Jaka jest różnica między jednoosobową działalnością gospodarczą, a Google, Apple czy Facebookiem? Że nie jest żadną z wyżej wymienionych. Dlatego.
Czego zatem nie warto uczyć się na starcie od gigantów typu Google, Apple czy Facebook? Już wyjaśniam.
generowane koszty
Źródło: ARTivism
Zwłaszcza na początku działalności, każdy koszt powinien mieć swoje realne uzasadnienie, najlepiej wyrażone w wygenerowanym zysku. Nie wynajmuj od razu wielkiego biura, nie wydawaj pieniędzy na nowy samochód. Skup się na produkcie/usłudze i to totalnie w wersji basic. Sprawdź zapotrzebowanie i sprzedaj. A gdy sprzedaż będzie na odpowiednim poziomie – inwestuj. Nigdy odwrotnie. Uwierz nawet najlepsi zaczynali w garażach. Dosłownie.
segmenty klientów
procedury
struktura organizacyjna i nazwy stanowisk
mgr Anna PrzykładowaFounder & OwnerAccount Manager
.
33 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Bardzo trafne uwagi. Otwierają oczy. Zastosuję się do nich, bo mam pewne plany biznesowe, a uwielbiam mieć wszystko przygotowane w stu procentach zanim wystartuję, ale faktycznie lepiej sprawdzić, czy pomysł się sprzeda, niż ma się utopić kilka ładnych tysięcy złotych.
Bo utopić to nie sztuka, ale zamienić w realny zysk, owszem 🙂
Bardzo fajnie napisane. U nas chyba w mentalności jest przyjęte, że najpierw trzeba wydać bardzo dużo, zaopatrzyć się we wszystko co może kiedyś będzie potrzebne, a dopiero potem można zacząć działać. I nie dość, że to błędne rozumowanie to często prowadzi to wycofania się z pomysłu, bo nie ma się środków lub niestety do wydania tych pieniędzy bez osiągnięcia efektu, bo nie przemyślało się wszystkiego dokładnie.
Otóż w punkt.
Dokładnie! W dodatku rozciągamy to także na inne dziedziny życia. Dom – jeśli już budować to taki, żeby wystarczył na 3 pokolenia. Dzieci? Dopiero, kiedy uzbieramy na ich studia. Festiwal paradoksów, ale co ja tam wiem. Sama mam ten problem, żeby przestać udoskonalać i ruszyć z własnym projektem 😉
Martyna, zrób to! Przestań udoskonalać i startuj <3 A nad czym pracujesz?
Magdo, a kojarzysz może, jak Ci kiedyś pisałam, że pracuję od pół roku nad swoim portfolio? No. To nadal nad nim pracuję. 😉 Ale już tak bardziej poważnie, to mimo wszystko nie czuję, żebym marnowała ten czas. Jak porównam pierwszy zamysł z obecnym, to są zupełnie dwa bieguny. I nie chodzi wcale o kwestie wizualne. Moje portfolio będzie tylko elementem większej machiny społecznej. I żeby to wszystko miało ręce i nogi, musiałam sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytania: po co? dla kogo? co ja z tego będę miała? gdzie to ma prowadzić i jak się nie wypalić? Paradoksalnie musiałam cofnąć się o kilka kroków, żeby lepiej poznać siebie 🙂 Teraz mogę ruszać dalej. Trzymaj za mnie kciuki, żeby się udało!
Brzmi na bardzo przemyślaną koncepcję więc trzymam kciuk za sukces. Nie może być inaczej <3
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Najtrudniejszy chyba jest ten krok, który musi przejść mała firma, by stać się gigantem: pierwsza zatrudniona osboa, pierwsze zlecenie zewnętrznej firmie itd.
Ogólnie pierwsze kroki – najczęściej w nieznane – są najtrudniejsze.
Niby do odważnych świat należy, ale widzimy tylko tych, którym się udało, a całe rzesze nieudanych startupów czy projektów już nie.
Zgadza się do odważnych, nie do lekkomyślnych 😉
W biznesie nie ma miejsca na lekkomyślność, za dużo się traci, a wielu strat nie można później odrobić. 🙂
Ale to chyba typowo polskie podejście, bo mało kto ma poduszkę finansową. W USA częste są bankructwa, później nowe firmy i w końcu udaje się. U nas jedna plajta i koniec, już się z długów nie można wykaraskać.
To akurat prawda, nie ma jak nabywać doświadczeń (również tych zw. z nieudanym biznesem), bo konsekwencje są zbyt miażdżące.
świetny wpis ,
Z sentymentem wspominam początki swojej firmy, jak stopniowo wdrażałam się w samodzielne biznesowe reguły, pierwsze kampanie promocyjne, pierwsze zatrudnianie osób. 🙂
Oj tak, ja też lubię czasami wrócić myślą do początków, tylko bardziej w chwili zwątpienia, bo miałam na początku kilka „przygód”, z którymi sobie poradziłam, co jest dla mnie takim potwierdzeniem, że z każdego kryzysu jest wyjście 🙂
Pierwsze kroki są zawsze trudne, ale lepiej pokonywać bariery dobrze przygotowanym, niż skakać na głęboką wodę.
Trafne porady.
Jeśli zapragnęła własnego biznesu, to wrócę do tego wpisu.
Dzięki
Nawet jak nie zapragniesz, a jesteś aktywna zawodowo to wróć po tematy dot. pracy na etacie 🙂
Wstydziłabym się napisać sobie na wizytówce mgr, owner, ceo, manager i jeszcze jakieś inne dziwo – co to za komiczna praktyka?
Zgadzam się, że nie ma sensu inwestować na start wielkich pieniędzy – szczególnie w niepotrzebne rzeczy, takie jak wielkie biuro. Dodałabym też do tego, że nie warto startować bez żadnego zaplecza. Sama np. nie zdecydowałabym się na założenie działalności, gdybym nie miała pewności, że będzie mnie stać na utrzymanie firmy. Ale to może takie moje halo 🙂
Myślę, że to całkiem rozsądne podejście, niestety sama na starcie nie byłam taka rozważna 🙂
Przydatne dla małych biznesów, zoś samoś i zwolenników szybkiego wzrostu firmy bez odpowiedniej strategii. Coś na zasadzie: mam wszystko kupione, taaaki sprzęt, no to gdzie są klienci? 😉 A tu zawsze trzeba skupić się na sprzedaży, a ego zostawić w szafie:)
Złota zasada: ego zostawiamy w szafie <3
Bardzo ciekawy artykuł! Takiego podejścia jeszcze w blogosferze nie widziałam 🙂
Bardzo fajny tekst, szkoda, że tak dużo jest firm, które na siłę chcą wzorować się na korporacjach. Mnie jeszcze denerwują niektóre ofertowe mailowe, w których specjalista z oczywiście angielską nazwą stanowiska wysyła do mnie długi, korporacyjny list, z ofertą, która nijak nie pasuje do tego, co robię, a na początku zwraca się do mnie per pan…
O to, to, też mam alergię na takie zagrywki, gdzie jestem traktowana jak rekord w bazie, a nie człowiek :/
Inspirująco. Kiedyś, po studiach, chciałabym pracować na swoim, więc wtedy z pewnością przeczytam Twój blog od deski do deski.
Nie sztuką jest porwać się z motyką na słońce i wydać wszystkie pieniądze, bo „tamta firma też to ma”. Tak jak napisałaś, każdy koszt musi mieć uzasadnienie, powinien być przemyślany, czy na pewno jest konieczny u nas. A co do zaczynających dosłownie w garażach, też znam takie przykłady i to z najbliższego otoczenia, więc zacząć można w dowolny sposób, byle mieć dobry plan! 🙂
Bo ludzie za dużo wagi przykładają do miejsca, podczas gdy to co najważniejsze jest w głowie, a nie w biurze 🙂
Dokładne tak. Znam jeden przypadek gdzie ambicje i dążenie do prestiżu ponad miarę położyło firmę na plecy.
Myślę, że zamieszczone zdjęcie z „garażami” – najbardziej pokazuje, że tak naprawdę najważniejszy na początku jest pomysł, idea – a nie to gdzie i w jakich okolicznościach pracujemy.