organizer planner
Temat planowania i organizacji z Bullet Journalem to ostatnio mój ulubiony temat. Co najfajniejsze jednak, chętnie czytany przez moje czytelniczki, bo to on najmocniej angażuje je na Instagramie, gdzie zadają najwięcej pytań. O sposoby, style, narzędzia i oczywiście o czas.
Na tak postawione pytanie, powinnam w sumie odpowiedzieć: to zależy. Bo mój Bullet Journal to nie tylko planowanie miesiąca i rozpisywanie codziennych zadań do zrobienia, ale też miejsce, gdzie monitoruję wyrabianie swoich nawyków, ćwiczę kaligrafię, planuję budżet i ustalam miesięczny harmonogram działań w Social Mediach oraz kalendarz publikacji blogowych postów.
Ile zajmuje przygotowanie całości nie mierzyłam, bo zazwyczaj robię to etapami w tzw. międzyczasie. Ale. Specjalnie dla swoich czytelniczek sprawdziłam, ile konkretnie zajmuje mi mój comiesięczny BuJo-basic, w skład, którego wchodzi:
- kalendarz miesięczny,
- priorytety,
- zadania do realizacji w konkretnym miesiącu, a nie dniu,
- powtarzające się cyklicznie zadania (codziennie, co tydzień, co miesiąc),
- rozkładówka tygodnia.
17 minut
Tyle dokładnie zajmuje mi przygotowanie podstawy mojej organizacji już z ozdobnymi nagłówkami i wyklejankami, ale bez samego planowania, co, kiedy, gdzie. Bo na to, przeznaczasz tyle samo czasu, niezależnie czy do planowania wykorzystujesz organizer, planner, kalendarz, karteczki post-it czy Bullet Journal.
17 minut w nieśpiesznym tempie, przy okazji oglądania serialu (polecam nowy serial Netflix, Dark – fabuła, zdjęcia i absolutnie doskonała ścieżka dźwiękowa), po to by cieszyć się 100% swobodą planowania, której niedane nam doświadczyć w dostępnych na rynku planerach. Zresztą o korzyściach i powodach dla których przerzuciłam się z plannera na Bullet Journal już pisałam więc zapraszam.
Czas na szczegóły wizualne.
Jak widać na załączonym obrazku, moja rozkładówka miesiąca to styl dla bardzo oszczędnych w dysponowaniu czasem, minimalistyczny z naciskiem na funkcjonalność. Na pierwszej stronie zapisuję wszystkie wydarzenia, urodziny, spotkania, święta, które mają już przypisaną datę. Layout to jeden nagłówek, 3 pionowe linie i pionowy układ dni miesiąca wraz z przypisanymi dniami. Tylko tyle i aż tyle.
Poniżej rozpisuję rzeczy do zrobienia, które nie mają przypisanej konkretnej daty, ale muszą lub powinny wydarzyć się w bieżącym miesiącu. Korzystam z Bullet Journala głównie na potrzeby organizacji swojej pracy i blogowania więc mój zasadniczy podział to rzeczy dla klientów (projekty zewnętrzne) i projekty wewnętrzne, których celem jest rozwój mojego bloga lub firmy.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby ten podział był inny. Dokładnie taki, jakiego potrzebujesz i w kategoriach, które są dla ciebie najważniejsze. Wiem, że dziewczyny robią podziały na pracę i dom, albo jeszcze bardziej szczegółowe. Ja tego nie potrzebuję, ale jeśli ty, tak, po prostu dojdzie ci dodatkowy nagłówek.
I trzecia część w formie doklejanego skrzydła to miejsce na zadania powtarzające się cyklicznie (codziennie, co tydzień, co miesiąc).
Oczywiście możesz wypisać je na kolejnej stronie bez doklejania i w ten sposób zaoszczędzisz 3 minuty, ale nie wiem ile stracisz na codziennym przewracaniu stron. Ja wybrałam taką formę, bo rozkładając skrzydełko mam szybki podgląd, niezależnie na której stronie jestem. Dzięki temu codziennych zadań nie muszę przepisywać do rozkładówki tygodniowej. Zatem. Oszczędzam czas. Prawda, że sprytne?
Moje rozkładówki tygodniowe są pionowe, bo piszę hasłowo (jeżeli wolisz pełne zdania, lepiej sprawdzi się pozioma). Nie sprawdza się u mnie też jeden dzień na jednej stronie, bo absolutnie najważniejsze dla mnie, to mieć rzut oka na cały tydzień. Zwłaszcza, że część rzeczy nie ma konkretnego terminu, a bardziej „do zrobienia w tym tygodniu”.
Rozkładówka tygodniowa
Rozkładówka tygodniowa
Rozkładówka tygodniowa
Sam przepis na tygodniową rozkładówkę to 7 nagłówków, skrócony kalendarz z zaznaczonym tygodniem i wyklejona przestrzeń na zadania, które muszę zrealizować w kolejnym tygodniu. Zazwyczaj takie wrzutki wpadają w trakcie trwającego tygodnia. Gdy wiem, że w tym tygodniu już na pewno nie dam rady się nimi zająć, po prostu zapisuję na listę i odkładam na kolejny tydzień albo wpisuję do kalendarza miesiąca/Calendexu – jeżeli realizacja obejmuje dalszą perspektywę czasową.
.
Mam nadzieje, że tym postem ponownie udowadniam jak proste i mało angażujące może być planowanie z Bullet Journalem. Nie mam tego komfortu i nieograniczonej dyspozycji czasowej, o którą wiele osób mnie podejrzewa, bo moim priorytetem jest obecnie zarabianie i rozwój tego bloga, a to jednak bardzo absorbujące.
Mimo to nie mogę pójść w temacie organizacji na kompromis i korzystać z gotowych plannerów, bo choć przetestowałam wiele, denerwuje mnie brak przestrzeni, na to, co dla mnie najważniejsze. Nie dla autorki planera, której wydaje się, że coś jest ważne tylko dla mnie. To podstawa mojego funkcjonowania więc raz, że musi być funkcjonalnie, a dwa ładnie. Bo lubię ♥
A jeżeli moje podejście do bullet journalingu cię przekonuje, też chcesz spróbować, ale nie wiesz od czego zacząć lub zaczęłaś, ale chcesz swoje działania zoptymalizować, sprawdź mój kurs Lazy BuJo dla osób z deficytem czasowym, które chcą się w końcu zorganizować.
W ramach szkolenia pokażę ci od czego zacząć i jak sprytnie planować, by było nie tylko funkcjonalnie, ale też ładnie i to bez znacznych wydatków czasowych. Gorąco polecam, bo myślę, że sądzę, że warto.
with L O V Ę
magda
43 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Podjęłam próbę bawienia się w bujo, ale właśnie z powodu braku czasu na robienie rozkładówek porzuciłam pomysł po dwóch miesiącach. Chyba jednak zabawa z markerami i pieszczenie każdego nagłówka nie jest dla mnie. Zamiast skupić się na funkcjonalności wszystkich napisów, ja zwracałam uwagę na perfekcyjność. Przez to zamiast pół godziny siedziałam nad tym godzinę, a później i tak zapominałam go używać. Jednak papierowy kalendarz nie ma funkcji alarmu xd
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Ewa, a planujesz w innej formie czy w ogóle zrezygnowałaś z planerów?
Bullet Journal świetna sprawa, przyjdzie czas to będę mieć taki sam 🙂
Oj taki sam to nie <3
U Grafów dwa zupełnie odrębne style pracy. Żona planuje drobiazgowo i spokojnie widziałbym ją przy takim dziele, ja natomiast idę na spontan i podpieram się milionem karteczek rozwalonych po całym biurku. I co najbardziej zaskakuje nie gubię się w tym bałaganie. To moje dzieło, które niestety od czasu do czasu należy posprzątać i tu zaczyna się problem.
Widywałam już Twoje zdjęcia na Instagramie i szczerze myślałam, że tak fajnie przygotowany Bujo pochłania o wiele więcej czasu ;O Wiem, że to nie dla mnie, bo ja szybko rzucam takie pomysły i szybko nudzę się uzupełnianiem, ale bardzo lubię patrzeć na te „kalendarze” u innych.
Co do serialu Dark – pewnie niedługo zacznę go oglądać 😛
Absolutnie polecam, jeden z lepszych, jakie widziałam w tym roku 🙂
Pierwszy raz słyszę o Bullet Journal. Muszę poczytać o tym więcej, bo zaciekawiłem się bardzo.. Świetny artykuł 🙂
Ciekawy temat! Dziękuję za wpis!
Świetna sprawa! Marzy mi się swój własny BJ! Zmotywowałaś mnie tym wpisem i będę bardzo chciała go zrobić w okresie poświątecznym! :))
https://buszujwkuchni.com – zapraszam 🙂
Kibicuję, a jak się uda wpadnij się pochwalić <3
Psss ale bez linków, wystarczy, że wstawisz go w swoim profilu w Disqusie, a każdy kto będzie chciał Cię odnaleźć, na pewno odnajdzie 🙂
Nigdy nie tworzyłam sobie takiej rozkładówki, zamysł fajny.
A korzystasz z Bullet Journala?
Od pewnego czasu tworzę taką rozkładówkę, pomaga mi to strasznie w palowaniu 🙂
O! To wrzuć śmiało zdjęcie. Inspiracji nigdy dość 🙂
Będę śledzić temat, bo wciąż – z pewną dozą niedowierzania – czytam o tym, że planowanie nie zajmuje zbyt wiele czasu 😉
A czy Marta przeczytałaś z uwagą? Bo napisałam, że przygotowanie layoutu miesięcznych rozkładówek nie zajmuje dużo czasu. Samo planowanie zajmuje tyle, ile na nie przeznaczysz niezależnie czy to BuJo, planer, kalendarz czy aplikacja w telefonie.
Oczywiście, że przeczytałam z uwagą – w tym komentarz Ewy, dla której jednak Bujo nie okazał się być taki mało absorbujący czasowo. Komentarz, który trochę do mnie przemówił, bo również cierpię na przypadłość zwaną perfekcyjnością.
W kontekście perfekcjonizmu, zapraszam Marta tu, może dopomogę >> http://dopracowani.pl/2016/… A to, że niektórzy planując zapominają o celu skupiając się na nagłówkach to już w ogóle osobny temat, niezwiązany z tematem bullet journalingu i organizacji.
Dzięki! Bo serio potrzebuję pomocy w temacie 🙂
Polecam się, bo całkiem fajnie udało mi się przenieść priorytet z perfekcjonizmu na to co kluczowe. Tak naprawdę „idealnie” nie istnieje 🙂
Kiedyś sporo korzystałam z różnych kalendarzy/organizerów. Obecnie tę rolę spełnia… mój telefon 😉
To u mnie dokładnie odwrotnie. Zawsze korzystałam z aplikacji, bo lubię nowe technologie, ale, że zawodowo robię strony internetowe zatęskniłam za papierem i długopisem. I działa. Zarówno w temacie organizacji jak i internetowego detoksu 🙂
Pisałem już do Ciebie na blogu o wersję tego typu organizera pod premiery płyt muzycznych. Powiedziałaś mi wtedy, że nawet widzisz już to w swojej głowie i muszę przyznać, że po przeczytaniu tego wpisu też już to widzę. Muszę spróbować!
To koniecznie przyjdź się pochwalić zdjęciami, bo ja nadal to widzę 🙂
Mocno się zastanawiam, czy nie zacząć planować w sposób, jaki opisujesz. Zawsze wolałam gotowe produkty, gdzie wystarczyło wpisać swoje plany. Od dłuższego czasu mi to jednak nie wystarcza.
I właśnie przez to „nie wystarcza” sama zdecydowałam się przerzucić na Bullet Journal, więc polecam 🙂
Ja się za tę zabawę chcę zabrać od dawna, ale… chyba potrzebuję jakiegoś gotowca, którego po prostu dopasuję do siebie. Przynajmniej na początek 🙂 Ale na razie nie trafiłam na ideał i pozostaję przy zwykłych kalendarzach 🙁
Ana, będę projektowała takie gotowce więc zaglądaj regularnie 🙂
Zaproszenie przyjęte! 😉
Mi jakoś słabo się to sprawdza. Natomiast, sprawdza się kalendarz smartfonowy, który łączy moją pocztę , fb i ręcznie wpisywanie.
Jeżeli się sprawdza to doskonale, nie ma co kombinować. Ja po prostu na papierze robię sobie detoks od wszelkich digitalowych rozwiązań, którymi zajmuję się zawodowo 🙂
Byłaś na Blogowigilii w tym roku ?
Szkoda że się nie spotkałyśmy 🙁
Dla mnie BJ to zmora, bo ja muszę mieć perfekcyjne literki, napisy i nie wiem co jeszcze i jak mi się coś nie spodoba to od razu ląduje w koszu.
Dlatego zostałam przy zwykłych kalendarzach tygodniowych, jak brakuje mi miejsca na notatki to wykorzystuje wcześniejsze niezapisane miesiące 🙂
Dokładnie, robiłam podobnie, ale wtedy właśnie cierpiał najmocniej mój zmysł estetyczny, gdy musiałam pisać po wcześniejszych kartkach, z innym przeznaczeniem, co często skutkowało skreśleniami i ogólnym chaosem.
Psss byłam, ale jakoś dopiero o 22 i miałam wrażenie, że już nikogo nie było :/
Ja musiałam wyjść przed 20:00, bo miałam jeszcze inne sprawy. Szkoda że nie udało się spotkać na żywo ale może kiedyś się uda to nadrobić 🙂
Okazja będzie na pewno 🙂
Ostatnio bullet journal jest modny a ja juz tak planuje od dawna. Tez planuje zadania na miesiac, potem rozpisuje co bede wrzucac w sm na dany tydzien i wszystkie cykliczne zadania na bloga.
Ja to najmocniej się cieszę z takiej mody, bo kibicuję wszystkiemu co pomaga skutecznie się ogarniać <3 Sylwia, a może podrzucisz zdjęcie ze swoją rozkładówką? Bo inspiracji nigdy dosyć, może coś podpatrzę u bardziej doświadczonej koleżanki :)
Niby te wszystkie planery super ale jak się nie ma choć odrobiny umiejętności plastycznych to wszystko nie wygląda dobrze. Ja mam problemy z pisaniem ręcznym… nawet czasem sama nie potrafię się odczytać. Nie wyobrażam sobie abym mogła coś takiego sama wykonać i wyglądałoby to dobrze. Zazdroszczę innym… i w ogóle zazdroszczę z planowania. Kiedyś nawet próbowałam prowadzić ręcznie dziennik treningowy i nawet to wychodziło, bo nie chodziło w sumie o to aby było ładnie ale chodziło o treść, a cyfry jeszcze wyraźnie piszę :P. Chciałabym umieć dobrze planować ale jednak ciągle czekam na właściwe narzędzie elektroniczne. Jedno co odkryłam, że dobre pomysły najczęściej przychodzą mi w samochodzie i długo myślałam co robić, a teraz po prostu używam opcji dyktuj i jest naprawdę fajnie ;).
Ja również używam tej opcji, w samochodzie i w wannie, bo tam zawsze jakaś myśl złota na mnie spłynie 😀
Co do samych narzędzi elektronicznych. Próbowałaś Agata np. Nozbe? Na początku trzeba chwilę usiąść, żeby sobie wszystko fajnie zorganizować, ale później jest super – korzystałam bardzo długo, po prostu musiałam zmienić, bo miałam przesyt wszelkich digitalowych rozwiązań, a od zawsze kocham papier więc wyszło dosyć naturalnie 🙂
Uwielbiam Twój BuJo. Jak kiedyś zdobędę się w końcu za pierwszy krok w swoim, będę czerpać inspirację na pewno z Twojego!
Bardzo fajnie wygląda i szybko 🙂
Ja na razie szukam jeszcze swojej idealnej rozkładówki, tak aby mieć optymalny planer 🙂
Mi zajmuje to troszkę więcej, ale sporo czasu mi zajmuje ładne pisanie 🙂 na co dzień po prostu bazgrzę 😀