Z Bullet Journalem jest tak, że w sumie fajnie, ale skąd wziąć na to czas? Wygląda super, ale jak zaplanować przyszłe wydarzenia? Inaczej mówiąc. Na myśl o planowaniu z BuJo pojawia się mnóstwo wątpliwości i pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź. Zatem. Przybywam z pomocą.
Ostatnio na Instagramie i Facebooku poprosiłam o wybór tematu dot. Bullet Journala, który omówię w pierwszej kolejności w ramach moich listopadowych BuJo-postów.
Do wyboru były tematy dot. planowania przyszłości, BuJo-narzędzi i najczęściej występujących przekonań, które powstrzymują przed rozpoczęciem planowania z Bullet Journalem. Wyszło jak zawsze czyli prawie po równo z delikatnym wskazaniem na planowanie przyszłości. Ale. Zacznę od obiekcji. Na opak♥
Zanim jednak przejdziesz dalej, mam jedną prośbę. Zapisz wszystkie obiekcje, które przychodzą ci do głowy na myśl o planowaniu z Bullet Journalem. Zebrałam ich od swoich czytelniczek już całkiem sporo, dlatego dzisiaj część pierwsza. Jeżeli wśród nich nie znajdziesz swoich, daj znać w komentarzu – omówię w ramach kolejnych części.
.przekonania ograniczające
Jeżeli na myśl o Bullet Jurnalu rodzą się w twojej głowie wątpliwości to dobry znak. Oznacza to bowiem, że temat cię interesuje, ale potrzebujesz jeszcze delikatnego impulsu, który przekona cię do tego sposobu planowania. Nie dam ci gwarancji, bo tak naprawdę sama musisz się przekonać, czy metoda ta sprawdzi się u ciebie. Ja przetestowałam i w 100% mogę polecić.
Dzisiaj już nie wyobrażam sobie inaczej, chociaż na początku też targało mną wiele wątpliwości. Przede wszystkim jedna. Czasochłonność. Z racji mojej zawodowo-blogowej aktywności nie mogłam sobie pozwolić na coś, co będzie mnie nadmiernie angażowało czasowo. Chodź. Podzielę się moimi spostrzeżeniami. I to jednocześnie pierwsza, najczęściej pojawiająca się obiekcja.
Zgodzę się. Prowadzenie BuJo może być bardzo czasochłonne. Ale. Nie musi.
To co najbardziej zabiera czas to ozdabianie plannera, a jak we wszystkim i tutaj należy pamiętać o nadrzędnym celu. Po co prowadzisz Bullet Journal? Po to by lepiej planować i organizować, czy po to by go ozdabiać? No właśnie. Istotną Bullet Journala jest planowanie, a wszelkie ozdoby, rysowanie, obklejanie, wycinanki i malowanie to element dodatkowy.
Masz czas? Działaj. Nic lepiej nie wpływa na planowanie (przynajmniej u estetek) jak świadomość, że to co robię jest zarówno praktyczne, jak i ciekawe wizualnie. Nie masz czasu? Skup się na praktycznej stronie. Zawsze ze wskazaniem na użyteczność, która pomaga w realizacji celów. Inaczej mówiąc. Minimalistyczne BuJo zawsze w trendzie.
Ale co zrobić, jeśli tak jak u mnie i u ciebie, czas zawsze w deficycie, a jednak chciałabyś żeby było miło dla oka? Wybierz taki styl prowadzenia BuJo, który nie wymaga wiele czasu. Do wyboru masz wyklejanki (to ja), watercolor, ilustracje, doodles, minimal z pięknymi, kaligraficznymi nagłówkami (to ja w przyszłości, hope!), zakreślacze i kolory. Możliwości jest naprawdę wiele, więc każdy znajdzie formę, dopasowaną do swoich (również czasowych) możliwości.
To samo tyczy się posiadanych rozkładówek. Nie masz czasu? Skup się na niezbędnych. Planowaniu miesiąca, tygodnia, czy codziennej liście to do. Wszelkie kolekcje, trackery, plan finansów czy kalendarz publikacji są fajne, ale pod warunkiem, że faktycznie są nam potrzebne. Pamiętaj, że nie musisz korzystać ze wszystkich opcji jakie znajdziesz u innych na Instagramie czy Pintereście. Największą przewagą BuJo nad klasycznymi plannerami i kalendarzami jest elastyczność i możliwość dostosowania do własnych potrzeb. Zrób to.
Ależ da się. I to na kilka sposobów. Temat plusów i minusów poszczególnych rozwiązań rozwinęłam w osobnym poście dlatego dzisiaj krótko o tym, z czego sama korzystam.
Po pierwsze. Future log. To tabela na kolejnych 6 miesięcy, najczęściej na początku całego Bullet Journala, w którym zapisuję różne zaplanowane wydarzenia, które nie mają jeszcze przypisanej miesięcznej rozkładówki. Lekarz. Wyjazd. Weterynarz. Konferencja. Bardzo proszę↓
Future Log

Future Log

Po drugie. Calendex. Połączenie 12-miesięcznego kalendarza ze spisem treści. Ja w Calendexie wypisuje też urodziny i święta, bo lubię mieć rzut oka na cały rok. Ale. Ogólnie chodzi o to, że gdy zaplanuję jakieś wydarzenie, spoza 6-miesięcznego future loga, zapisuje je na dowolnej stronie, a w Calendexie przy wskazanej dacie, zaznaczam tylko numer tej strony na której opisałam wydarzenia. Hmm. To chyba brzmi skomplikowanie. Ale zapewniam. Nie jest. Natomiast mam świadomość, że nie sprawdzi się u każdego, o czym za tydzień.

Po trzecie. Miks. Lubię papier, odręczne pismo i analogową formę organizacji jaką jest Bullet Jurnal, ale nie popadam w przesadę. Dla wszystkich wydarzeń cyklicznych jak np. wygasająca domena, powtarzający się format postu, cykliczne szczepienia Bombura wykorzystuję aplikację iCal, w której ustalam cykl i przypomnienie. Mam wówczas pewność, że na pewno nic mi nie umknie.
Tak całkiem otwarcie, początkowo było mi trudno ustosunkować się do tej obiekcji, bo sama już małolatą nie jestem, wiele moich znajomych i blogerek korzystających z BuJo, też nie jest – po prostu nie wiedziałam o co chodzi. Porozmawiałam jednak z jedną z czytelniczek, która napisała podobny komentarz i doszłam do wniosku, że to co najmocniej wpływa na to przekonanie to wygląd BuJo. Że skąd czas i potrzeba na jakieś malunki, rysunki, wyklejanki i inne takie?
Jak już wspominałam są różne style prowadzenia Bullet Journala. Mój raczej nie wygląda na BuJo prowadzone przez nastolatkę. A nawet jeśli, to co? Dla mnie to przede wszystkim niezwykle skutecznym narzędziem do planowania i organizacji, a nie zabawa. Chociaż jedno nie wyklucza drugiego. I na koniec jedna, ważna uwaga.
Wszystko fajne, co nam się podoba. Jeżeli masz ochotę na BuJo w różowych kolorach, proszę, nie ograniczaj się. Ma służyć i podobać się przede wszystkim tobie.
.
bujo
Tyle na dzisiaj. A teraz najbardziej na świecie chciałabym poznać twoje zdanie. Czy rozwiałam twoje wątpliwości, a planowanie z Bullet Journalem kusi cię i nęci, czy wręcz przeciwnie? A jeżeli nijak to dlaczego? Proszę podziel się swoim zdaniem w komentarzu. Najczęściej powtarzające się obiekcje, omówię w drugiej części artykułu. Ku ogólnej szczęśliwości♥
Ja uwielbiam planowanie na papierze, więc BuJo przemawia do mnie całkowicie. Boję się tylko, że ta estetyczna część, bez której sobie takiego planera nie wyobrażam, wyprowadzałaby mnie czasem z równowagi. Bo co jeśli coś mi wyjdzie BRZYDKO? I później będę musiała patrzeć na taką nieidealną stronę :))
Oj to lejesz miód na moje serca, bo naprawianie błędów i pomyłek to też jeden z tematów, który na pewno poruszę. Zwłaszcza, że mam w tym już ogrom doświadczeń i czasami z takim zatuszowanym błędem wygląda lepiej niż bez😁
Ja postanowiłam wybrać kilka plannerów i zobaczyć co się u mnie sprawdzi. BuJo mi się podoba i rozważam go jako jedną z opcji, ale na razie decyduję się na gotowy planner.
A masz już wybrane któreś konkretne? Dopytuję, bo mam wrażenie, że przetestowałam chyba wszystkie 🙂
Tak, kupiłam WonderPlanner Daily dla rodziny, Happy Body Planner oraz Why Now w celu planowania bloga. Myślę jeszcze o Miss Planner, bo ciągnie mnie ten kolorowy design.
To absolutnie będę super wdzięczna jeśli podzielisz się swoimi przemyśleniami. Nie znam tylko Why Now, ale taki mocno ograniczony przestrzennie mi się wydaje. No bardzo mnie ciekawi co się u Ciebie sprawdzi, bo prawda taka, że tak jak ja w jednym Bullet Journalu możesz mieć dokładnie wszystkie te plannery. Tylko rodzinny mam ścienny, bo jednak nie chce żeby mi do BuJo ktokolwiek nadmiernie zaglądał 🙂
Planuję robić ich recenzje na blogu, jako taką małą odskocznię od kosmetyków :-).
I to będzie super 🙂
Trafiłam tutaj przez grupę, w której się znajdujesz i może Cię zaskoczę, ale nie miałam zielonego pojęcia o istnieniu BuJo. Zaglebilam się trochę w temat i uważam, że to naprawdę fajna sprawa. Sama wiem, że dla mnie największą przeszkodą byłby czas. No cóż, może kiedyś:) pozdrawiam!
Absolutnie mnie nie zaskoczyłaś, bo to wcale nie taki super popularny temat – no OK na Instagramie dosyć popularny, ale poza już mniej 🙂 Spróbuj, naprawdę uważam, że planowanie w Bullet Journalu nie musi być czasochłonne – przetestowałam na sobie 🙂
OD przyszłego roku będę potrzebować czegoś takiego niestety, bo powoli się we wszyzstkim gubię 😀
A obecnie korzystasz z jakiegoś planera?
obecnie korzystam jedynie z kalendarza, a jednak to za mało 😉
To absolutnie zapraszam do śledzenia moich poczynań w tym temacie. Zarówno na blogu, jak i Instagramie dzielę się sprytnymi i funkcjonalnymi rozkładówkami 🙂
Od dawna się zbieram do planowania, chyba włąśnie nadszedł ten czas
Prędzej czy później pewnie na każdego przyjdzie, powodzenia w pierwszych próbach. grunt to się nie zrażać 🙂
Nie jestem przekonana do takich narzędzi.
A korzystasz z jakiś innych? 🙂
Prowadzenie Bullet Journala bardzo mnie kusi ale nie mam pięknego charakteru pisma i wszystko co pisze jakos takie koslawe i mi się nie podoba. W dobie komputerów tak to jest
A próbowałaś pisać piórem albo bardzo cienkim (0.1) cienkopisem? Bo szczerze też nigdy nie lubiłam swojego pisma, a jednak przy piórze i cienkopisie zmieniłam zdanie 🙂
To zdecydowanie nie moja forma „rozrywki” 😉 Planować nie lubię, a jeśli już planuję – to aktywności na bieżący dzień 🙂 Nie lubię dalej wybiegać w przyszłość 😉
A tak z ciekawości zapytam, planujesz np. pielęgnację włosów? Tak mi się skojarzyło z Twoją nazwą, a sama też w BuJo rozpisuję np. całomiesięczną pielęgnację twarzy w 10 krokach zgodnie z zasadami koreańskiej pielęgnacji. Kiedy jakie kosmetyki w zależności od aktualnych potrzeb skóry i pory roku. Inaczej mówiąc BuJo nie służy do planowania tylko dnia/tygodnia/miesiąca tylko po prostu wszystkiego czego potrzebujesz łącznie z różnymi listami np. wishlista książek, kosmetyków, listy prezentów, kolekcje filmów, miejsc czy reż planetami pielęgnacji, jadłospisami, aktywnością fizyczną etc.
Plany pielęgnacji, jeśli już spisuję – to na blogu 🙂 Przeważnie jednak działam intuicyjnie, przez co nie robię notatek z pielęgnacji (tzn. w wersji papierowej;))
Zgoda, planowanie jest kluczowe
Super. A też planujesz? Czy raczej strony na spontanie?:)
Nie wyobrażam sobie już planowania bez bullet journala 🙂 Jak tylko poznałam tę metodę to nie miałam żadnych obiekcji, w głowie pojawiło się tylko „dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam” 😀
Osobiście bardzo lubię ozdabiać swój bujo (bo po prostu lubię ładne rzeczy ;)), ale jak nie mam na to czasu to staje się on super minimalistyczny, ale przecież, tak jak napisałaś, najważniejsze jest tutaj planowanie i realizacja celów 🙂
Otóż dokładnie. Nie mam czasu – minimal, mam czas – ogranicza mnie tylko wyobraźnia. Doskonale! A wrzucisz zdjęcie swojego BuJo? 💛