Czas to najwyższy, obalić pierwszy mit nt. multipotencjału. Gotowa?
Lubię pisać o mutlipotencjale to ostatnio mój ulubiony temat, który zgłębiam, jak tylko mogę. Co więcej. Liczba komentujących dziewczyn, które pod postami opowiadają swoje historie, jest tak ogromna, że tylko utwierdzają mnie w przekonaniu o istocie tego zagadnienia. Dlatego też czas to najwyższy, aby rozprawić się z pierwszym mitem nt. multipotencjału, wyrażonym w tym, przykładowym komentarzu:
Otóż, gdy mowa o multipotencjale bardzo często przywoływane jest twierdzenie, że to domena wszystkich kobiet, a to nieprawda. Po prostu często multipotencjał mylony jest z wielozadaniowością.
Multipotencjał jest niezależny od płci. Są osoby, które na skutek wrodzonej ciekawości próbuję nowych rzeczy, chcą wiedzieć więcej, zgłębiają temat, a gdy im się znudzi – dają sobie przyzwolenie na odpuszczenie, po to by skupić się na kolejnym. Jednak to czego już się nauczyły zostaje i jest implementowane w kolejnych obszarach zainteresowań, po to by optymalizować, rozwijać, ułatwiać, tworzyć innowacje.
Są też takie osoby, które wolą się wyspecjalizować w jednym obszarze i to też jest super. Najważniejsze aby działaś w zgodzie z naturalnymi predyspozycjami nawet jeśli, nie należą do większości, uznawanej za normę.
wielozadaniowość a multipotencjał
wielozadaniowość, a multipotencjał
Natomiast. Całkiem niezależnie od tego czy należysz do osób ukierunkowanych czy multipotencjalnych, możesz być jednocześnie wielozadaniowa lub nie. To całkiem różne obszary, dotyczące innej osi czasu. Multipotencjał uderza w kwestie lat/miesięcy i naturalnego potencjału, wielozadaniowość w minuty/godziny i realizowane w tym czasie zadania.
Bo wielozadaniowość to umiejętność wykonywania różnych czynności w tym samym czasie np. jesz i czytasz, odpisujesz na maile i jednocześnie rozmawiasz z koleżanką z biurka obok, prowadzisz auto i robisz makijaż (życie!).
I chociaż osobiście uważam, że to ze szkodą dla nas, wielozadaniowości można się nauczyć (tylko po co?). Multipotencjalnym natomiast się jest, albo nie. Po prostu.
pozorna zaleta
Jedna z czytelniczek na dowód tego, że lepiej wyspecjalizować się w jednym obszarze niż wielu, odniosła się do ilustracji z książki „Esencjalista” autorstwa Grega McKeown obrazującej rozproszenie energii.
Sam rysunek jest doskonale wymowny, ale w tej, konkretnej książce ma zastosowanie do energii pożytkowanej w jednym czasie czyli właśnie wielozadaniowości, a nie multipotencjalnych predyspozycji. Dla przykładu.
Gdy piszę ten post, mam przed sobą białą stronę edytora tekstu, wyłączone powiadomienia i nic absolutnie nic innego mnie nie interesuje jak to, aby przelać swoje myśli na papier. Nie interesuje mnie Facebook (chociaż oczywiście zapraszam), maile do klientów, ani wszystko to, co mam na dzisiejszej liście rzeczy do zrobienia. Ale gdy skończę zacznę przygotowywać swój warsztat na targi pracy w Gdańsku, dokończę projekt logotypu dla klientki i dopnę Blogometamorfozę 2.0, która startuje w poniedziałek. Krok po kroku będę realizowała kolejne projekty np. te, o których pisałam w wiosennej ramówce.
Bo na multipotencjał patrzy się z szerszej perspektywy, niż tu i teraz. Osoby multipotencjalne nie rozpraszają się w jednej i tej samej minucie. Osobiście na skutek głębokiej zajawki i umiejętności wchodzenia we flow potrafię skupić się, jak nikt inny. Jak mnie coś pochłonie to wyłączam się i nie słyszę absolutnie nic. Totalne skupienie zbawienne dla mojej efektywności.
mądrościowa puenta
I tak całkiem na zakończenie, aby ilość mojego mądrowania miała odpowiedni wymiar – nie każda, wielozadaniowa dziewczyna, jest jednocześnie multipotencjalna, a nie każda multipotencjalna – jest wielozadaniowa. I dobrze, bo wielozadaniowość to tylko pozorna zaleta, zabójcza dla efektywności.
Bardzo ciekawy post, trochę nowych rzeczy się dowiedziałam 😀
Sama radość, zapraszam częściej po więcej✨
Post bardzo interesujący. Ciekawy temat. Tutaj w Wietnamie często mam wrażenie, że wiele osób jest jednozadaniowa, zwłaszcza w pracy 🙂
Zapewne są bardzo efektywni💪🏻
Nie muszę już chyba mówić, że trafiłaś w mój temat. 🖤 Kiedy pomyślę o sobie w pracy – można mi obwieszczać, że wygrałam wszystkie dobrodziejstwa świata lub że Tommy Shelby czeka właśnie na mnie żeby iść na randkę – nie usłyszę. Jestem monozadaniowa do bólu.
Ale wystarczy jak sobie przypomnę różnorodność tematów i pomysłów na swoje działania, jakie poruszyłyśmy kiedy się widziałyśmy – nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z multipotencjalem.
Fajne to, aczkolwiek czasami szkoda, że trzeba wybierać z mnogości tych zajawek. Choć to już chyba temat na kolejny wpis. 😉
I to jest dokładnie ten nasz zawodowy, wspólny mianownik🚀💪🏻
W sumie nie mogę do końca utożsamić się z którąś z tych grup. Jestem wielozadaniowa, choć czasami potrafię skupiać się przez cały dzień tylko na 1 rzeczy.
Krystaliczne skupienie to ogromny wysiłek dla organizmu więc trwa max do 2h, a częściej jednak liczone jest w minutach. Serio jesteś w stanie skupić się na jednym zadaniu cały dzień, czy to takie przejaskrawienie dla podkreślenia indywidualizmu?
Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób, a tu proszę 🙂 Wielozadaniowość to moja codzienność. Taka Beti do zadań specjalnych. Jednakże czasem brak mi energii, a może po prostu zbyt wiele zrzucam na siebie?
Nie może, a na pewno. Wielozadaniowo to polecam tylko odpoczynek w wersji horyzontalnej z książką w ręku (lub serialem – jak wolisz).💛
Bardzo ciekawy wpis. Zdecydowanie jestem wielozadaniowa, ale czy multipotencjalna…
w temacie multipotencjału zapraszam tu, może historia Gosi rozwieje wątpliwości >> http://dopracowani.pl/2017/…
Mnie się wydaje, że taki multipotencjał posiadam. 😀
A skąd ten szalony pomysł?🚀
Wg niektórych wielozadaniowość to bzdura, ponieważ wtedy się rozpraszamy i w zasadzie w niczym nie jesteś dobrzy 🙂
Nie użyłabym tak mocnych słów, ale w moim słowniku „pozorna zaleta” znaczy tyle, że jest to zabójstwo dla efektywności. A co ma wielozadaniowość z kompetencjami „w niczym nie jesteśmy dobrzy” to jednak niezbyt rozumiem. Bo choć uczymy się wolniej to jednak się uczymy, prawda?
A ja mam jednak tak, że piszę, zaglądam i tu i tam, i jak przyjedzie sms czy email zaraz zerkam co to.
I niezależnie od tego tekstu, jesteś dokładnie w większości, bo krystaliczne skupienie to jednak spory wysiłek, a w niektórych warunkach (np. korpopraca) wręcz niewykonalny.
Bardzo ciekawy tekst:) Myślę, że wielozadaniowość jest we współczesnym świecie niezbędna, ale z drugiej strony robią wiele naraz nie skupiamy się na tym i później trudniej nam się wyciszyć i odpocząć.
Oj to ja najwyraźniej jestem żywym dowodem, że jednak jest zbędna 🙂
Ja się% do tego coraz bardziej przekonuje..
oo multipotencjał to coś o mnie! Fajny wpis, dobrze jest się dowiedzieć czegoś nowego 😉
To Kasia przybywaj częściej, po więcej <3
Taka monozadaniowość to chyba podstawa życia slow. Od wielozadaniowości można tylko nie powiem czego dostać 😂 Powiedzmy, że kota. 😉
Otóż otóż, chociaż ja jednak zawsze byłam daleka od tego slow życia, bo z natury jestem bardzo nie slow <3
Kiedy slow wcale nie znaczy powoli, tylko w swoim rytmie! Jeśli się do niczego nie zmuszasz, nie ciśniesz za wszelką cenę, nie potrzebujesz wszystkiego udowadniać ludziom, to właśnie że jesteś slow 😀 To trochę jak z tym minimalizmem – on jest narzędziem do tego, by osiągnąć stan jakiejś tam swojej równowagi. No chyba że ja to wszystko źle rozumiem 😀
W sumie ma to sens, faktycznie💛
znam temat z Ted talks https://www.ted.com/talks/e…
Oczywiście też oglądałam i udostępniałam w pierwszym poście jako intro do zagadnienia, ale po 20-minutowym wystąpieniu napisać, że „znam temat” to spora odwaga. Jeżeli jednak chciałabyś temat zgłębić, zapraszam >> http://dopracowani.pl/2017/…
Ale dlaczego odwaga? Właśnie z Teda znam ten temat, co w tym dziwnego?
Nie wiem skąd wysnuwasz wniosek w jakim stopniu znam temat
Lubię do Ciebie zaglądać. Zawsze nakarmisz mnie dawką informacji. Dziś mnie zainspirowałaś- zamierzam pracować nad sobą i dążyć do monozadaniowości. Mam nadzieję, ze mi się uda i to szybko.
Myślę, że nabierzesz przekonania jak tylko zobaczysz pierwsze efekty i wzrost swojej efektywności. Trzymam kciuk 💛
Też tak mam – jak się nad czymś skupię to odpływam (mimo kilku równoległych projektów). Czuję się tak najlepiej <3
Bardzo ciekawy post, do przemyślenia.
No trochę to zagmatwane, ale chyba już rozumiem różnicę :).
Jeśli chodzi o wielozadaniowość, to nie ma czegoś takiego. Nawet jeśli kobiety chwalą się, że potrafią robić wiele rzeczy na raz, to nie są to rzeczy na tym samym poziomie zaangażowania. Ja jako facet też potrafię prasować, słuchać radia i rozmawiać z córką. I o oddychaniu też nie zapomnę. Ale czy któraś „wielozadaniowa” kobieta potrafi jednocześnie czytać książkę, oglądać TV i rozmawiać z klientem i, najważniejsze, WSZYSTKO OGARNĄĆ i nic nie pominąć? Raczej wątpię. Zawsze na czymś skupi się bardziej.
A jeśli chodzi o multipontecjał, to bardzo go sobie chwalę, zwłascza w sferze zawodowej. Z jednej strony nie jestem specjalistą w żadnej dziedzinie i nie zarabiam na tym kokosów, z drugiej mam dla klientów szerszą ofertę i w razie potrzeby nie odsyłam ich do kogoś innego tylko sam realizuję zadanie. Czasami mam posuchę w jednej dziedzinie, więc robię inne rzeczy. Znajomi ze specjalizacją już dawno pozamykali swoje firmy.
Andrzeju, bo w wielozadaniowości chodzi o łączenie zadań angażyjących różne półkole mózgowe. Nie da się robić tego w krystalicznym skupieniu, ale da się z zaangażowaniem.
No właśnie. Ale wiele moich znajomych (nawet żona) uważa, że pod każdym względem jest wielozadaniowa i nawet nie próbuje zrozumieć zasady działania tego fenomenu. I tak naprawdę kobiety wcale nie są bardziej wielozadaniowe od mężczyzn. Różnica polega na tym, żeby po prostu lubimy się skupić na jednej czynności, żeby wykonać ją dokładniej a Wy wolicie ogarniać całokształt. To po postu kwestia wyboru a nie jakichś specyficznych umiejętności czy predyspozycji.
Absolutnie się z Tobą Andrzej nie zgadzam i uważam, że Twoje przekonania, nic nie wnoszą merytorycznie do tego tematu, a skoro nie chcesz zrozumieć „fenomenu” – nic na siłę nie zamierzam Ci wyjaśniać.
Moją rolą nie jest również, przekonywanie Cię co wolą kobiety, a co mężczyźni, bo Twoje generalizowanie jest również niczym nie poparte. Także. Cóż.
Niech Ci dzień miło płynie.
Szkoda, że nadal tak mało osób rozumie, że robienie 5 rzeczy na raz wcale nie jest fajne. Traci się tylko czas i cenne pomysły.
Otóż, otóż.
och tak, och tak, och tak!
mam cudowny przykład na poparcie Twoich tez : mój mąż. multipotencjalny na 1000% { przy okazji dowodzi, że to nie kobieca domena 😉 – dokładnie jak napisałaś } . wielozadaniowy na 0% >> no wiecie, faceci z tymi pudełkami w głowie, które się nie stykają >> ‚jak myślę o pracy to o pracy, jak o wakacjach to o wakacjach… a dlaczego Ty w czasie kupowania biletów lotniczych szukasz od razu noclegu i sprawdzasz gdzie jest najprzyjemniejsza kawiarnia i po co łączysz to telefonem do matki?? ‚ >> och tak, te zbawienne męskie pudełka { w odróżnieniu od naszej ‚open space’ i tysiąca myśli krążących jak wolne elektrony, oby tylko po orbitach… 😉 😉 } .
no a ja… multipotencjał ok, ale to rozproszenie…
masz absolutną rację, wielozadaniowość jest przereklamowana.
{ zamknę teraz Twój • cudny • blog i otworzę mój . będę pisać w spokoju 🙂 }
Oh doskonale, mam nadzieję, że powstał jakiś cudny post na fali tych fantastycznych refleksji <3