Czarna wizja to strategia, która powinna ci towarzyszyć przed każdym nowym projektem. Chodź. Nauczę cię jak snuć wizję taką najczarniejszą z czarnych. Optymistycznie.
Ależ ja jestem optymistką. Co złe mnie nie dotyczy, a pączek zawsze do połowy niezjedzony, wiadomo. Długo kierowałam się takim podejściem również w swojej firmie. Jednak gdy rozstałam się ze swoim wspólnikiem, a jednocześnie najlepszym przyjacielem, co do głowy by mi wcześniej nie przyszło, zrozumiałam, że wszystko co może pójść źle, pójdzie. Jedyne co mogę zrobić to zacząć przewidywać, by nauczyć się reagować i nie dać zaskoczyć.
.czarna wizja
.jak to zrobić?
- Usiądź nad zwykłą, białą kartką, która to tak naprawdę (czyt. ta biała, czysta kartka właśnie) jest największym przyjacielem twojego projektu.
- Napisz w nagłówku nazwę projektu nad którym pracujesz.
- Podziel kartkę na trzy kolumny:
A. Pierwsza kolumna to wszystkie zagrożenia. Proponuję min. 10 ale tak naprawdę, jak najwięcej. Staraj się przewidywać. Puść wodze fantazji zwłaszcza w obszarach finanse, podwykonawcy, terminy, sprzedaż, marketing…Inaczej mówiąc w każdym obszarze.
B. Druga kolumna to sposoby przeciwdziałania (prewencja, zapobieganie). Proponuję min. 10 dla każdego zagrożenia.
C. Trzecia to alternatywny sposób postępowania jeżeli nie uda nam się zapobiec i zagrożenie stanie się realnym zjawiskiem. Proponuję min. 10 planów B.
.po co?
.
27 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Bardzo mądrze napisane. W biznesie albo wiecznie ma się zielona falę (to rzadziej), albo wszystko jest pod górkę. I fajnie jest się zahartować. Popróbować przewidywania, bo ono uczy i przygotowuje na to, co będzie.
A przede wszystkim pokazuje, że z każdej sytuacji jest wyjście <3
Ja bardzo często takie rady przenoszę od życia codziennego typu planowane świąt, wakacji itd. I to bardzo dobrze się sprawdza, dużo skorzystam, dzięki:)
Projekt to projekt niezależnie czy dot. pracy czy czasu wolnego, a święta i wszelkie wyjazdy to akurat doskonały przykład 🙂
co do limitek to mają to do siebie że gdy sie je pokocha a ona nie wracają to smutno…. byłapare lat temu limitka Ritter Sport – „amarena” – była przepyszna…. wspomnienia zostały ;/ czekolada z nadzieniem o smaku lodów wiśniowch… cudownie im to wyszło jedna z najlepszych czekolad jakie im wyszły, mało tego: jedna z najlepszych jakie jadłam w życiu została jedynie wspomnieniem
ha! Niestety nie miałam okazji spróbować ale to może i lepiej skoro nie ma ich w stałej ofercie 🙂
U mnie ostatnio włączył się taki tryb przewidywania wszystkiego i niektóre osoby z otoczenia mają z tego… ubaw… Bo przecież „bez przesady” etc. I tak to właśnie jest- pełna optymizmu „czego się tak cieszysz, patrz na to realnie”, pełna sceptycyzmu „no co ty, przecież na pewno będzie okej”.
😀
Ubaw jest do czasu gdy faktycznie nie wystąpi jakaś trudność, na którą dzięki takiemu przewidywaniu masz już gotowe rozwiązanie 🙂
Dokładnie, i wtedy jest szok i niedowierzanie:D
Ciekawa strategia. Zgadzam się z tym, że warto wypisać jak najwięcej zagrożeń. I teraz mam pytanie: dlaczego proponujesz aż 10 sposobów zapobiegania każdemu zagrożeniu? Czy ma to mieć charakter ćwiczeniowy – im więcej wypiszę, tym będę się czuł(a) lepiej?
10 to bardzo umowna liczba, miałam na myśli jak najwięcej ale osoby, które dopiero zaczynają lubią takie sugerowane liczby bo wtedy choćby nie wiem co tyle zagrożeń znajdą. Bez niej poprzestają na 2,3,5, a tu naprawdę im więcej tym lepiej. To też cenne bo uświadamiasz sobie, że z każdej opresji jest jakieś wyjście, co daje ogromne poczucie sprawczości, a tym samym chęci do działania 🙂
Dobry artykuł, ja należę do optymistów. I uważam że w życiu trzeba robić to co się kocha, bo mamy jedno życie. Sama zamierzam otworzyć własny interes który dam mi satysfakcję przede wszystkim psychiczną ;), na spektakularne zyski przyjdzie czas. Skorzystam z Twoich rad, bo nie samą pasją człowiek żyję……
Klaudia.
Tekst o różnicy między zarabianiu na pasji, a pracą z pasją już się piszę bo akurat należę do wielkich sceptyków jeżeli chodzi o zamianę pasji w biznes 🙂 Życzę powodzenia, a jak już wystartujesz ze swoim przedsięwzięciem koniecznie daj znać <3
Zawsze patrzę optymistycznie, ale… Czarne scenariusze snuję właśnie po to, żeby w razie W mieć alternatywę. Takie zachowanie nieraz uratowało mi tyłek. Jednego tylko nie przewidziałam – że ktoś może mi skasować auto. To było dla mnie cenne doświadczenie.
Bo faktycznie nikt nie jest wróżką aby przewidzieć wszystko ale właśnie warto czasami uruchomić nawet takie myślenie abstrakcyjne. Fajnie, że do mnie zajrzałaś i zapraszam częściej 🙂
ja zawsze jestem optymistką, realistycznego podejścia wciąż się uczę… chociaż szczerze mówiąc mój optymizm jeszcze mnie nie zawiódł (ale to oczywiście pewnie kwestia szczęścia 🙂 )
Nie wierzę zbytnio w kwestię szczęścia bo to by znaczyło, że zbyt wiele jest niezależnych od nas, a to przecież nieprawda. Natomiast bardzo wierzę w optymistyczne podejście, które bynajmniej nie wyklucza opisanej strategii. W zasadzie tylko z takim ma ona sens🎈
ja mam zupełnie odwrotnie, widzę ciemność zamiast jasności i dlatego nie podejmuję żadnego ryzyka, a potem oczywiście płaczę w poduszkę, bo komuś się udało :/ ehh ala jak tu zmienić sposób myślenia?
A może spróbuj przypomnieć sobie czy kiedykolwiek podjęłaś jakieś ryzyko (również w życiu osobistym np. wypróbowanie nowej restauracji w okolicy, kupienie nowego rodzaju pieczywa, rozpoczęcie rozmowy z nieznajomą osobą, pójście do kina na film który zapowiadał się słabo etc.), a które zakończyło się super miłym, pozytywnym zaskoczeniem. I niech to będzie punkt wyjścia do podejmowania kolejnych działań obarczonych tak naprawdę mini ryzykiem. A inna sprawa, że każdy z nas ma skłonność do innego rodzaju ryzyka więc nic na siłę. Chociaż w takimi niewielkim stopniu to zachęcam bo zawsze można coś nowego odkryć i czegoś nowego dowiedzieć się o sobie <3
oj w życiu prywatnym ryzykowałam wielokrotnie, z różnym skutkiem, choć częściej na plus, tylko że nigdy z planem awaryjnym 😉 ale dobry punkt zaczepienia, dzięki 🙂
Czyli skłonność do ryzyka jest🎈To w biznesie polecam umiarkowane ryzyko na start. Ale. Z listą wszystkich zagrożeń i ew. planów B, C itd. 💛
Przydatny post. Sama wykorzystałam podobne podejście przy obronie inżyniera i egzaminów. 😉
Skutki we wrześniu. 🙂
Zatem trzymam kciuk i wpadnij podzielić się efektami <3
Od lat działam intuicyjnie, na bazie doświadczeń, które mi się sprawdzały, ale może czas na metodyczne podejście. Wydaje mi się, że przy poszukiwaniu rozwiązań dobrze jest czasem popracować z ekspertami z dziedziny, za którą się bierzemy. Bo świat pędzi do przodu, a my nie możemy się znać na wszystkim.
A to bardzo cenna uwaga. Stąd też na potrzeby większych projektów bardzo często tworzy się zespoły projektowe, których członkowie to właśnie eksperci w swoich obszarach 🙂
Magdo, dziękuję za ten wpis.
[…] samych pozytywów, co z punktu widzenia przedsiębiorcy prowadzącego swoją firmę, bywa mocno zgubne. Można się go wyuczyć, ale nie zmienia to faktu, że jedni go mają z natury, inni muszą […]