Spokojnie, spokojnie to nie ja będę się żegnała. To ty pożegnasz się z frustracją, niezadowoleniem, brakiem motywacji i wypaleniem spowodowanym pracą, która nie daje ci satysfakcji (często nie daje nawet pieniędzy). Naprawdę to jest do zrobienia. Bo zmiany są dobre. Tylko to ty musisz być ich inicjatorką.
Nie wiem czy zjawisko występuje tylko wśród moich znajomych ale większość z nich (pracujących na etacie, nie mylić z umową o pracę) myśli o zmianie miejsca zatrudnienia. Serio. Powody są różne. Od słabego szefa, przez mikro-zarobki i współpracowników, na branży i wykonywanych obowiązkach kończąc. Co więcej pomimo deklaracji, większość nie wysyła nawet CV. Szuka, nie szukając. To ciekawe, prawda? Nad powodami różnic między czynami, a deklaracjami napiszę innym razem. Dzisiaj odpowiem na pytanie kiedy najwyższa pora zmienić pracę. W przeciwnym razie zostaniesz w niej na lata przez tzw. zasiedzenie, a na myśl o poniedziałku będziesz miała odruch wymiotny. Bo na postawę „praca to praca, pracuję żeby mieć na życie, a spełniać będę się po pracy” nigdy się nie zgodzę. I ty też nie powinnaś.
.przełożony
Im większa firma tym bardziej zawiłe struktury organizacyjne sprowadza się to jednak do faktu, że każdy ma nad sobą kogoś. I ten ktoś nie zawsze jest inspirującym, godnym szacunku i naśladowania mentorem. A szkoda.
- nie jest w stanie niczego cię nauczyć za to uczy się od ciebie i podpisuje pod twoimi projektami.
- jest labilny emocjonalnie do tego stopnia, że boisz się jego nieprzewidzianych reakcji.
- podpisuje się pod twoimi sukcesami ale obwinia za swoje (ew. zespołu) porażki.
- nie daje ci przestrzeni do samodzielnej pracy i wzięcia odpowiedzialności za jej efekty.
- swój autorytet buduje na strachu.
- wyśmiewa cię i/lub dyskredytuje przy współpracownikach.
- nie robi lub nie potrafi przeprowadzić merytorycznej oceny pracowniczej, dzięki której możesz się rozwijać.
- uniemożliwia ci rozwój przez udział w ciekawych projektach na rzecz „odwalenia czarnej roboty”.
*Celowo nie wspomnę o mobbingu, molestowaniu i innych patologiach bo te należy zgłaszać do odpowiednich władz.
Nie jest dobrze. Oczywiście zmiana pracy może nie rozwiązać tego problemu „bo mogę trafić gorzej” ale zapewniam cię, że w trakcie swojej kariery zawodowej miałam wielu szefów i tylko jeden był powodem dla którego zmieniłam pracę. Słownie: jeden. Z pozostałymi można było współpracować, a nawet się porozumieć. Co istotne. Należę do osób, które nie lubią się podporządkowywać dlatego mój szef musi być dla mnie jednocześnie autorytetem i inspiracją. Takich miałam dwóch. Cała reszta to specjaliści w swoich obszarach ale średni menadżerowie. Mimo wszystko póki nie zabijali mojej autonomii byłam w stanie pracować na najwyższych obrotach.
TIPS&TRICS
Jeżeli twój przełożony jest jedynym powodem dla którego praca cię nie cieszy zastanów się czy w strukturach nie ma innego działu/departamentu w którym mogłabyś się spełnić pod kierownictwem innej osoby. To dobra alternatywa dla osób, które lubią swoją pracę i codzienne obowiązki (po prostu z tą, konkretną osobą nie ma zawodowej „chemii”). Znam osoby, które dokonały takiej zmiany i obecnie żyją w ogólnej szczęśliwości i zawodowym spełnieniu.
.wynagrodzenie
To jeden z najczęstszych powodów dla których zmieniamy pracę. Osobiście nigdy nie był to powód dla którego sama szukałam nowej pracy ale ja też mam bardzo osobliwe podejście do pieniędzy. W skrócie. Mnie po prostu pieniądze nie motywują do pracy. Co za tym idzie również nie osłabiają motywacji. Ale mniej o mnie, więcej o tobie.
Zanim stwierdzisz, że twoje wynagrodzenie to rozbój w biały dzień sprawdź ile wynosi wynagrodzenie na twoim stanowisku, w twojej branży dla osób z twoim doświadczeniem i kompetencjami. Doskonale sprawdzi się porównywarka zarobków np. w serwisie pracuj.pl.
Jeżeli widzisz, że twoja pensja jest poniżej zarobków wskazanych w raporcie, działaj. Pierwsze kroki skieruj do swojego przełożonego z prośbą o podwyżkę. Oczywiście wcześniej odpowiednio się do tego przygotuj. Wypisz sobie listę korzyści jakie firma ma zatrudniając właśnie ciebie, wynotuj ostatnie sukcesy i rzeczowo przedstaw argumenty. Przestrzegam. Nie sil się na szantaż „albo podwyżka albo odchodzę” bo tak po prostu nie rozmawiają dorośli ludzie. Fakt, że w naszym kraju raczej rzadko pracodawcy wychodzą z inicjatywą co do podwyżek dlatego nie czekaj i zrób pierwszy krok. Uwierz. Można. Skutecznie.
TIPS&TRICS
Jeżeli średnie wynagrodzenie na twoim stanowisku wg. raportu wynagrodzeń jest niższe od twoich oczekiwań, zmiana pracy nie rozwiąże twojego problemu. Zastanów się jakie kompetencje możesz rozwijać i dopiero gdy je nabędziesz negocjuj podwyżkę lub dumnie wpisz do CV i zacznij rozglądać się za nowym zajęciem. W przeciwnym razie czeka cię jedynie rozczarowanie spowodowane nową propozycją pracy nie uwzględniającą warunków finansowy na miarę twoich oczekiwań. A może nawet brakiem propozycji.
.obowiązki
Tutaj dostrzegam dwie opcje. Pierwsza gdy obejmujesz stanowisko, którego zakres obowiązków przewiduje udział w ciekawych projektach ale z różnych względów przełożony przypisał do nich kogoś innego. Może być jak w pkt. 1 wówczas no cóż. Zmiany, zmiany, zmiany. Jednak pamiętaj, że czasami wystarczy wyjść z inicjatywą, powiedzieć o gotowości do nowych wyzwań, a wówczas być może szef chętnie cię w nie zaangażuje. Jeżeli nie, to zdecydowanie patrz pkt. 1.
Druga sytuacja gdy nagle dociera do ciebie, że twoja praca jest po prostu nudna albo już cię nie kręci, wolisz robić coś innego. Jeżeli posiadasz kompetencje, które pozwolą ci zmienić zawód, branżę lub aplikować na inne, atrakcyjniejsze dla ciebie stanowisko, zrób to. Jeżeli nie? Najpierw je zdobądź (mam na myśli kompetencje), a później zmień zawód/pracę/stanowisko.
TIPS&TRICS
W takich sytuacjach doskonale sprawdzają się również rekrutacje wewnętrzne do innych działów lub innych spółek w ramach grupy kapitałowej. Masz w pracy Intranet (nie mylić z internetem)? Zrób z niego użytek. Sama właśnie dzięki rekrutacji wewnętrznej ze Spacjalisty ds. reklamacji stałam się Trenerem wewnętrznym.
.plan B
To oczywiście nie koniec opcji. Gdy praca na etacie męczy i dręczy jest jeszcze jedna możliwość. Własna firma. To dokładnie mój przypadek, zakończony happy endem. W zasadzie niezakończony bo nadal szczęśliwie trwa. Nie powiem nic złego o pracy w korporacji bo to dzięki tam zdobytemu doświadczeniu jestem w stanie z sukcesem prowadzić własną firmę, zarządzać projektami, pozyskiwać klientów i dbać o promocję. To był dla mnie taki naturalny krok w karierze zawodowej. Dla ciebie naturalnym może być inny. Ważne żebyś wiedziała w którym kierunku podążasz i nieustannie się rozwijała. Bo nawet najlepsza praca może po prostu zbrzydnąć jeśli nie dostarcza ekscytacji z tyt. nowych wyzwań, obowiązków i zwiększającej się odpowiedzialności. W karierze zawodowej zasiedzenie jest chyba najgorszym co może cię spotkać. Im dłużej w jednym miejscu z rosnącą frustracją, tym trudniej zrobić pierwszy krok i wysłać choćby CV. To ty musisz o siebie zadbać. O siebie i swój dobrostan. Zarówno umysłowy, jak i finansowy.
Trzymam swój kciuk.
2 Komentarze
POROZMAWIAJMY
[…] Tak sobie myślę przy finiszu tego tekstu, że mając świadomość zachodzącego procesu łatwiej też odróżnić mądrego szefa od tego nie-mądrego i jeszcze łatwiej podjąć decyzję co do ewentualnej zmiany pracy. […]
[…] „Ale skoro słaby szef i niskie zarobki to chyba warto odejść?” – słyszę głos jednej z dziewczyn. Czytam jeszcze raz nic o wynagrodzeniu i słabym szefie nie ma więc mowię: być może ale w powyższym poście padają tylko słowa „przepracowanie…wypalona (…) nie wiem” nie ma mowy o korpopatosytuacji i innych przesłankach do odejścia z pracy. […]