Planowanie przyszłości, a w zasadzie przekonanie o braku takiej możliwości, jest jedną z najczęściej wymienianych obiekcji dot. planowania z Bullet Journalem. Oczywiście to nieprawda, dlatego dzisiaj przedstawię możliwe rozwiązania. Rozsiądź się, bo szybko nie powstaniesz.
Możliwości jest kilka, nie ze wszystkich korzystam, ale wszystkie przetestowałam więc podzielę się swoimi przemyśleniami. Dzisiaj skupię się na planowaniu przyszłości dalszej niż bieżący miesiąc, bo rozkładówki danego miesiąca to temat rzeka więc zasługują na opisanie w osobnym poście.
planowanie przyszłości
Moje strony dot. przyszłości już widziałaś, dlatego dzisiaj wszystkie rodzaje rozkładówek służących do planowania przyszłości będę obrazowała zdjęciami innych BuJo-dziewczyn, reprezentujących różne style bulletjournalingu.
To też taka wskazówka dla ciebie, że spośród różnych stylów można wybrać swój, dostosowany do czasu, którym dysponujemy i umiejętności, które posiadamy. Jeszcze raz podkreślam, Bullet Journal wcale nie musi być praco- i czasochłonny.
Ale. Do rzeczy.
Skrócony kalendarz miesiąca, 4 kreski, 6 nagłówków i gotowe. Oto przepis na klasyczny Future Log, w którym możemy zapisywać przyszłe wydarzenia, urodziny, rocznice, wizyty u lekarza czyli wszystko to, co ma już przypisaną konkretną datę w przyszłości, dalszej niż bieżący miesiąc. Oczywiście jeżeli tylko masz czas i ochotę możesz go też dowolnie ozdobić, pamiętaj jednak, że to opcja – nie konieczność.
Ja dodatkowo zapisuje rzeczy, które nie mają konkretnej daty co do dnia, ale chciałabym je wykonać w konkretnym miesiącu np. pojawiające się co kwartał habit trackery czy też inne grafiki prezentowe, start większego projektu jak np. projekt: Youtube, projekt: BuJo-kurs czy nawet powtarzający się cyklicznie format postu.
Future Log zazwyczaj jest poziomy, chociaż osobiście wolę pionowy, a to dlatego, że jestem tzw. człowiek-konkret więc zapisuję równoważniki zdań jak np. 16.01 >> wścieklizna. Jeżeli natomiast wolisz pisać pełnym zdaniem jak np. 16.01 >> szczepienie Bombura przeciwko wściekliźnie absolutnie i bez dwóch zdań lepiej sprawdzi się u ciebie poziomy Future Log.
Mój Future Log jest 6-miesięczny, bo tylko w ten sposób płynnie współgra z moim Calendexem o czym poniżej. Natomiast niektórzy maja też 4-, a nawet 8-miesięczny. Wszystko zależy ile tych planów z dużym wyprzedzeniem poczyniasz.
Do zalet zdecydowanie wpisuje prostotę przygotowania i przejrzystość pod warunkiem, że tych zaplanowanych wydarzeń z konkretną datą, nie ma w danym miesiącu hurtowo. I płynnie przechodzimy do minusów tego rozwiązania.
- Trudność w zachowaniu chronologii – jeżeli masz zaplanowanych bardzo dużo wydarzeń/wyjazdów/eventów z konkretną datą, trudno zachować chronologię, przez co „przy pierwszym rzucie oka” traci na czytelności.
Jednak tak naprawdę i na to mam rozwiązanie, ponieważ i u mnie zdarzają się miesiące, mocniej obładowane od innych (głównie te, w których prowadzę szkolenia dla korporacji). I tak. Jeżeli w konkretnym dniu miesiąca mam więcej niż 1-3 wydarzenia (w zależności od czasu trwania i miejscowości), gdzie muszę być, po prostu zaznaczam ten dzień w przypisanym kalendarzu kolorem ostrzegawczym. Wówczas na pierwszy rzut oka widać, że ten dzień będzie mocniej obłożony od innych i nic więcej „nie wcisnę”. Proste? Bardzo!
- Brak rzutu na cały rok – dla mnie to pozorny minus, bo ten rzut oka daje mi Calendex, o którym za chwilę, ale jeżeli ktoś Calendexu nie lubi, ten rzutu na cały rok nie będzie miał. Chyba, że…no właśnie. Działam właśnie nad rozkładówką, która pomoże mi przygotować Future Log na cały 2018 rok, jak wymyślę (a jestem o krok) to na pewno się podzielę♥
- Ograniczona ilość miejsca w poszczególnych miesiącach – niezależnie od formatu zeszytu, miejsce kiedyś się skończy. Pytanie jak dużo go potrzebujesz, bo jeśli wybitnie dużo – zdecydowanie lepiej sprawdzi się u ciebie Calendex.
Jak sugeruje sama nazwa to połączenie kalendarza ze spisem treści (calendar+index). Powiem szczerze, że gdy zaczynałam planować z Bullet Journalem i pierwszy raz zobaczyłam Calendex, absolutnie go nie zrozumiałam. Wydał mi się nieczytelny, przekombinowany, z małą ilością miejsca i w ogóle bez sensu.
Obecnie, z racji nieograniczonych możliwości przestrzennych, jest moim absolutnym must have jeżeli chodzi o planowanie przyszłości. No ale patrzysz i jednak widzisz, że do konkretnego dnia przypisany jest mały prostokąt więc jaka to nieograniczona przestrzeń. Już tłumaczę.
Wyobraź sobie, że mamy piękny dzień 24.11.2017, pracuję przy komputerze, bo kończę pracę nad blogiem Agaty, a obok leży mój Bullet Journal, bo on zawsze leży obok. Nagle dostaję wiadomość z zaproszeniem na konferencję dot. blogowania, która ma odbyć się w lipcu 2018 czyli poza zasięgiem mojego 6-miesięcznego Future Loga. Zatem.
Zapisuje info o wydarzeniu w rozkładówce bieżącego tygodnia wraz ze znacznikiem (-), bo zarówno w tradycyjnym, jak i moim BuJo myślnik ten oznacza notatkę.
Następnie, w wolnej chwili, a najczęściej na koniec dnia, numer strony, na której znajduje się ta notatka (tylko numer, zero dodatkowego komentarza) dodaję w Calendexie przy konkretnym dniu.
I tak w Calendexie pojawiają się numery stron, na których znajduje się szerszy opis wydarzenia. U mnie jest ich całkiem sporo, bo pojawiają się też np. kwartalne harmonogramy szkoleń, które prowadzę stacjonarnie, różne konferencje etc.
Co też dla mnie niezwykle istotne, rozwiązanie to daje mi rzut oka na cały rok, a to dla mnie przeogromnie ważne żeby nie powiedzieć kluczowe, gdy chcę rozplanować konkretne projekty w konkretnym okresie, a nie konkretnej dacie np. IIQ 2018.
Tylko z perspektywy lotu ptaka, wiem jakie mam obłożenie w poszczególnych miesiącach więc kiedy np. zaplanowanie działań promocyjno-sprzedażowych mojego kursu będzie u mnie w ogóle możliwe. Mówiąc wprost bez Calendexa nie mogłabym korzystać z Bullet Journala, bo nie byłabym w stanie połączyć i zaplanować wszystkich moich aktywności zawodowych.
Osobiście w Calendexie dodaję też słownie urodziny/imieniny, ale tylko te które wiążą się z udziałem w imprezie urodzinowej♥
Mój Bullet Journal jest mocno ograniczony w kolorze, ale wiele osób dodaje też opcje kolorystyczne dla różnych kategorii wydarzeń typu dom, praca, zdrowie, personalne etc. U mnie nie ma tej potrzeby, bo wydarzenie na którym mam się stawić, to wydarzenie niezależne od kategorii, ale oczywiście każdemu wedle potrzeb.
Tak jak już wspominałam długo nie mogłam się do tego rozwiązania przekonać, ale dzisiaj jest niezastąpione. Mimo to ma też swoje słabe strony, przynajmniej tak mówią.
- Konieczność przeszukiwanie Bullet Journala, aby poznać szczegóły zaplanowanego wydarzenia – słowem sprostowania to nie jest minus dla mnie, bo mi to absolutnie nie przeszkadza z uwagi na numerację stron, ale wiem, że wiele osób podaje to jako minus więc wskazuję i ja. Dla mnie Calendex to kombajn, który ma nieograniczone możliwości, a skoro i tak w BuJo mamy numerowanie stron, to i cały „proces” poszukiwania notatki na konkretnej, wskazanej stronie nie jest specjalnie uciążliwy.
- Czasochłonny w przygotowaniu tabeli na cały rok (lub wybrane miesiące, bo to naprawdę nie musi być 12 miesięcy, jeśli nie potrzebujesz). To również minus bardziej zasłyszany niż mój. Stosunek poświęconego czasu, do korzyści zawsze wypada na plus tych drugich więc nie dostrzegam problemu.
- „Skomplikowana” migracja w chwili rozpoczynania nowego Bullet Journala. Trzeba to napisać wprost. Mój BuJo starcza mi na 6 miesięcy, a Calendex rozpisuję na 12 więc przy przenoszeniu – sześć miesięcy muszę przepisać. Ale. Dlatego też mój Future Log jest 6-miesięczny, bo przy przenoszeniu się do nowego notesu przepisuję wydarzenia ze starego Calendexa już bezpośrednio do 6-miesięcznego Future Loga, o którym pisałam wyżej. Właśnie dlatego korzystam z obu rozwiązań i działają u mnie tip-top jak naczynia połączone.
Na zakończenie metoda najmniej popularna. Jak dla mnie to alternatywa dla Future Log. Kolejna dziecinnie prosta w przygotowaniu tabela, gdzie na górze wpisujesz miesiące (4, 8, 12 – ile potrzebujesz) i kolejno, w wierszach poniżej zaznaczasz kropką miesiąc, w którym pojawia się jakieś wydarzenie, a obok wpisujesz konkretną datę wraz z opisem. Całość wygląda tak↓
Testowałam, jest przeproste w stosowaniu, ale ostatecznie postawiłam na klasyczny Future Log, ponieważ ta metoda pomimo swojej prostoty, nie jest dla mnie czytelna. Nie zmienia to faktu, że uważam ją za niezłą alternatywę, także wybór należy do Ciebie.
- Dokładnie jak w przypadku Future Log brak możliwości zachowania chronologii więc jeżeli masz zaplanowanych bardzo dużo wydarzeń/wyjazdów/eventów z konkretną datą, traci na czytelności.
.
Tym samym mam nadzieję, że pokazałam ci jak przemyślanym narzędziem jest Bullet Journal i ile możliwości daje, również w kontekście planowania przyszłych wydarzeń. Naprawdę jeżeli tylko kochasz papier i odręczne pismo uważam, że ta forma planowania i organizacji sprawdzi się u ciebie doskonale. Oczywiście jeżeli masz jeszcze jakieś myśli, które powstrzymują cię przed rozpoczęciem pracy z Bullet Journalem, podziel się nimi w komentarzu. Chętnie zbiorę je wszystkie w kolejnym artykule z cyklu BuJo-obiekcje.
with L ♥ V Ę
magda
Powyższy artykuł jest jedną z 19 merytorycznych lekcji w kursie Lazy BuJo. Jeżeli temat organizacji w zgodzie z własnym priorytetem jest dla ciebie ważny, zachęcam do udziału↓
97 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Bardzo ciekawy post.
Kilka razy próbowałam już różnych form planowania, zapisków itp… nie mam systematyczności a potem się sama ze sobą gubię..
A Ewa w codziennym życiu potrzebne Ci jest planowanie, czy po prostu chciałabyś ale w sumie nie masz pilnej potrzeby?
Wygląda ciekawie, kto wie, może sie kiedyś skusze:)
Świetny post ale przede wszystkim cudowny blog! Jestem nim oczarowana 😀 (jestem typową „planatorką” więc obowiązkowo korzystam ze wszystkich możliwych notatników itp.)
Gosia, dziękuję bardzo, bo to zawsze niezwykle miło ciepłe słowo usłyszeć i absolutnie zapraszam częściej, po więcej <3
Uwielbiam planowanie wszelkiego rodzaju 🙂 Bez planowania gubię się sama ze sobą 🙂 Niestety moje notatki zawsze są skreślane i przemieniane co chwila 😀 ale bez tego ani rusz 🙂
Jeśli tylko wiesz co, gdzie, kiedy to i skreślenia nie powinny być problemem, bo wszystko dobre co nam służy 🙂
Szczerze mówiąc już od dawna nie prowadzę papierowego kalendarza. Większość rzeczy zapisuję sobie w telefonie.
I to całkiem super. Ja również korzystam z digitalowych rozwiązań na potrzeby zarządzania projektami zespołowymi, ale jako człowiek internetu i nowych technologii tak tęskniłam za papierem, że BuJo wpasował mi się w tym obszarze doskonale 🙂
Opcja telefoniczna nie sprawdza się w moim przypadku, wielokrotnie próbowałam. 🙂
A u mnie sprawdzało się długo, a obecnie przesyt więc uciekam do analogowych rozwiązań kiedy tylko mogę 🙂
Planować można 🙂 Byleby wszystko zrealizować 🙂
W moim przypadku planować trzeba, aby wszystko zrealizować 🙂
piękna przyszłość 😀
Na reszcie, ktoś wyłożył mi jak się stosuje Calendex. Magdo, dziękuję!
Na 2018 r. kupiłam zwykły/niezwykły kalendarz formatu A5. Na początku ma takie coś w rodzaju Calendex, więc pewnie będę go w podobny sposób używać. Trafią do niego też różne wklejki, bo sam BuJo mi się słabo sprawdza. Ale ja lubię jak chociaż część pracy, ktoś za mnie wykonał i np. podzielił rok na miesiące i zrobił tabelki 😀
I doskonale <3 Wiem, że sporo dziewczyn drukuje też niektóre, gotowe tabele i wkleja do zeszytu. Sama się przymierzam żeby kilka takich wzorów dla was przygotować, ale to jeszcze za chwilę :)
Zbyt dużej potrzeby w planowaniu wydarzeń do przodu na ten moment nie mam, aczkolwiek zastanawiam się, czy taki futurelog działałby z przeróżnymi premierami? Ostatnio złapałem się na tym, że bardzo duża liczba albumów przebiega mi koło nosa, ponieważ zapominam, że miały już one swoją premierę i szukam jakiegoś sposoby, by sobie je ładnie rozpisać 😉
Pff jasna sprawa, wręcz już to zobaczyłam oczami wyobraźni – bardzo fajny pomysł 🙂
Ja nawet nie wiedziałam, że istnieje tak wiele różnych rodzajów kalendarzy i możliwości planowania. Moim typem jest opcja pozioma, bo w takiej formie najbardziej lubię notować. A nawet dziś stałam w Tesco przy regale i przeglądałam mnóstwo kalendarzy… Było ich tak dużo, że odeszłam niepocieszona, nie mogąc nic dobrego dla siebie wybrać i nie wiedząc, co byłoby mi potrzebne, z czego dobrze by mi się korzystało. Twój wpis rozjaśnił mi nieco tę sprawę 🙂 Dziękuję 🙂
Czyli jak to będzie Magda? Startujesz w 2018 z Bullet Journalem? <3
Wspomagam się różnymi notatkami, sama projektuję pod swoje potrzeby notatniki, a i tak zawsze poszukuję nowych inspiracji, bo nie do końca jestem z nich zadowolona.
Zatem mam nadzieję, że znajdziesz kilka inspiracji i u mnie <3
Już kilka podłapałam. <3
Mi najbardziej sprawdza się planowanie w excelu 🙂 Od razu zliczają się wszystkie procenty itd 🙂
Nigdy nie lubiłam Office, bo bardzo toporny, ale jeśli spełnia potrzeby to najważniejsze 🙂
własnie siedze i rozrysowuje mój kalendarz na grudzień, a tu prosze, taki post. Swoją drogą to kiedys myślałam, po co takie kalendarze? Odkąd mam bloga już to wiem!
Prawda? Po prostu ten się dziwi, kto nie ma potrzeby, jak się w głowie zaczyna gotować to i bez planowania ani rusz 🙂
Ja uwielbiam tradycyjne planery, bo mam dwie lewe ręce i ciężkoby było samej tworzyć te tabelki, zapiski, a jeszcze te ozbody… 🙂 Ale lubię pooglądać BuJo innych osób, piękne są 🙂
Jeżeli tylko znalazłaś jakąś opcję dla siebie to doskonale, ja przetestowałam wszystkie i cały czas coś mi nie pasowało albo zbyt szybko mi się nudziły powtarzalnym układem. Natomiast fajnie, że jest tyle opcji, bo każdy może znaleźć coś dla siebie <3
Korzystam z półrocznego Future Log, trochę chaotycznego, bo nie po kolei te daty, ale kusi mnie, żeby spróbować Twojego sposobu z Calendexem 🙂 PS. Metoda Alastaira też mnie nie urzeka i jest dla mnie nieczytelna.
Jej Calendex jest jak dla mnie No.1. Spróbuj i daj znać jak wrażenia 🙂
W młodości wiele pamiętników pisałam, ale takiego ozdobnego kalendarza, ani razu. Muszę spróbować.
Zaglądam czasem na blogi z takimi kalendarzami i może ja w końcu spróbuję.
Od pamiętnika do plannera daleka droga, ale fakt zamiłowanie do odręcznego pisma niewątpliwie musi być tu i tu. Także spróbuj i daj znać jak Ci się sprawdziło planowanie wg „bulletowej” metodologii 🙂
Jak zwykle podziwiam i wzdycham! ;D I już nie mogę doczekać się stycznia, aż zacznę z moim nowym! ;D
Ależ jestem ciekawa Twoich wrażeń, koniecznie przybądź się podzielić pierwszymi spostrzeżeniami 🙂
Kalendarza książkowego używam zazwyczaj od 1 do ok 20 stycznia. Potem pokrywa się kurzem. Natomiast kalendarz ścienny z Panem Kuleczką sprawdza się u nas co roku. Niby daję go dzieciom, ale korzystam głównie sama 🙂 Może czas wydorośleć? 🙂
A po co? <3 Natomiast dokładnie z tych samych względów czyt. nuda, zaczęłam planować w Bullet Journalu. Ten nigdy mi się nie nudzi, bo cały czas mogę zmieniać układ, nagłówek etc. Doskonały sposób pod warunkiem, że potrzebujemy więcej miejsca na planowanie, jeśli nie - ścienny kalendarz jak najbardziej :)
Jak widzę jak moje koleżanki tworzą swoje przecudne kalandrze- okropnie im zazdrosze 🙂 Ja nie mam na to czasu ale i zdolności. Może warto popracować nad sobą?
A potrzebujesz tych wszystkich zdobień? Bo pamiętaj, że to opcja, a nie obowiązek <3
Ale bardzo ładna opcja 🙂
U mnie to BuJo się nie sprawdziło, bo za bardzo się rozdrabniałam i skupiałam na ozdabianiu, zamiast realizacji zadań 😛 Obecnie korzystam z planera PSC, zobaczymy za jakiś czas czy zdaje egzamin 🙂
Pod warunkiem, że planera PSC nie będziesz ozdabiała, bo przestrzeni jest całkiem sporo 🙂
Piekny jest 🙂 Ja sobie nie wyobrażam nie mieć takiego pomocnika!
Jeżeli korzystasz, to wrzuć zdjęcie – inspiracji nigdy dość 😉
Ja jakiś czas temu przestałam planować przyszłość. Planuję max 3 miesiące w przód.
Dziwnym trafem jak planuję dłużej to później okazuje się że wszystko szlak trafia.
Bo jeszcze dochodzi czynnik aktualizacji, a na niego nie zawsze znajdujemy czas. 😉
Tak to już jest, że przyszłości nie przewidzimy, dlatego osobiście lubię planować na tyle elastycznie, aby móc się dostosować do zmieniających okoliczności. I zapewniam. Da się 🙂
Ja mam za bardzo rozwiane włosy do tych tabelek😁 Serio, nie dla mnie takie poukładanie, moje życie to haos. Bullet prowadzę bardzo swobodnie.
A czy takie indywidualne dostosowanie do potrzeb to nie istota bullet journalingu? Bo moja tabelka jest stworzona pode mnie i moje potrzeby, a Twój chaos pod Ciebie i Twój styl życia. Jak dla mnie idealnie. Oznacza to, że obie korzystamy z BuJo zgodnie z jego ideą.
Najbardziej przypadł mi do gustu Future Log jest prosty i przejrzysty 🙂
Zgadzam się bardzo, że to wcale nie musi być pracochłonne. Sama prowadzę bardzo prosty bullet journal i uważam to za super użyteczne narzędzie do planowania.
I ja bardzo Basia dziękuję za głos rozsądku <3
Dokładne zestawienie. 🙂 A ja cały czas zapisuję wszystko w zwykłym kalendarzu. Kiedyś muszę spróbować się przestawić. 🙂
A masz przestrzeń w kalendarzu na robienie notatek? Bo to jeden z powodów dla których zrezygnowałam z kalendarza.
Pół strony to godziny, do których można dopisać wydarzenia, a drugie pół jest na notatki. Miejsca nie ma bardzo dużo, ale i tak zapisuję rzeczy hasłowo, na przykład zakupy, książka itd. Ale gdybym chciała dodać więcej informacji, to mogłabym mieć problem. 🙂
Ależ ja chorowałam rok temu na bulet journaling. Ten bardzo ozdobny z milionem kolekcji i kaligraficznymi napisami, rysunkami i mandalami. Kupiłam dwa zeszyty w kropki i jeden szkicownik z myślą o plannerze idealnie dopasowanym do mnie, który będę sobie malowała i ozdabiała i co? I okazało się, że choć kalendarz muszę mieć żeby nie zapominać o szczepieniu dziecka czy o telefonie do cioci na urodziny to nie mam umiejętności aby mieć piękny ręcznie robiony zeszyt. Ale podziwiam ciągle! 😀
Karina, a czy przypadkiem nie za wysoka ta poprzeczka? Bo gdybym ja miała teraz dziergać mandale to raczej też bym zrezygnowała. Technik pracy z BuJo jest mnóstwo. Od minimalistycznych, przez tabele, wyklejanki, aż po malowanie farbami. Także po prostu jeżeli tylko nadal masz ochotę, może wypróbuj inny styl. Niedługo też będę robiła gotowce tabelowe więc zaglądaj do mnie regularnie, a na pewno znajdziesz coś dla siebie 🙂
U mnie obecnie dobre zaplanowanie czasu staje się podstawą, zwłaszcza jak wrócę do pracy po macierzyńskim i do ogarnięcia będzie Mąż, dwoje dzieci, trzy koty, dom, praca i blog, więc najpierw próbuję z gotowym plannerem, a może za rok z BuJo.
A jak Twoje testy plannerów? Dobrze pamiętam, że chciałaś wypróbować różne?
Testuję, ale jeszcze trochę mi to zajmie-tak około 3 miesięcy,żeby wydac wiarygodna opinię.
U mnie jak do tej pory najlepiej sprawdzał się zwykły kalendarz dzienny, ale właśnie przymierzam się do zakupu Bullet Journal 🙂
To ja zapraszam ze zdjęciem swojej rozkładówki, jak Bullet będzie już zakupiony i wdrożony do codziennej organizacji <3
Kolejna zachetka, a ja ciagle ten kalendarz:-)
A ja nawet Danuta nie chciałam zachęcać, a bardziej pokazać możliwości 😉
Magdo, bierę ja sobie proszę Ciebie ten klasyczny Future Log. Prostota, minimalizm i przejrzystość. Liczba kresek do narysowania absolutnie mnie przekonała ;D
Hahaha, prawda? <3
Zdecydowanie 😀
To już kolejny artykułna Twoim blogu o Bujo i ciągle nie mam przekonania do tej formy zapisywania planów. Ja potrzebuje jednak porzadnego, dobrze ułozonego kalendarza.
Ależ ja absolutnie nie chcę Cię przekonywać. Piszę po to aby pokazać, że Bullet Journal może być właśnie takim porządnym, dobrze ułożonym kalendarzem, pod warunkiem, że wiesz czego potrzebujesz i sama sobie go poukładasz.
Wow! Otworzyłaś mi oczy na Bullet Journal. W ogóle ile Ty wiesz w tym temacie! Trochę mi głupio, ale przyznam się, że do tej pory byłam pewna, że to tylko takie ładne albumy – coś jak pamiętniki. A ten sposób planowania przyszłości, jest mi bardzo bliski. Uwielbiam takie zapiski, ale do tej pory korzystałam z gotowych kalendarzy i sama nanosiłam na nie różne „poprawki”, dodawałam swoje kolumny itd….
Więc wygląda na to, że muszę się wdrożyć w cały temat 🙂
Marta, coś tak przeczuwam, że może Ci się spodobać BuJo-planowanie (nie mylić z ART Journalem) <3 Ja wkręciłam się mocno, dużo też eksperymentuje więc staram się tutaj pokazywać, że możliwości są naprawdę nieograniczone.
postaram się w wolnej chwili zgłębić temat <3
Ja dopiero chcę zacząć przygodę z tym systemem 🙂 Krok pierwszy- kupić czysty zeszyt, a potem dam rade 😀
Doskonale, a czy krok pierwszy został już wykonany? <3
Ale to pięknie napisałaś i pokazałaś. Szalenie podoba mi się taki rodzaj planowania, podobno początki są czasochłonne, a potem wciąga
A czy to nie jak ze wszystkim co nowe? Na początku trzeba poćwiczyć, wdrożyć się, zastanowić, a później to już naprawdę po prostu się dzieje 🙂
Wow! Zamierzam od nowego roku bardziej planować swój czas – czuję, że mi w tym pomożesz 🙂
Hope so! Zapraszam Monika częściej w takim razie 🙂
Cześć,
ja w sumie nigdy nie potrzebowałem ani notatników, ani zapisków. Całe życie mam zaplanowane i dobrze przemyślane w głowie, choć nie powiem, że to czasami męczy 🙂 (Łukasz)
Już chyba Łukasz nawet rozmawialiśmy w komentarzach na ten temat. Metoda pamięciowa jest fajna, ale musisz mieć albo doskonale pojemną głowę, albo mało na głowie. Ogólnie techniki pamięciowej nie polecam swoim czytelniczkom w prowadzonych firmach, bo to jednak spore ryzyko, którego absolutnie niewarto podejmować. Chociaż widzę, że najwyraźniej jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Ja już robiłam kilka podejść do BU-JO ale nie jestem w tym konsekwentna… wolę normalny kalendarz chyba … Ale idea jest świetna generalnie 😉
A znalazłaś Gosia kalendarz, który spełnia Twoje organizacyjne potrzeby w 100%? Jeśli tak to absolutnie nie ma co na siłę próbować z bulletjournalingiem. Ja polecam BuJo tylko tym, którzy w gotowych plannerach nie znajdują dla siebie tego dopasowanego do swojego stylu pracy/życia.
Po prawie 15 latacgmh aktywnej i interesującej pracy zawodowej po praz pierwszy przeszłam z mini kalendarza-notatnika na gruby notes 2018. Dlaczego? Zaczęłam blogować 😂 Pozdrawiam!
Haha! Taka prawda, dla mnie blogowanie to niemal dodatkowy etat 🙂
Ja planuję od zawsze, ale nie bardzo widzę dla siebie zastosowanie z BJ. Popieram zapisywanie ręczne na papierze, bo nawet w dobie powszechnej elektroniki pisanie ręczne sprzyja zapamiętywaniu i porządkowaniu myśli. Ale po co to komplikować? Ja korzystam z normalnych kartek, gdzie tworzę własną burzę mózgów, a to co konieczne przepisuję do kalendarza
Ależ ja właśnie postrzegam Bullet Journal jako upraszczanie, a nie komplikowanie 🙂
Ale w stosunku do czystej kartki papieru BJ jest już jakąś komplikacją. Niewielką, ale zawsze 🙂
Właśnie widzisz Dawid to jest ten klasyczny, odmienny punkt widzenia. Bo dla mnie komplikacją nie jest czysta kartka, którą samodzielnie mogę zagospodarować zgodnie z moją potrzebą wynikającą z aktywności zawodowej, a jej brak np. w klasycznym kalendarzu książkowym.
I bynajmniej nawet przez sekundę nie chcę nikogo namawiać do takiej formy organizacji, jedynie pokazuję możliwości. Kto potrzebuje, niech korzysta. Kto nie potrzebuje, absolutnie. Bo dla niego będzie to tylko dodatkowa komplikacja.
Mi się najlepiej sprawdza trzymanie wszystkiego w telefonie 🙂
Ja próbowałam zacząć kilka razy, jakoś wciąż nie mogę całkowicie się przekonać. Ale, po tych próbach przekonałam się do samego prowadzenia kalendarza miesięcznego, tygodniowego i dziennego. Robienia list i bawienia się znakami i kolorami. Muszę przyznać, że moja efektywność jest o niebo lepsza, a ja nie tylko jestem ale i czuję się o wiele wiele bardziej zorganizowana niż przedtem 🙂
Czyli jeśli nawet nie stworzysz sama plannera to przynajmniej przekonałaś się do planowania i stosowania znaczników. Doskonale. A kto wie co czas przyniesie. Tak czy inaczej zaglądaj częściej, może coś Cię zainspiruje 🙂
Ja bardzo lubię planować, zapisywać – do pomaga mi realizować obrane przez siebie cele, te malutkie i te większe. Fajny post 😉 Pozdrawiam
To koniecznie zaglądaj do mnie częściej, może się wspólnie będziemy inspirować, hę? 🙂
Chętnie 😉
Korzystam z papierowego kalendarza i notatnika, który mam ze sobą zawsze w torebce. Mimo, że sporo że sporo rzeczy zapisuję też w Googlowym kalendarzu i notatniku w telefonie, które mam zintegrowane z laptopem, to nie wyobrażam sobie zrezygnować z papierowego na amen. Może kiedyś (bo przecież digitalizacja tak idzie do przodu…), ale jeszcze nie teraz!
Ja właśnie z uwagi na przesyt dygitalizacją przestawiłam się na Bullet Journal 🙂 Ale. Tak w skrytości wyznam, że planowanie w aż w 4 miejscach (kalendarz, notatnik, kalendarz Google, notatnik w telefonie) wydaje mi się mocno nieefektywne. Nie gubisz się?