Usługi dla biznesu i klientów indywidualnych to podstawa oferty wielu polskich firm. Poznaj najczęściej popełniony błąd biznesów opartych na usługach specjalistycznych. Bo. Nie ufam biznesom w których „szewc bez butów chodzi”. Co więcej nie jestem w tym podejściu odosobniona.
Wyobraź sobie taką sytuację. Szukasz kogoś, kto napisze teksty na twoją stronę internetową. Takie, które zachęcą do zakupu oferowanych produktów albo do kontaktu – zależnie, co jest dla ciebie priorytetem. Wchodzisz na stronę copywritera, którego wyszukałaś w internetach, a tutaj abrakadabra i nie dzieje się magia. Zaczyna się natomiast komedia absurdu. Błąd na błędzie, bez ładu i składu, masz ochotę wyjść. Wtem. Twym oczom ukazuje się portfolio tekstów napisanych dla klientów, którzy skorzystali z usług tego copywritera. Klikniesz w nie?
nie klikniesz
Nie wiem jak ty, ale ja nie kliknę. Bo portfolio to dodatek, który uwiarygadnia i prezentuje spektrum twoich umiejętności, ale absolutny must have to ty i wizerunek, który budujesz.
Gdy potrzebuję stylistki, szukam takiej, która potrafi dobrać ubrania, fasony i stylówki do swojej figury. Gdy potrzebuję doradcy z zakresu określania celów zawodowych liczę, że ten, swoją ścieżkę pięknie zaprojektował, a skoro chce mnie przygotować do udziały w rekrutacji – niejedna rozmowa za nim. Gdy ktoś uczy mnie grać na instrumencie, zakładam, że sam to potrafi, a gdy pokazuje jak rozbujać Instagram – swój już rozbujał.
Chcesz uczyć tworzenia strategii i prowadzenia biznesu online, pokaż, że stosujesz swoją wiedzę w praktyce i to z sukcesami, bo twój przychód jest większy niż wysokość ZUSu i podstawowe koszty utrzymania. Gruby dietetyk. Psychol[og]. To wszystko nie jest nazbyt wiarygodne. Ah przepraszam mam tyle zleceń, że sama nie mam czasu poprowadzić ciekawie i angażująco swojego Fanpejdża, ale Pani poprowadzę tak, że „będzie Pani zadowolona”. Dostrzegasz ten zgrzyt?
„Ale przecież mam portfolio”. Niestety. Potencjalnego klienta średnio zainteresują inni klienci, jeżeli już na starcie zniechęciłaś go do swoich usług. Mnie, dla przykładu, od początku działalności Monkey Business | mnkb™ nawet jedna osoba nie poprosiła o portfolio. Po prostu kładą za wzór moją stronę i pracowity blog, a wiadomości zaczynają się mniej więcej tak:
Pomogę! A że chwalić to się lubię, nawet nieproszona, przesyłam kilka swoich realizacji – jako taką kropkę nad „i” i pokazanie spektrum możliwości.
Bo jeszcze raz podkreślę. To ty i twój wizerunek są pierwszym gwarantem profesjonalizmu. Jeżeli nie zadbasz o efekt W O W na swoim przykładzie, to już żadne portfolio ci pomoże. Po co mam sięgać po wisienkę na torcie (portfolio), skoro nie mam tortu. Prawda, że to logiczne?
.
usługi dla biznesu
Dlatego, gdy myślisz o swojej firmie, której oferta skupia się na specjalistycznych usługach, zapamiętaj jedno – zacznij od siebie.
Każdy potencjalny klient bowiem, intuicyjnie wyczuje, że wszystko co robisz dla siebie, możesz też zrobić dla niego, a co możesz mu zaoferować, skoro u ciebie taka bieda? No przyznaj sama, ryzyko wyrzucenia pieniędzy w błoto jest w takiej sytuacji całkiem spore.
A klienci nie lubią ryzykować i tracić złotówek, oj nie lubią. Klient będzie w stanie zapłacić, ale za pewną jakość, której szuka. Ale. O czym ja w ogóle piszę. Przecież twój potencjalny klient już dawno poszedł do konkurencji, która potrafiła się odpowiednio zaprezentować.
Dlatego nie zwlekaj i już teraz, w tej chwili zrób dla siebie wszystko to, co możesz zaoferować klientom. Nawet więcej niż potrzebujesz i najlepiej jak potrafisz.
A później zrób wszystko, by świat się o tobie dowiedział i zechciał chodzić w twoich butach, niezależnie od ich ceny. Tylko tyle i aż tyle. Dokładnie w takiej kolejności.
41 Komentarze
POROZMAWIAJMY
No oczywiście, jak cię widzą tak cię piszą 🙂 tak jest z własnym biznesem, jaka jestes tak będą oceniam naszą „firmę” 🙂 pozdrawiam
Tylko mam nadzieję, że nie mówimy tutaj o kwestiach ładna/brzydka, bo to akurat nie o tym 😉
Dokładnie, ja wychodze również z założenia, że jak już coś robię to najlepiej jak potrafię 🙂
Zgadzam się 🙂 zawsze trzeba dawać z siebie 100%
AMEN TO THAT!
Zgadzam się z Tobą absolutnie. Co więcej po przeczytaniu Twojego artykułu, zapaliła mi się mała lampka ostrzegawcza, bo dostrzegam teraz co mam jeszcze słabo dopracowane i wiem, że muszę jak najszybciej to naprawić 🙂
Marta to dawaj, co masz konkretnie na myśli? <3
Jeśli dasz coś niedokończonego to stajesz się niewiarygodnym, a po tym nikt już z Tobą nie chce pracować. Tak więc jeśli coś oferujesz to tylko w 100% dopracowanego.
Nie potrafię oddać niedokończonej pracy, bardzo źle czuję się na samą myśl, że mogłabym to zrobić.
U mnie to za niedokończoną prac nikt nawet by nie zapłacił, ale dzisiaj, tutaj jednak o czym innym było 😉
Dzięki Magda za ten wpis! To prawda, że ludzie intuicyjnie wyczuwają to, czy jesteśmy tym przysłowiowym szewcem, który chodzi bez butów… Czy wartości, które prezentujemy i niejako „sprzedajemy” są także obecne w naszym życiu. W stu procentach zgadzam się z tym, że raczej nie wyobrażam sobie skorzystania z usług np. grubego dietetyka, albo lekarza, który „leczy” astmę, a sam kaszle i pali papierosy 😉 Tak samo – ktoś kto tworzy biznes, w którym sprzedaje „projektowanie blogów” musi mieć fajnego bloga 😀 Twój jest piękny, naprawdę szacun! 🙂
Ha! Dziękuję Magda. Faktycznie to wizytówka moich usług więc cieszę się, że Ci się u mnie podoba i zapraszam częściej 🙂
Jasne! To podstawa reprezentować się poprawnie i z efektem wow w oczach klientów, aby ci zechcieli dalej wejść do twojego portfolio i ewentualnie później skorzystać z proponowanych uslug!
Niby się zgadzam, ale fakt, że moja stronę informatyk robi juz ponad rok, bo ciagle ma jakieś zlecenia. Jednak kiedy szykuję zadania z rozwijania umysłu, sama zawsze je rozwiazuję najpierw. Żeby nie mówiono, że bez butów chodzę:-)
To nie za fajna wizytówka informatyka, albo zbyt niskie wynagrodzenie, hę? 🙂 Rok to nawet ja bym nie wytrzymała, a wyróżniam się ogromną cierpliwością. Tak czy inaczej trzymam kciuk. Oby po tak długim czasie wyszło naprawdę pięknie 🙂
Troche go rozumiem, juz 6 razy zmienialam koncepcję, a co wynagrodzenia to są śniadania, obiady i kolacje , ale tak to jest gdy ma sie męża informatyka:-)
Też tak mam – widzę fryzjerkę z czymś dziwnym na głowie i pytam siebie, czy oddam się w jej ręce, choć wiem, że samej jej trudno obciąć sobie włosy, ale mimo wszystko jest zgrzyt. Z drugiej strony wiele usług powstaje na bazie tego, że sam ktoś sobie z czymś nie radził – wezmę swój przykład – miałam problem z zachowaniem work life balance i widziałam, że wiele osób ma z tym problem – zajęłam się tym tematem, ale ponieważ to głównie praca nad zmianą nawyków to nadal zdarza mi się zbaczać z obranej ścieżki, choć namawiam i pomagam innym w tym, by pamiętali o równowadze. Kiedyś bardzo surowo oceniałam takie sytuacje, dziś jestem odrobinę bardziej wyrozumiała:)
Żeby nie było, ja też nie jestem zerojedynkowa. Ale. Jeżeli mam wybór, a dzisiaj trudno go w usługach nie mieć, to pójdę do kogoś, kto jest swoją żywą reklamą 🙂
O spójność zdecydowanie trzeba dbać. Chociaż czasem widzę, że osoby będące długo na rynku i w zasadzie nie mające klientów inaczej niż z polecenia, nie koniecznie mocno przykładają się do strony wizualnej swoich działań. Tak akurat jest w mojej branży doradczej. Ciekawe czy warunki zewnętrzne spowodują u nich zmianę.
A ja w ogóle nie o stronie wizualnej. Chodziło mi oto, że skoro ja robię strony to moja musi być reklamą moich możliwości. Na Twoim przykładzie Magda, skoro doradzasz, to w obszarze swojej specjalizacji fajnie gdybyś osiągnęła już takie sukcesy, które będą dowodem na to, że wiesz o czym mówisz. Inaczej mówiąc, że Twoje rady są skuteczne.
Tylko co jest miarą mojego sukcesu? Ilość konsultacji? Ilość klientów co zmieniła spojrzenie na siebie, zawód? Tak są takie trochę niemierzalne rzeczy i dla każdego to jest coś innego. Także nie wiem czy w moim przypadku w sensie mnie, innych doradców jednak strona wizualna też nie mówi o mnie. O tym, jak pracuję, jak się zachowuję, o czym piszę, co piszę, na czym się skupiam w swoich działaniach.
Myślę, że trochę mylone tutaj są pewne obszary. Bo w żadnej branży nie można ignorować strony wizualnej (ale nie o tym jest ten tekst) i w każdej branży miarę sukcesu określa grupa docelowa. W końcu nie mówimy tu o rozwoju osobistym, gdzie sama stawiasz sobie cele i określasz, co będzie sukcesem, a o brandingu, który przekona dedykowane osoby do skorzystania z usług albo nie.
W punkt! Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. No, może oprócz pani specjalizującej się w NVC, która w rozmowie (i nie tylko) potraktowała mnie jak g***o w trawie 😀
Dokładnie oto właśnie chodzi w byciu żywą (anty)reklamą 🙂
Uwielbiam czytać Twoje teksty! Podsumowaniem Twojego artykułu jest zdecydowanie zdanie „Dlatego, gdy myślisz o swojej firmie, której oferta skupia się na specjalistycznych usługach, zapamiętaj jedno – zacznij od siebie.” To tak jak się mówi,że jesli chcemy zmienić świat, powinniśmy zacząć od siebie 🙂
A to bardzo trafna analogia 🙂
święta prawda!po raz kolejny się pod ym podpisuje!
Święta prawda😉
Tekst daje dużo do myślenia
Oj to nie bądź taka i podziel się tymi przemyśleniami 🙂
Wiele osób prowadzących stronę/bloga na którym jest portfolio robi to bo tak wypada, bo konkurencja to ma. Przecież w dzisiejszych czasach posiadanie strony/blog może nic nie kosztować więc warto to mieć – a nóż widelec klient się trafi. O wiele rzadziej – chodź częściej niż kilka lat temu – widzi się że firmy dbają o swój wizerunek w sieci i to się chwali:)
Widzę po Twoim blogu… że jesteś profesjonalistką w tym co robisz. Nie
chodzi tutaj tylko o tematykę publikacji ale również dbałość o treści
oraz wykładanie kawy na ławę, jak w powyższym artykule.
Tak trzymaj!
Dziękuję Janek, to przemiły, budujący komentarz 🙂
Z tym, że „szewc bez butów chodzi” napisałam ostatnio na swoim blogu na przykładzie siebie.
Co tu się dużo oszukiwać- masz rację.
Ja nie wybuduję swojej niszy eksperckiej i marki własnej jak się nie ogarnę. O ile z twarzą to sobie poradzę tak z blogiem i social media jest gorzej. Szkoda tylko, że w tej chwili mój budżet nie przewiduje wydatku miliona monet na poprawę tego stanu. Wiem sama do siebie strzelam, trzymają lufę przy skroni, ale czasem niektórych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć.
Grunt, że w ogóle coś robię w temacie 😛
Ten tekst akurat nie o identyfikacji wizualnej, a o nas, jako żywej reklamie. Jako kosmetyczka powinnaś być zadbana, to dla mnie oczywiste. Mój przykład dot. bloga i stron www, bo skoro na tym zarabiam, to dla mnie i mojego biznesu wygląd tej strony jest jak stan Twojej cery dla Ciebie.
A całkiem offtop. Absolutnie nie zrozumiałam, co ma milion monet do prowadzenia ciekawego fanpejdża i postawienia bloga? Tego akurat nie musisz przeskakiwać, być może masz po prostu mylne wyobrażenie, hę?
Chodziło mi raczej o to że mój blog jest mało kosmetologiczny i że nie znam na tyle wordpressa żeby sama go dopracować tak jakbym chciała- stąd pomoc fachowca 😉
Oj, zgadzam się z tym co piszesz… Niby często mówi się, że szewc bez butów chodzi, ale lepiej nie testować tego na swoim przykładzie 🙂 Przykład z początku wpisu idealnie obrazuje sytuację, bo ja też bym nie kliknęła 😛
Magdo, czytam Cię regularnie od dobrych 5 miesięcy (lovę!) i skoro w końcu założyłam sobie prywatny profil disqus, nie odmówię sobie tej przyjemności skomentowania mojego ulubionego tekstu na Twoim blogu 😉 Dla mnie to niepojęte, gdy widzę stronę-wizytówkę kolegów-grafików po fachu, a tam prosto z mostu „szewc bez butów chodzi, dlatego jeszcze długo nie zobaczysz mojego portfolio”. A może my o czymś nie wiemy i takie „chłyty marketingowe” faktycznie działają? 😉
Oj wyznam Ci Martyna w skrytości, że to raczej nie chwyt marketingowy, a próba zatuszowania niedostatków. Przecież tak naprawdę właśnie w tym ambaras, że gdy sami jesteśmy najlepszą wizytówką swoich usług, to samo portfolio nie ma już dla klienta większego znaczenia.
Pss cieszę się na Twój „disqusowy” profil, będziemy mogły sobie pogadać pod postami. A jesteś w grupie „Do or donut!”? Bo wyczuwam pozytywny fluid więc serdecznie zapraszam 🙂
No właśnie czytałam o Twoim postanowieniu i grupie już jakiś czas temu i trochę mnie korci, ale zastanawiam się, czy to na pewno dla mnie. W grupie jestem trochę takim typem obserwatora i zanim podejmę działanie na forum, muszę sobie wszystko dobrze przeanalizować. Za to prawdziwym człowiekiem czynu jestem na swoim terenie. Znasz taki mocno terytorialny typ człowieka? 🙂
Doskonale to rozumiem Martyna, fajnie, że znasz siebie na tyle żeby wiedzieć w jakich okolicznościach jesteś najbardziej skuteczna. Bo o działanie w tym wszystkim chodzi.
A jeżeli kiedyś zmienisz zdanie, to wiesz gdzie nas szukać 🙂