Kasia* ma 29 lat. Nigdy nie próżnowała. Już jako studentka łączyła dwa kierunki studiów. Prawo i psychologię. Oba skończyła z wyróżnieniem więc i na pracę nie czekała długo. Po 2 latach pracy w jednej z prestiżowych, warszawskich kancelarii dostała bardzo trudną sprawę. Chodziło o podejrzenie popełnienia przestępstw gospodarczych w jednej z firm-gigantów branży telekomunikacyjnej. To miało być jej „5 minut”. Wygra, zostanie wspólnikiem. Wygrała. Wspólnikiem nie została.
.
Spotykam ostatnio koleżankę. No ślicznie wyglądała o czym niezwłocznie ją informuję. Mówię W.O.W. Słyszę. No co ty, sukienka z wyprzedaży, buty zresztą też ale ty Magda naprawdę wyglądasz super. Dziękuję.
Mamo pyszny ten sernik, biorę na wynos. A daj spokój 5 minut pracy ale faktycznie, truskawki takie słodkie w tym roku…
Ola gratuluję nowej pracy. Czujesz ekscytację? Kiedy zaczynasz? A wiesz taka słaba była ta rekrutacja, oni chyba wszystkich biorą.
Mogę mnożyć przykłady ale chyba wiesz już o co mi chodzi.
Zatem „Kasiu” [tak, do ciebie mowa] kiedy ostatnio słysząc pochwały pomyślałaś: „eee przesadzają przecież nic takiego nie zrobiłam”? Nieważne czy jesteś prawniczką, HRabiną, pielęgniarką, malarką czy pisarką. Kiedy ostatnio umniejszyłaś swoim dokonaniom tylko po to by…No właśnie. Właściwie to po co?
.korzyści
Sama nie jestem bez winy więc i kamieniem nie rzucę. Co więcej myślę, że większość kobiet ma problem z przyjmowaniem komplementów czy też nazwaniem swoich osiągnięć „po imieniu” i to nie imieniem Katarzyna. Oczywiście możemy się doszukiwać przyczyn w uwarunkowaniach społecznych, naukach wczesnodziecięcych i literaturze na miarę „Samochwała w kącie stała…”. Tylko jaki mamy w tym cel? Jaką korzyść? Podpowiem ci. Żadną.
Jeżeli podziękujesz za miłe słowa bez zbędnego komentarza, komplementujący nie odbierze tego źle, a może nawet ucieszy się, że mógł sprawić ci przyjemność. Bo bliscy nam ludzie naprawdę cieszą się z naszych sukcesów. Jeżeli nie, może nie są aż tak bliscy jak nam się wydaje?
.sukces
Gdy spędziłaś nad projektem kilka dni/tygodni sumiennie pracując na efekt końcowy i wszyscy ci gratulują. Pogódź się z tym. Tak. Odniosłaś sukces. Nie zabieraj sobie przyjemności z celebrowania. Jeśli spędziłaś zaledwie kilka godzin [gdy inni pracują nad nim tygodniami] i efekt nadal jest super. Tak. Odniosłaś sukces. Po prostu jesteś wybitna w tym co robisz dlatego tak sprawnie ci poszło. Tym bardziej celebruj bo to godne pozazdroszczenia. Jesteś niezastąpiona.
W przeciwnym razie gdy nawet sukces nie cieszy, to co innego sprawia ci radość? A już wiem. Zapewne sukces twoich dzieci, męża, przyjaciół? Tylko pomyśl jak się poczujesz gdy oni zbyją twoje pochwały tekstem „to nic wielkiego”. Oni tak samo czują się, gdy ty zbywasz ich. Nie odbieraj im tej radości. Nie odbieraj sobie radości. Proszę. Nie bądź jak Kasia. Naprawdę ten projekt zrobiłaś najlepiej, to twój sukces. I wiesz co. Naprawdę pięknie wyglądasz.
*Zbieżność imion i nazwisk przypadkowa.
40 Komentarze
POROZMAWIAJMY
No faktycznie, ja to Kasia 🙂
Proszę się wstydzić. A później celebrować bo na pewno nie jeden sukces masz na koncie 👍🏻
Uczę ludzi aby nie byli Kasiami. Też bardzo często widzę jak trudno komuś przyjąć komplement, pozytywną informację zwrotną czy jak wszystko im się udaje a nie że sami zrobili. Może to trochę brak pewności siebie, czasami fałszywa skromność, niedocenianie siebie- jednak nad tym trzeba pracować od teraz i już. 🙂
Zdecydowanie. Tyle się mówi o samym celu [sama pracuję z kobietami, które wspieram na etapie jego definiowania i późniejszej realizacji], a gdy już go zrealizujemy i odniesiemy sukces to nawet nie potrafimy się z niego cieszyć. Nie potrafimy brać za niego odpowiedzialności. Gdy moja klientka osiągnie swój cel, mówię WOW, słyszę „a bo słońce świeciło, miałam szczęście i byłam w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu”. Not cool.
Pracuję nad tym, ale czasami jeszcze zdarza mi się być taką „skromną Kasią”. 😉 świetny wpis.
Cieszę się, że masz tego świadomość i nad tym pracujesz. Bo to już połowa sukcesu <3
Tak mówią 🙂
Świetnie napisane i w punkt. Dobra robota!
Wszyscy jesteśmy Kasiami. Ale choć nie umiem odbierać gratulacji i komplementów – tak jak nie umiem składać życzeń – to lubię się czasami z Kasi wyłamać i na pochwałę odpowiedzieć: „Wiem. Dziękuję” 🙂
Brawo…Kasiu 😉
Madzia, kurczę ja mam problem z przyjmowaniem komplementów. Uświadomiłam sobie to teraz na see bloggers. Prawie za każdym razem zamiast powiedzieć dziękuję umniejszałam swoim dokonaniom.
„robisz coraz lepsze zdjęcie na instagramie” – serio? no nie wiem, to nic takiego.
„świetny ten projekt o niepłodności” – każdy by taki zrobił.
„masz poczucie stylu i jesteś bardzo fotogeniczna” – poważnie? no nie wiem, wcale nie wyglądam dobrze na zdjęciach.
To tak w skrócie. Oczywiście często staram się nie odzywać i mówię po prostu dziękuję, ale i tak w głowie myślę swoje i mam wrażenie, że ludzie po prostu wyolbrzymiają, albo mówią pewne rzeczy z grzeczności. AAA! Musisz mnie z tego wyleczyć! 🙂
P.S. I nawet wiem z czego to wynika!
No popatrz. A ja jak Cię poznałam to po powrocie nieważne były wykłady i prezentacje, od razu mówię do Artura „Wiesz, poznałam taką fajną Dagmarę. Mega ładna dziewczyna i super ma stylówkę. Ciekawe jak jej blog.” Wchodzę. Miło, miło. Poczytałam, pokochałam. I zapewniam Cię, że do Twojego projektu Blogerzy vs. Niepłodność nie zgłosiłam się bo masz fajne okulary. A na zakończenie dodam, że wchodzę przed sekundą na Twój Instagram i zdjęcia faktycznie ostatnio robisz mega. To jak? Czujesz się wyleczona?
haha, leżę. Myślałam, że okulary robią robotę! 😛
Teraz powinnam powiedzieć dziękuję, więc: Dziękuję! <3
Nic więcej nie powiem, bo popsuje sprawę. 😛
i kropka.
Zgodzę się w 100% jednak od pewnego czasu mam w zwyczaju przyjmować komplementy. Oczywiście przez niektórych ludzi będzie to odebrane „zadufany w sobie” czy coś w tym stylu… ale skoro jestem w czymś dobry, coś mi wyszło lub mam nowe buty to czemu tego nie potwierdzić – nie chodzi o wymyślanie i zawyżanie realnego stanu rzeczy – chodzi o potwierdzenie tego co naprawdę jest. Tak więc kochane/kochani – jeżeli ktoś Was chwali i wiecie, że zasługujecie na to, to przyjmujcie 🙂
Przepraszam, a gdzie komplement dla mnie? Ja przyjmę 😉
Osterko – wspaniały artykuł!
Dziękuję <3
Oj, tak. Coraz więcej tych Katarzyn. Tylko, u licha, czemu zdarzają się częściej wśród kobiet, nadal, mimo ruchu równouprawnienia i zapędów feministycznych, które zataczają coraz szersze kręgi? Ile trzeba nam lat przemian, żeby w końcu zacząć myśleć inaczej? Naprawdę, Katarzyn wśród mężczyzn znam jedynie kilka, wśród kobiet- całe tłumy..
To prawda. Smutna prawda. Ale jest progres. Moje czytelniczki przynajmniej nad tym pracują. Bo świadomość pewnych mechanizmów to już spory sukces. Na tyle duży, że pozwala na ich zmianę 🙂 Pozdrawiam
[…] Madzi w jednym z wpisów dowiedziałam się, że ten kraj nie jest dla mnie. Sprawdź, czy jest dla […]
Przeczytałam tę historię i aż się coś we mnie wzburzyło – tak chyba też taka byłam. Na szczęście mi przeszło 😛 teraz gdy ktoś mi mówi komplement dziękuję. Zdarzyło mi się usłyszeć na stwierdzenie „pracowałam ciężko, ale jest ogromny sukces, teraz trzeba zakasać rękawy i spróbować czegoś nowego” – „no no już nie bądź taka skromna” – faktycznie, nie będę, nie ma powodów 😉
Nie bądź. Brawo. Go girl <3
[…] A jeśli chodzi o związki z samym sobą, to zdecydowanie i od dziś bądźmy Kasiami! […]
Najtrudniejsza chwila na warsztatach aktywizacji zawodowej, to ta, kiedy proszę, aby osoby uczestniczące wymieniły swoje mocne strony albo największe osiągnięcia. Najpierw następuje konsternacja, a potem popłoch i słyszę: „nie wiem”, „nie mam” itp. Niestety, Kaś jest mnóstwo i nie biorą się z powietrza, ale rodzicielskiego z wychowania. Szczególnie jest to widoczne w przypadku kobiet. „Dziewczynce nie wypada…”. „Siedź w kącie, a znajdą cię”. Która z nas tego nie słyszała? Niektóre nawet nieustannie.
Pozdrawiam. 🙂
To prawda. Pomimo, że trąbimy o tym na prawo i lewo ostatnio nawet na pytanie „a jakiego bloga prowadzisz?” usłyszałam „aaaa taki tam o wszystkim i o niczym”. A w temacie kariery zawodowej jest jeszcze gorzej. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami jakoś zaradzimy <3
Ale super temat! Zgadzam się absolutnie, że zbyt często sami nie doceniamy swojej pracy w dążeniu do sukcesu. Ja miałam dokładnie ten sam problem, ale mój mąż ogarnął mnie, tak jak ty Kasię i poprawiłam się 🙂
Fajny mąż. Fajna Ty. Wpadaj częściej mam tutaj sporo fajnych tematów <3
A wiesz, że będę wpadać? 😉
To sama radość. Zapraszam💙
Świetny blog/ Dodałaś mnie na insta i zaglądnęłam tu z ciekawości. Cóż, jestem po lekturze chyba ósmej notki 🙂 Mam bardzo podobną do Ciebie historię związaną z pracą korpo i również celebruje takie przedsiębiorcze podejście do życia. Tym bardziej się jaram, że sama planuje kilka podobnych tematów poruszyć na swoim blogu. Co do bycia „Kasią”, na szczęście się tego oduczyłam.
Jesteś świetna, rób to co robisz! 😀
Najcudowniej, dzięki wielkie za tyle miłych słów. Zaglądaj częściej bo dopiero się rozkręcam tak naprawdę <3 A tymczasem oddalam się celebrować weekend :)
Dzień dobry, jestem Kasia. Pora zmienić imię albo nawyki 😉
O nie! Tylko nie imię. Bo wszystkie Magdy są super <3
Mnie tego nauczyły rozmowy kwalifikacyjne. Jak nie miałam doświadczenia po studiach, to aby zdobyć pracę, sama musiałam mówić pracodawcom jaka jestem fajna, haha. 😀
Podziałało. I do tej pory mi zostało, że zwyczajnie opłaca się mówić o tym, czego się dokonuje.
Bo to zawsze działa, tylko jak mówię to mi nikt nie wierzy więc fajnie, że w końcu się pojawiłaś jako żywy przykład🦄
Haha tak, jednorożce istnieją.
Tytuł daje do myślenia, intryguje, wzbudza emocje! Bo Polska zdaje się z każdej strony mówić „jesteś nikim”. W sensie kultury,
dominujących form komunikacji między ludźmi itd. Bądź skromna. To jest kraj skromnych ludzi. A tu bum! Magda pisze artykuł i przypomina, że skromni ludzie nie odnoszą sukcesów.
Jak się sam nie pochwalisz, to nikt Cię nie pochwali. Na początku jest to dziwne uczucie, ale później widzisz, że działa i staje się to naturalne. W pracy zawsze jak coś zrobię fajnego, to dbam o to, aby nie przeszło to bez echa. Jest tylko różnica między pochwaleniem się, a przechwalaniem się. Nie ma co powtarzać tej samej pochwały w kółko i nie ma co koloryzować, bo wtedy ludzie odbierają Cię jako kretyna 🙂 Pozdrawiam!
Bo przechwalanie nie ma uzasadnienia w faktach stąd też wychodzi się trochę na kretyna, a trochę na kłamcę 😉 Fajnie Mateusz, że do mnie zajrzałeś. Zapraszam częściej 🙂