Że perfekcjonizm jest wrogiem efektywności wszystkie wiemy. Nie sposób się nie zgodzić. W końcu zabiera ci swobodę działania. Zabiera też wolność bo przez nieustanne dążenie do perfekcjonizmu, stajesz się jego więźniem. Znalazłam jednak sposób na uśpienie czujności strażniczki (tak, ciebie). Będziesz miała szansę wykraść klucz i uciec z tego więzienia ku chwale produktywności i twojego zdrowia psychicznego. Gotowa?
Jakiś czas temu prowadziłam szkolenie dot. budowania zespołów. Akurat w kontekście zespołów stanowiących wewnętrzną strukturę korporacji ale równie dobrze mógł to być choćby zespół projektowy. Zespół to grupa osób o podobnych lub odmiennych ale jednak uzupełniających się kompetencjach, stworzony (o czym często zapominamy) w celu realizacji konkretnych zadań. Chociaż to kompetencje właśnie stanowią podstawę tworzenia zespołu to tak naprawdę szereg innych cech decyduje o tym czy zespół potrafi się porozumieć wewnątrz i na zewnątrz i czy postawione cele realizuje. Bo jak nie wiadomo o co chodzi to najpewniej chodzi o działanie, czy jakoś tak. To właśnie ta skuteczność działań świadczy o sukcesie zespołu, menadżera i całej organizacji. Po prostu.
Nie lubię teoretyzować więc i tym razem szkolenie poprzedziłam badaniem, efektem którego była diagnoza ról zespołowych poszczególnych członków zespołu. Wykorzystałam do tego celu model Belbina.
.model Belbina
nadal INTRO
- Kreatora – inspiruje, inicjuje nowe projekty, generuje pomysły;
- Koordynatora – osoba zarządzająca, delegująca, spinająca wszystko w całość;
- Implementera – wdrożeniowiec, dowozi projekt do końca i szczęśliwego zakończenia;
- Ewaluatora – dąży do poprawy, optymalizacji, rozwija koncepcje i pomysły kreatora;
- Lokomotywę – osoba długodystansowa, motywuje gdy innym motywacji brak po to by dobiec do mety;
- Poszukiwacza źródeł – zgłębia, pogłębia, drąży, szuka innych możliwości po to by znaleźć rozwiązanie problemu;
- Duszę zespołu – dba o poprawne relacje wewnątrz zespołu bo jak wiadomo złe nastroje przekładają się na brak efektywności;
- Specjalistę – jego podstawową rolą jest dostarczanie wiedzy i umiejętności niezbędnych do wykonania zadania;
- Perfekcjonistę – dopracowuje detale, dba o każdy szczegół, który łatwo przeoczyć zwłaszcza gdy w grę wchodzi projekt, w który zaangażowane jest wiele osób.
To co ważne:
- każda z tych ról ma zarówno mocne, jak i słabe strony (tak, tak perfekcjonista też),
- jedna osoba może mieć kilka ról ale zawsze jedną dominującą,
- właściwie zbudowany zespół to zbiór osób pełniących w sposób naturalny zróżnicowane role.
Dlatego też kwestionariusz badania ról wykorzystywany jest m.in. w procesie rekrutacji (btw spotkałaś się kiedyś z tym badaniem w trakcie procesu rekrutacyjnego?).
.wnioski ze szkolenia
nadal INTRO ale już kończę
W szkoleniu brało udział kilku trenerów i każdy z nas równolegle pracował z innym zespołem. Mi przypadł akurat zespół ze znaczącą przewagą perfekcjonistów. Przypadek? Nie sądzę!
W trakcie szkolenia faktycznie ujawniły się wszystkie negatywne aspekty perfekcjonizmu. Zespół w którym dominowali perfekcjoniści miał problem ze skończeniem zadania na czas. Z mojej perspektywy było to nawet trochę zabawne, chociaż z innej mogło być przerażające. Otóż wykonując zadanie przed napisaniem rozwiązania na flipcharcie tworzyli konspekt na brudno, na mniejszych kartach. Założenie mieli takie by po skończeniu pracy koncepcyjnej, pięknie przepisać wszystko na flipchart. Efekt był łatwy do przewidzenia.
Z uwagi na brak czasu i pośpiech po pierwsze nie skończyli zadania (przewidziany czas spożytkowali na stworzenie konspektu i planu działania, a nie na działanie), a po drugie pomimo starań ich flipchart był o wiele mniej atrakcyjny wizualnie od flipchartów pozostałych zespołów, które przykładały do tego mniej wagi. Za to notatki na brudno to majstersztyk. Kolory, podkreślenia, strzałki, chmurki, wzorki. Było tam wszystko. Tylko co z tego skoro na planowaniu się skończyło i tylko ja, a nie pozostałe grupy mogłam zobaczyć efekt pracy zespołu?
.ale
w końcu do sedna
Prawda to niepodważalna, że na owoc pracy perfekcjonistki trzeba poczekać tzn. perfekcjonistka uważa, że jeszcze trzeba poczekać chociaż nie-perfekcjonistka uważa, że już dawno jest super. Na skutek pozostawania w swoim perfekcyjnym ale jednak więzieniu, stoimy w miejscu i zamiast odnosić własne jesteśmy tylko obserwatorami cudzych, jakże nie-perfekcyjnych sukcesów. Wiecznie zastanawiamy się nad fenomenem kogoś kto w naszym mniemaniu jest nie-perfekcyjny ale sami nie napiszemy żadnej książki chociaż wydaje nam się, że potrafimy lepiej (no kto napisał lepszą wersję Pięćdziesięciu twarzy Greya? no kto? Ja też nie, chociaż sama mówiłam, że zrobiłabym to 100x lepiej). Wychodzi na to, że perfekcjonizm naprawdę niewiele wnosi i obecna krytyka perfekcjonizmu jest uzasadniona. Jest tylko jedno ale…
Świat nie jest tylko czarny albo tylko biały. I tak jak napisałam wcześniej, każdy typ ma zarówno mocne strony, jak i te słabe. Perfekcjonistka ma problem z ukończeniem swojej pracy i pokazaniem jej nigdyniewystarczającosuperperfekcyjnych efektów światu ale doskonale sprawdza się tam gdzie liczy się szczegół, nie ogół czyli we wszystkich audytach i kontrolach jakości.
Dlatego zwracam się do ciebie bezpośrednio droga Perfekcjonistko, której biznes się nie spina bo twój produkt nigdy nie jest dość dobry, a co najmniej mógłby być lepszy. Nie tłamś swoich naturalnych, perfekcjonistycznych upodobań, tylko wykorzystaj je w odpowiednim momencie. Gdy będziesz już na finiszu pracy daj upust swoim perfekcjonistycznym potrzebom i przeprowadź badanie jakości. Ale umówmy się. RAZ. Utnij ten łańcuch nieskończoności, w dążeniu do perfekcji. Jeden, jedyny raz usiądź i wypisz wszystko co chcesz zmienić, na co chcesz zmienić i jak to zrobisz. A później zmień/popraw, zamknij oczy i pokaż efekty światu.
Twoimi najlepszymi recenzentami i tak będą klienci. Nie odbieraj im tej przyjemności. Nie odbieraj mi tej przyjemności. Pokaż mi swój nieperfekcyjny produkt/usługę. Nikt inny cię tak dobrze nie zrozumie jak ja gdyż, otóż, ponieważ, TAK.
Mam na imię Magda i jestem zawodową perfekcjonistką, która znalazła sposób na oswojenie wroga. Od razu rozwiewam wszelkie wątpliwości. Tak, da się z tym żyć. Od kilku lat prowadzę nieperfekcyjną firmę, a to dla przykładu jest mój bardzo nieperfekcyjny blog. Jak ci tutaj?
36 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Pomimo, że post kierujesz do płci pięknej, to się wypowiem, bo jestem prawdziwym, upierdliwym perfekcjonistą. Żaden detal mi nie umknie i jeśli coś nie jest takie, jakie sobie wyobraziłem, to będę poprawiał do (beeep) śmierci :). Na SZCZĘŚCIE istnieje taka wartość jak czas i czasami trzeba oddać projekt, albo wprowadzić coś w terminie i wtedy inne osoby mnie stopują ;).
Drugą rzeczą, jaką zauważyłem podczas prowadzenia biznesu to: szybkość w działaniu > perfekcjonizm. To właśnie dlatego jest mnóstwo aplikacji, produktów itd., które zostają wydane w bardzo dobrej jakości, ale nie finalnej (albo mają jakieś wady, albo nie mają pełnej funkcjonalności). Dzięki temu, jeśli jest zapotrzebowanie na to, producenci dopieszczają ten produkt i zarabiają jeszcze większe pieniądze. Ale jest to sztuka, której się jeszcze uczę :D.
Pozdrawiam!
Na tym blogu nikogo nie dyskryminuję ale faworyzuję kobiety dlatego to do nich adresuję wszystkie teksty. Natomiast spokojnie, czytają mnie też faceci więc absolutnie nie hamuj się w komentowaniu zwłaszcza, że jak już napiszesz to z sensem💛 I tym razem się nie zawiodłam. Podobno perfekcjonizm to domena kobiet fajnie, że obalasz stereotyp i fajnie, że działasz pomimo. To podobnie do mnie – proszę jaki mamy wspólny mianownik.
Co do drugiej części komentarza, taka wersja basic często służy po prostu testom i minimalizowaniu strat jeżeli pomysł się nie sprawdzi, a produkt nie znajdzie odbiorców. Raczej nie kojarzę tego z perfekcjonizmem. Po prostu zamiast od razu inwestować wielki pieniądz warto najpierw przetestować podstawową funkcjonalność i model biznesowy. Jak się sprawdzi inwestujemy dalej, a jeśli nie przynajmniej zminimalizowaliśmy potencjalne straty. Miłego wieczoru!
A dziękuję. Jak będę miał coś ciekawego do powiedzenia, to zawsze chętnie zostawię ślad na Twoim blogu ;).
Zgadzam się w 100%, wersja basic jest faktycznie do prób i minimalizowaniu strat. Chodziło raczej o to, że perfekcjoniści bardzo często w ogóle nie wypuszczają swoich produktów, bo cały czas dopracowują szczegóły. A jeśli już to robią, to często okazuje się, że już zapotrzebowanie na nie minęło. Oczywiście, są i wyjątki od tego, co przed chwilą napisałem. Po prostu, trzeba znaleźć jakiś złoty środek między szybkością w działaniu, a dbaniem o szczegóły :). Pozdrawiam!
Zgadza się, złoty środek zawsze w cenie tylko dlaczego tak trudno go odnaleźć😱
Też jestem perfekcjonistką. Niestety jak się zapędzę potrafię natarczywie przysłuchiwać się rozmowie handlowej pracowników i ciągle ich poprawiać.
To tutaj już będąc w roli menadżera powinnaś uświadomić sobie, że taka permanentna kontrola i odsłuchy nie wpływają pozytywnie na efektywność pracowników. W ten sposób działasz ze szkodą nie tylko dla siebie ale i dla całej sprzedaży czyli celów biznesowych, dosyć priorytetowych jak sądzę 🙂 Inaczej mówiąc nikt nic nie zyskuje, a Ty dodatkowo tracisz swój cenny czas. Najlepiej po prostu umów się sama ze sobą, że zrobisz np. w danym tygodniu tylko jedną turę monitoringu rozmów wraz z informacją zwrotną, a później będziesz rozliczała w wdrożenia nowych umiejętności lub poprawy tych już posiadanych. Powodzenia!
[…] urlopy planuje się w marcu? Początkowo chciałam zrobić samą listę dni wolnych ale że moja przypadłość nie pozwala mi na >bylejakoś< zrobiłam z rozpędu kalendarz na cały rok 2017. […]
[…] mówię to ja. Już nieperfekcyjna ale jednak perfekcjonistka, która zawsze chce mieć wszystko na 100%. Z tej perspektywy spokojnie zadowolę się […]
[…] inny blog, który zamknęłam bo po prostu był brzydki. Nie byłam wtedy WP Masterem, a że moja przypadłość nie pozwala mi robić rzeczy brzydkich i byle jakich zamknęłam blog i wróciłam w obecnej formie […]
Strzał w dziesiątkę, zgadzam się z tezami odnośnie perfekcjonizmu w 100% 😀
Sama radość w takim razie. Zapraszam częściej💛
[…] tak intensywnie, że ze stanu flow chyba nic mnie nie wybije. Przeszkodą może być tylko mój perfekcjonizm ale ten już szczęśliwie […]
Kiedy pokonywałam mój perfekcjonizm, pomogło mi proste hasło, do którego ciągle wracam: „make things happen, nie najlepiej”. Odkąd zaczęłam częściej kierować się nim, niż dopracowywaniem niekończących się rzeczy do udoskonalenia, więcej działam i widzę efekty. Nieperfekcyjne, ale w ogóle je widzę! Bardzo spodobała mi się Twoja oda, a przykład ze szkoleniem genialny – często jako trener też się spotykam z brudnopisami…
U mnie akurat to trochę za ogólne stwierdzenie dlatego postanowiłam sama sobie postawić ograniczenie i limity poprawek. Natomiast nie da się ukryć, zrobione zawsze będzie lepsze od nigdyniewystarczająco doskonałego❤️
Ja nie jestem perfekcjonistką, ale często lubię robić coś dokładniej :p
Czyli zdrowe podejście, brawo💛
Zgadzam się z tymi recenzentami – każdy ma inne podejście i wszystkiego nie przewidzimy, szkoda czasu na perfekcjonalizm 🙂
Gdyby to było takie proste 🤔
Lubię się rozwijać, ale perfekcjonistką bym siebie nie nazwała. U mnie w życiu mase szarości 😉
Czyli prawidłowo bo skrajności nigdy nie są dobrym rozwiązaniem👍🏻
[…] że zachodzi bo pomaga ukształtować zespół jako grupę osób ukierunkowanych na wspólny cel, który działa tym efektywniej im szybciej się „dotrze”. To „dotarcie” to właśnie […]
Cos o mnie 🙈 Ta moja perfekcja czasami mnie gubi, bo nie wyrabiam sie na czas, albo mam zawsze jakies „ale” i musze/chce poprawiać 😬
W takim razie limity poprawek powinny sprawdzić się u Ciebie doskonale. Trzymam kciuk, siostro perfekcjonistko💛
To jest myśl – będę musiała poważnie rozważyć limity poprawek, bo inaczej to można ciagle tak przeciągać
Otóż dokładnie. Powodzenia💛
Faktycznie przydługie intro- zrobiłabym to lepiej😜 Tak serio, to też jestem perfekcjonistką, wiec doskonale wiem, o czym piszesz. Mnie ratuje dead line – te cudowne daty sprawiają, ze wypuszczam czasem niepferfekcyjne rzeczy, które, jak się później okazuje, wcale nie są takie niedopracowane.
O to super Iwona, że deadliny działają na Ciebie mobilizująco. Ja przyznam, że na mnie średnio dlatego musiałam poszukać innego sposobu💛
Ja też chyba w pewnym stopniu jestem perfekcjonistką i schludnisią. Nie uważam jednak, żeby próba całkowitego wyplenienia z siebie tego, była dobrym pomysłem, dlatego staram się to jakoś wypośrodkować. 😉 Dlatego swoje teksty czytam 2-3 razy a nie 7. Nie zajmuje to dużo czasu a pozwala na wyłapanie ewentualnych błędów.
Otóż dokładnie💛 Bo w tym cały jest ambaras żeby znaleźć złoty środek. Fajnie, że do mnie zajrzałaś, zapraszam częściej🎈
O to, to! Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy notatki przepisywali na kolorowo, z podkreśleniami, dymkami, obrazkami, mapami, myśli, zakładali kolorowe karteczki, znali TEORIĘ na pamieć…a egzamin oblewali na cacy, bo tak długo babrali się upiększaniem notatek, że nie zdążyli się ich NAUCZYĆ! Dlatego też uważam, że mój mini-niechluj w pewnych kwestiach bardzo pomaga mi w życiu, a na pewno niektóre sprawy ułatwia 🙂
To dokładnie mój przykład z tymi kolorowymi notatkami😱Do tej pory lubię kolorki ale ograniczam się bo z wiekiem przekonałam się, że to jednak szkoda czasu💛
Świetny artykuł, trafne spostrzeżenia! 🙂 Perfekcjonizm się przydaje, gdy jest odpowiednio dozowany! 🙂
Nic dodać, nic ująć🎈
[…] Tak już mam, że lubię jak jest nie tylko mądrze ale też ładnie. Co gorsze jestem perfekcjonistką. Zanim zaczęłam z tym walczyć wiecznie wszystko dopracowywałam w każdym szczególe, szczególiku zamiast puszczać w świat – o tej walce pisałam nieco w swojej Odzie do perfekcjonizmu. […]
Wydaje mi się, że ta diagnoza jest bardzo trafna, tyle że nie do końca kompletna.
Ta sama osoba może przyjmować różne role w zależności od tego, jaki jest skład zespołu. Ja na przykład pracuję teraz w zespole projektowym, w którym są dwie doskonałe perfekcjonistki. W takiej sytuacji swój perfekcjonizm wyłączam, no wiem że ta strona pracy jest zrobiona. W tym akurat zespole staję się naturalnym liderem – z różnych powodów.
Z drugiej strony, nad moją stroną https://berrolia.com/ jestem w stanie pracować do trzeciej w nocy, poprawiając rzeczy dla normalnego człowieka nie zauważalne.
Więc to chyba nie jest tak, że „jest się” albo nie jest perfekcjonistą. Trochę to zależy od innych w zespole.
Pozdrawiam 🙂
Michał
Tak, nie znalazłam w literaturze wzmianki o osobie, która ma tylko jedną rolę, zazwyczaj pojawia się jedna lub dwie wiodące, co ułatwia wchodzenie w różne role w zależności od składu osobowego danego zespołu. Ten, konkretny zespół jednak, nie bez kozery składał się z samych perfekcjonistów.
W Twoim przykładzie natomiast, fakt, że wszedłeś w rolę lidera najpewniej nie był wynikiem „dwóch, doskonałych perfekcjonistek” w zespole, a brakiem naturalnego lidera na stanowisku kierownika projektu. Skąd to wiem? Bo gdyby było inaczej tak łatwo, roli tej by Ci nie oddał.
Należy zatem odróżnić lidera funkcyjnego, od takiego, wynikającego z naturalnych uwarunkowań. Co więcej istotą doboru zespołów (również projektowych) jest uwzględnienie w miarę możliwości, zróżnicowanych ról.
I chociaż bez niektórych ról, zespół projektowy jest w stanie się obyć bez większych strat dla projektu, tak brak lidera może być ogromnym zagrożeniem dla harmonogramu projektu, a nawet jego realizacji. Niech więc ten zespół się cieszy, że odpowiednio szybko zareagowałeś. O!
Psss i oczywiście Michał, że nie jest kompletna, bo to post blogowy, a nie kompendium wiedzy nt. ról zespołowych.