Słyszałaś o habit trackerach do monitorowania postępów w wyrabianych nawykach? To dobrze. Bo dzisiaj będzie o trackerach w liczbie mnogiej. Habit. Mood. Sleep. Challenge. Jak widać monitorować można niemal wszystko. Ale. Czy na pewno warto?
Trackery służą do monitorowania postępów np. w wyrabianych nawykach (habit tracker) lub jest to forma rozliczania pewnych zadań. I dla mnie, w większości to właśnie taki rodzaj listy to do dla zadań mających powtarzający się charakter np. codziennie napisać min. 100 słów, skomentować 5 blogów etc.
Prawda jest taka, że śledzić postępy można we wszystkim. Ogranicza nas tylko wyobraźnia i cel. Bo jakikolwiek tracker tylko wtedy ma sens, gdy wspiera realizację konkretnego celu. Przynajmniej ja tak uważam, bo z natury nie lubię bezcelowych działań. W swoim Bullet Journalu korzystam z kilku. Większość jest miesięczna, ale dwa to trackery roczne. I od nich zacznę.
Statystki bloga i social mediów – podobnie jak wyżej, dzięki spisywaniu statystyk, mogę przewidzieć miesiące w których liczba odwiedzających będzie mniejsza więc już teraz wiem, że w takim okresie nie zaplanuję np. przedsprzedaży czegokolwiek. Natomiast. W styczniu będę dopiero obchodziła 2. urodziny bloga więc nie minął jeszcze wystarczająco długi okres, aby doszukiwać się powtarzających tendencji. Póki co cierpliwie uzupełniam i obserwuję wzrosty, wyciągając wnioski, co do najbardziej nośnej tematyki i okołoblogowych projektów.
Habit tracker. Monitoruję tutaj pewne, codzienne czynności, które chcę wykonywać regularnie. Wśród nich m.in. codzienne pisanie min. 100 słów, bo (cel) bardzo chcę publikować min. 2 posty w tygodniu i 30-minutowy trening z Bomburem, bo (cel) muszę w końcu zadbać o nasze zdrowie psychiczne. Kiedyś monitorowałam codzienne czytanie, ale już mi tak weszło w nawyk czytanie w wannie, że nie ma obecnie takiej konieczności.
Mood tracker. To całkiem świeży temat w moim BuJo. Natomiast. Swoje nastroje monitoruję od dwóch miesięcy i już mam pierwsze spostrzeżenia. Dostrzegam co najmocniej wpływa na spadek mojego nastroju, więc niedługo zacznę wprowadzać działania prewencyjne♥
Sleep tracker. Absolutna nowość z listopada. Ogólnie nie ma to wpływu na godzinę w której się kładę, bo nie to było moim celem. Chciałam po prostu powiązać godziny snu z nastrojem, realizacją codziennych zadań i efektywnością. Po tych niespełna dwóch tygodniach mogę powiedzieć tyle. Nie podoba mi się. Po prostu wewnętrznie nie czuję tej potrzeby, a przez to jakoś zapominam. Może to właśnie kwestia źle określonego celu. Jeżeli nic się nie zmieni – odpuszczę. Bo w Bullet Journalu warto rezygnować ze wszystkiego co się nie sprawdza, ew. zmieniać układy, szukać innych rozwiązań, testować. Absolutnie nic na siłę.
Mood Tracker. Habit tracker. Sleep tracker.

Mood Tracker. Habit tracker. Sleep tracker.

To co ważne, trzy powyższe trackery mam na sąsiednich stronach, bo właśnie chciałam poszukać pewnych zależności typu: jak wstanę przed 8, mam lepszy humor, a jak nie uda mi się zrealizować konkretnego zadania to humor siada i nadużywam Netflixa. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
Ogólnie jestem humanistką z analitycznym zacięciem, a lata pracy w korporacji nauczyły mnie wyłapywać trendy i zależności, a także wyciągać wnioski z różnych zmiennych. Może to wydać się dziwne, ale to właśnie trackery bardzo mi w tym pomagają. Z tego też względu nie widzę u siebie zastosowania np. na mood tracker w formie kolorowanki, bo ja po prostu robię sobie z niego wykres i to jest dla mnie o wiele bardziej czytelne i pomocne w dalszej analityce.
Tutaj nie mam na myśli takich trackerów w dosłownym znaczeniu. Niektórzy nawet mogliby bardziej nazwać je kolekcjami, ale dla mnie to monitoring zadań realizowanych w ramach 30-dniowego wyzwania więc nadal tracker.
W tym miesiącu wymyśliłam sobie dwa: #cośdlazdrowia oraz november doodles. O ile pierwsze wydaje się w sumie pożyteczne, bo dla zdrowotności, drugie jest już w 100% dla resetu, co też jest dla mnie bardzo ważne.
W przyszłym miesiącu zamierzam wystartować z wyzwaniem brushletteringowym i będę codziennie pisała w inny sposób np. literę „M”. To dla mnie forma relaksu oraz ćwiczenie kreatywności i samej umiejętności rysowania/pisania. Jeżeli ktoś miałby ochotę się podłączyć to wystarczy znak-sygnał, a podrzucę wyzwaniowy tracker, który prezentuje się tak↓
November doodles

Do or donut?

November doodles

.
Oczywiście jeżeli jeszcze nie próbowałaś może ci się wydać, że to wszystko zbędne i że łatwo popaść w przesadę. Ale. To chyba jak ze wszystkim, hę? Zdrowy rozsądek i przede wszystkim nadrzędny cel jest tutaj podstawą działania. Tylko pamiętaj, że nie ma jednego celu dla wszystkich i dla ciebie mogą być celem regularne treningi, a dla kogoś innego po prostu reset czy też kreatywne nicnierobienie.
A jeżeli odczuwasz potrzebę, ale tak bardzo nie chce ci się rysować, po prostu wydrukuj mój habit tracker i zawieś w widocznym miejscu. Też super pomysł.
Niezależnie od formy dla mnie trackery są bardzo wartościowe. Jak widzisz korzystam z bardzo różnych formatów na potrzeby realizacji różnych celów. Poza tym bardzo lubię ten codzienny/comiesięczny „rytuał” wypełniania i odhaczaniu kolejnych kroków. Jednym zdaniem. Dla mnie ( z wyj. sleep trackera) hit. A dla ciebie hit czy jednak totalnie zbędny pożeracz czasu?
with L O V Ę
magda
38 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Sprawa ciekawa… W pierwszej chwili pomyślałam: kolejne notatki? (w dodatku nieobowiązkowe ;))- strata czasu. Natomiast w miarę czytania uświadomiłam sobie, ze kiedyś relaksowały mnie takie własne statystyki tworzone na własne potrzeby, choć bywało często, że nie docierałam do etapu wniosków. Cóż, byłam wtedy nastolatką 🙂
Myślę, że spróbuję- zupełnie nieoficjalnie, na własny sposób i rachunek, ale cieszę się, że wrócił do mnie ten pomysł.
Dziękuję za inspirację 🙂 Pozdrawiam.
A właśnie, bo ja przecież pominęłam całkowicie funkcję relaksacyjną, a takie wykresy, tabelki i analizy to potrafią również doskonale odprężyć i stanowią całkiem sympatyczną gimnastykę dla mózgu💛
Ciekawy pomysł. JA zawsze lubię mieć wszystko pod kontrolą :).
Chyba jestem zwolennikiem radosnego blogowania, gdzie radość z pisania jest większa niż jakiekolwiek statystyki. Ale może kiedyś to się zmieni
A czy jedno przeczy drugiemu?⚡️
Wypróbuję 🙂
Moj BJ jest bardzo ale to bardzo bardzo prosty 🙂 ale spełnia swoje założenia, jeszcze żeby tylko nie był taki czasochłonny 🙂
Prosty i czasochłonny? A wrzucisz jakieś zdjęcie?✨
Bardzo ciekawy temat! Nawet nie pomyślałam, że można sobie prowadzić tak różne statystyki odnośnie swojego codziennego funkcjonowania. Ja jednak myślę, że mają one sens wtedy, kiedy uświęca im jakiś cel i coś chcemy na ich bazie osiągnąć lub zmienić. Statystyki dla statystyk są według mnie stratą czasu.
Zgadzam się bez wątpienia✨
Bardzo przydatna sprawa. Sam się łapię na tym, że bez kontrolowania się poprzez „odhaczanie” zadań w kalendarzu po prostu gubię dyscyplinę. Już nie mówiąc o braku systematyki w księgowości…
Otóż, otóż dokładnie. Ja właśnie powróciłam po dłuższym weekendzie bez BuJo i trackerów i już rano zaczęłam się zastanawiać czy mi się chce, czy nie – zamiast po prostu zrobić jak to miałam we wcześniejszej rutynie.
O, rany, to dla mnie całkiem nieznana dziedzina 😉
A ogólnie jesteś zwolenniczką planowania czy nie masz takiej potrzeby?
U mnie zawsze totalny spontan 😉
Właśnie sobie uświadomiłem, że mam takiego trakera przypominajkę na ręku. Od roku mam Polara, który mierzy moją aktywność i jak nie ruszam tyłka przez dłuższy czas to na mnie krzyczy. 😉
Zgadza się, bo ja tutaj o wersji analogowej, ale trackerów digitalowych też jest całkiem sporo – właśnie dlatego, że na wiele osób śledzenie postępów działa bardzo mobilizująco😁
A ten często krzyczy by ruszyć tyłek, bo co 30 minut – o ile nic się nie robi siedząc np w fotelu albo na kanapie. 😉
Co 30min? To przevież psychicznie popadłabym w dół😱
Zapewniam jest motywacja by choć na kilka minut wstać z fotela 😉
Wow trackery to jest wyzwanie, które mi się do tej pory nie powiodło. Próbowałam robić taki codzienny update działań blogowych i po połowie miesiąca jakoś padło. Na razie do tego nie wróciłam, ale kto wieee.. 😉 Bardzo ładnie to wszystko robisz, nie jest przekombinowane i bardzo praktyczne. Już zrobiłam sobie inspirowany Twoimi poradami kalendarz publikacji. Dzięki 🙂
A może Basia padło, bo tam za dużo było? Czasami jak widzę wykresy samego nastroju w 15 kolorach i z podziałem na 8 kategorii to wcale się nie dziwie, że dziewczyny nie dają rady. U mnie kropka to kropka, bo przecież nie krzyżyk.
Pssss cieszę się💛
No nawet na pewno padło z nadmiaru :)) To jest wiesz 100%. Zobaczymy jak pójdą publikacje… ;)))
Niezbyt systematycznie do nich podchodziłam, choć okazywały się przydatne, może znów powrócić do pomysłu. 🙂
Tym bardziej, że zbliżają się nowe wyzwania. 🙂
O! A jakie nowe wyzwania masz na myśli?
Całkiem fajne narzędzie!
Rozpiska do śledzenia nawyków – jak najbardziej, ale mood trackera chyba nie bardzo rozumiem i jakoś mnie nie przekonuje 🙂
Oj przydałoby się coś takiego i mi!
Agnieszka, a cóż Cię powstrzymuje? 🙂
Uwielbiam widzieć postęp w swoich działaniach. Móc go śledzić. Dodatkowo przymierzam się do bujo i Twój post pomógł mi wpaść na pewien pomysł, który mam zamiar wykorzystać u siebie.
Ojej doskonale🚀 A zdradzisz trochę?
Sleep tracker mam w telefonie. I u mnie znakomicie się sprawdza. Niestety dzięki niemu wiem, że cierpię na zdecydowany ubytek snu 😉 i powinnam kłaść się wcześniej i później wstawać 🙂
Tak, ja niestety też na sennym deficycie, ale to będzie dla mnie kolejne BuJo-wyzwanie, być może już w grudniu 🙂
Mnie tracker na początku mocno kojarzył się z moją pracą (korpo), ale z drugiej strony obserowanie pewnych trendów i zależności oraz postępów jest bardzo przydatne. Mood tracker bardzo do mnie przemawia.
Trafiłam dopiero na Twój blog i aż nie wierzę że jest taki młody !
Naprawdę gratuluję stylu pisania i w ogóle wiedzy i umiejętności. Jestem pod ogromnym wrażeniem ! Mam nadzieję, że dzięki Twoim wpisom mój blog także nabierze „rozpędu” 🙂
Ja zawsze planuję założyć takie „statystyki” ale zawsze sobie znajdę wymówkę, albo już założę ale potem brak mi konsekwencji.
Chyba ja za bardzo utrudniam sobie życie 🙁
Oj Marta bardzo mi miło, że Ci się u mnie spodobało i absolutnie zapraszam częściej, po więcej, tylko bardzo proszę sobie nic nie utrudniać, bo po co? <3
ja tak prowadzę kontrolę mojej wagi. 🙂