Cześć! Mam na imię Magda. Jestem zwykłą, chociaż multipotencjalną dziewczyną, a moją supermocą jest „ponadludzki głód wiedzy”. Odkrywam, sprawdzam, testuję, nieustannie się uczę i kręci mnie ogrom randomowych tematów. Ta mnogość zainteresowań spowodowała, że w życiu robiłam już bardzo wiele, a wszystko to w pogoni za satysfakcją z pracy i zawodowym spełnieniem.
Obecnie jestem szefową Klubu PSC, prowadzę też butikową agencje kreatywną, w której robimy fajne strony, blogi, sklepy i platformy kursowe dla twórców internetowych.
Chociaż Przedsiębiorczość to moje drugie imię, na pierwsze mam Magda. Bądźmy w kontakcie.
Zgadzam się z tym, że granica leży tam, gdzie ją sobie postawimy. Ja mam tak, że chciałabym ją przekroczyć, kusi mnie to, ale nie mam śmiałości. Boję się, że to zrobię, lecz mi się nie uda i co wtedy?
Sabina, a co jeśli się uda?
Polecam Ci lekturę, o tego tekstu >> https://dopracowani.pl/a-co-jesli-sie-nie-uda/ I trzymam kciuk żeby odwaga Cię nie opuszczała.
Zgadzam się z przedmówczynią 🙂 Warto poznać odpowiedz na to pytanie. To bardzo pomaga w pozbyciu się lęku przed działaniem.
Ja lubię wyznaczać granice i się ich trzymać
Masz rację, że granica jest tam, gdzie ją wyznaczymy. Zdarza mi się, że boję się przekroczyć granicę, ale kilka razy się okazało, że jej przekroczenie okazało się dla mnie wybawieniem.
A pamiętasz Ola konkretny przykład takiego wybawienia?
Ja generalnie staram się powoli przekraczać swoje strefy komfortu. Roznie to wychodzi bo w nich jest nam najbezpieczniej ale wychodzę z założenia że jeśli osiadziemy na laurach to w końcu przestaniemy się rozwijać
Jakbym czytała o sobie! Z jednej strony ciągnie mnie i ciągnie multiponencjał i nowe, nieznane, fascynujące <3 Z drugiej strony lubię jak jest mi totalnie przyjemnie i bezpiecznie, ale tak kiedy wychodzę poza tę moją strefę to tam też bardzo przyjemnie bywa! Pozdrowienia od multipotencjalnej ambiwertycznej hedonistki 😀
Haha cudowne połączenie 🙂
No to mamy bardzo podobnie Magda! Jak to dobrze, że jak się okazuje jest to całkiem „normalne” podejście 🙂
Z jednej strony warto przekraczać strefę komfortu, ponieważ zazwyczaj prowadzi nas ona do zadowolenia, poczucia spełnienia i sukcesu, z drugiej jednak strony ciągle popychamy się za tą granicę, bo tak naprawdę jest na to presja dzisiejszego społeczeństwa, a nie nasza wola. Wszędzie słyszymy jak to trzeba przełamywać bariery, jak to trzeba walczyć o sukces, jeżeli chcesz być kimś, musisz coś osiągnąć – i tutaj tworzy nam się łatwa droga do depresji i załamania nerwowego. Mierzymy naszą wartość poprzez sukces, który znajduje się za tą strefą komfortu. Dlatego ja uważam, ze jak najbardziej, warto się motywować do przełamywania granic, ale w granicach rozsądku i zgodnie ze swoim umysłem. Nic się nie stanie jak czasem tej strefy nie przekroczysz. 🙂
Ogólnie wychodzę z założenia, że presja, moda i zewnętrzna motywacja w postaci oczekiwań innych ludzi względem nas samych – nigdy nie są dobrymi doradcami. Gdy dodatkowo determinują nasze działania to wręcz mocno zgubne.
Ja umiem wyznaczać granice, a co do ich przekraczania… robię to rzadko.
A to Twój świadomy wybór czy coś Cię hamuje?
Właśnie! Wiele osób o tym zapomina i przekracza te dziwne granice, ale po co? Nie wiem, nie wnikam. Sama taką granicę dawno sobie postawiłam i się jej trzymam.
Masz racje, ze strefa komfortu jest tam, gdzie sami ją stawiamy. I właśnie dlatego trzeba poza nią wychodzić, próbować, odkrywac. Dzieki temu poznajemy coraz wiecej i przestajemy się bac tego, ck kiedys nas przerazalo.
Raczej nie zgodzę się, że „trzeba”, ale można próbować – jeżeli się tylko chce.
Tak, granica jest tam gdzie ją wyznaczymy na ogół. Ja lubię swoją strefę komfortu, ale nie ukrywam, że czasami wychodzenie poza nią jest fascynujące, odkrywcze i mnie rozwija.
Dobry tekst, ja jestem osoba która lubi powiększać swoje granice, uczyć się na swoich błędach i odkrywać nowe możliwości 😉
A pamiętasz Ania jakąś ostatnią, której przekroczenie przyniosło Ci najwięcej satysfakcji?
Granice to bardzo ważny temat,dobrze, żeby nie były sztywno stawiane „na zawsze” tylko były elastyczne i zmieniały się wraz z naszymi potrzebami 🙂
A to bardzo trafne spostrzeżenie, dzięki Dorota i zapraszam częściej:)
Bardzo ciekawy artykuł.
Choć nie miałbym poczucia, że zawsze wychodzenie ze strefy komfortu gwarantuje zadowolenie i sukces.
Przyznam, że mnie niekiedy odbiło się to czkawką 🙂
Niemniej Pani punkt widzenia jest bardzo interesujący.
Pozdrawiam serdecznie!
Też nie mam takiego poczucia.
Ja uważam, że nie zawsze musimy wychodzić poza strefę naszego komfortu. Możemy przecież wykazystac nasza wiedzę, oraz to co lubimy robić, aby na tym zarabiać 🙂
Też uważam, że nie ma takiego obowiązku, a nawet, że nie na wszystkim co robimy musimy zarabiać.
Kurcze, fajnie się czyta takie artykuły. Teraz pewnie każdy z nas ma dosyć motywacji i rozszerzyć granicę komfortu! Do dzieła i życzę wszystkim powodzenia 😉