O blogerów martwię się najmniej, bo doświadczenia ostatnich lat jasno pokazują, że na samych współpracach blogowych zarabia stosunkowo niewielu, a większość idzie jednak w kierunku swoich produktów i usług więc pole do manewru jest tutaj ogromne. Niestety, tak jak napisałaś są nadal zawody, które są zdominowane przez ludzi w określonym wieku np. do 30 r.ż. więc idąc w tym kierunku faktycznie warto mieć aternatywę albo jakiś długoterminowy plan zawodowy.
Z jednej strony masz rację, z drugiej nie do końca się z tym zgadzam, bo uważam, że świat tak szybko się zmienia, że z czasem takie osoby nie nadążą z tymi produktami np w wieku 60 czy 70 lat. Ja mam czasem problem z rozmową z nastolatkami, bo nie rozumiem ich języka czy zachowań a nie jestem taka aż znowu stara 😛
Dochodząc do konkluzji każdy jest kowalem swojego losu i dobrze jak na wstępie sobie jako tako to ogarnie, żeby później nie obudzić się ręką w nocniku 🙂
Co jest Twoją pasją?
Prowadzę firmę ponad dwa lata, powstała właśnie z mojej pasji. A właściwie z MOICH pasji, bo łączę ich kilka w swoim biznesie. Pilnuję tylko, żeby się nie spalać, więc czas na resety mam zaplanowany (oczywiście nie byłam taka przezorna, ale nauczyłam się tego bardzo szybko). Na dodatek sądzę, że moje pasje pozwolą mi pracować z nimi do emerytury, co najwyżej będę musiała dostosować się do zmieniającego się świata, przede wszystkim technologii.
I jeszcze jedno – praca na etacie spalała mnie bardziej, chociaż też jest związana z moją pasją m.in. dlatego, że nie była dostatecznie opłacana. Zarabiając na pasji mam jedno i drugie – satysfakcję i pieniądze.
Bo gdy jest świadomość to można odpowiednio wcześniej reagować. Mam tutaj na myśli takie zatracanie się i hurraoptymizm, bo oto szczęśliwie zarabiam na pasji, a podobno to super czyli też takie jedno kierunkowe spojrzenie.
tak, ja nadal łączę pasję z pracą 🙂 jak długo, to się okaże. Przeszłam w życiu zawodowym kilka faz od zachwytu i braku kasy, do full kasy i full pracy. Czyli brak czasu dla siebie, domu i rodziny. Obie sytuacje były do kiszki. Dzisiaj jest trochę inaczej. Nie jest idealnie, ale jest ciekawie, bo zaczyna się coś nowego, a to oznacza nową pasję, czyli szukamy czasu kosztem pracy 🙂 czyli idziemy żyć poza pracą 🙂
Świetny wpis, bo pokazałaś, jak to wygląda… a nie jak ma wyglądać! 😉 Dziękuję!
Ciekawa rozkminka Magda, mówiąc językiem młodzieży 🙂 Zainteresowałaś mnie tym, bo zawsze mówiłam, że pragnę żyć z pisania. Jak już mi się udało to.. Nadal to uwielbiam, nadal to robię, ale miewam momenty wypalenia, ale one bardziej wynikają z przepracowania. Dlatego w tym roku odsunęłam na bok nieco kwestie zarobkowe i koncentruje się na sobie, swoim zdrowiu i rozwoju 🙂 Fajnie, że podzieliłaś się tak osobistym doświadczeniem, bardzo to cenię 🙂
Otóż otóż i to przepracowanie jest właśnie częstą bolączką osób zarabiających na pasji, kiedy pracują zasadniczo non stop „bo przecież to nie praca, to pasja” :/
Dlatego Aneczka powoedziała sobie stop. Nie przerobisz Internetu 🙂 Pracuję mało, bo 3/4 dnia to córeczki. Potem muszę jeszcze zmieścic trening, czytanie, relaks, a chodzę spać 22-23 😛 Da sie 😛
Zgadzam się, że z czasem pasja przechodzi w rutynę i obowiązek, a szukanie nowej pracy nie zawsze jest różowe 🙂
Niezwykły sposób pisania. bardzo intrygujący i energetyzujący. Świetny blog. Bede zaglądała częściej
Zapraszam Patrycja najmocniej <3
Sama prawda. Praca z pasją to +1500 do satysfakcji z życia. A jeśli jeszcze jest dochodowa i przynajmniej w części pokrywa się z naszymi „pierwotnymi” pasjami lub obszarem zainteresowań, to osiągnęliśmy sukces. 🙂
Ja właśnie tak mam, że moją pracę po prostu lubię, ale nie jest moją największą pasją. Pozwala mi za to na dobry zarobek, dzięki czemu mam pieniądzę, którę mogę wydać na to, co rzeczywiście kocham najbardziej 🙂
I otóż wg mnie, najlepszy układ 🙂
Póki co pracuję, a po pracy pracuję… nad pasją. Przyznam szczerze, że marzy mi się zamiana pasji w pracę, więc Twój tekst dał mi sporo do myślenia.
Myślę, że jak to często w życiu bywa, najważniejszy jest dystans. Nie ma co liczyć, że ktoś nam będzie płacić za spełnianie marzeń. Ale można liczyć na zapłatę za pracę wyrastającą z pasji, choć chyba tak jak piszesz, zamieniając samą pasję w pracę można ją w prostu sposób uśmiercić. 😉
Jak we wszystkim, zdrowy rozsądek zawsze w cenie 🙂
Zgadzam się z każdym słowem, pasja i praca to jednalnie dwa różne bieguny. Bo jeśli pasja ci obrzydnie, to jak szybko znajdziesz „kolejną” pasję i zaczniesz na.niejNie zarabiać?
Pasja jest dla mnie czymś, co bym robiła bez względu na to czy mi ktoś płaci. Z pracą jest inaczej.
I to jest piękne podsumowanie 🙂
Ryzyko, o którym wspominasz zajść może najczęściej tylko przy jednej pasji, bo tak jak wspomniałaś z czasem następuje wypalenie i owa pasja staje się koniecznością. Łatwiej jest gdy mamy kilka „ścieżek” pasji – czasami niemal równoległych, czasami bardzo rozbieżnych/ To ułatwia utrzymanie motywacji. 😉
Był czas, że moja pasja stała sie moją pracą, ale mam nową pasję i co prawda tez już jest częścią mojej pracy ale najwyżej znajdę kolejną:-)
I to wszystko super, niestety jest wiele osób, które nie mają tej łatwości w zatracaniu się w pasji i znalezienie jednej jest już sztuką. Szkoda więc byłoby ją stracić.
Gdy w grę wchodzą wymagania klientów, to ciężko się nimi pasjonować 😉 Nawet jeśli wydaje się, że pisanie jest Twoją pasją, to zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci tę pasję zmieni w wyrobnictwo (edytor, klient, wydawca, czytelnik). I może się okazać, że nagle wolisz zbierać znaczki niż pisać 😉
Nawet wykonując pracę z pasji, trzeba uważać, aby nie przesadzić…
Jakby się tak zastanowić, to masz zdecydowanie rację. Moją pasją jest gotowanie, ale myślę, że jak miałabym się tym zająć zawodowo, to szybko bym się wypaliła. Ja na razie jestem na etapie odkrywania, czym chciałabym się w sumie zajmować. Przeglądam oferty dostępne tu https://sprzedajemy.pl/praca i w sumie sama nie wiem… Obecnie pracuję jako asystentka w korporacji i raczej dłużej tak nie wytrzymam.
Ale ze stanowiska asystentki masz mnóstwo opcji awansu i dalszego rozwoju więc to doskonały start. Kibicuję <3
Praca powinna być pasja ale niestety nie zawsze tak jest.
Absolutie się nie zgadzam, o czym napisałam w powyższym tekście.