Gdy pracując na etacie, marzysz o własnej firmie, często oczami wyobraźni widzisz miliony złotówek, które zarobisz pomimo, że „się nie narobisz”. Nie byłabym sobą gdybym nie dała ci mądrej mądrości. Takiej na start i całkiem za darmo. Oto ona. Nie dziękuj.
Gdy rozmawiam ze swoimi klientkami, które marzą o własnej firmie często jako argument ZA podają „bo na swoim pracując mniej, da się osiągnąć więcej niż na etacie”. Zgodzę się (i zapewne każdy kto pracował w korpocentrali), że w korporacji czas inaczej płynie. Pracuje się bardzo intensywnie ale jednocześnie niezbyt efektywnie. Ja również cały czas miałam przeświadczenie, że czas przecieka mi przez palce. Ale żeby od razu dam mniej, dostanę więcej? Nie, no nie – jakoś tego nie widzę, a przynajmniej nie miałam szczęścia doświadczyć.
.efektywność
Moim, jak zwykle skromnym zdaniem sprawa jest stosunkowo prosta. Chcąc więcej muszę dawać z siebie…więcej? No OK niech będzie. Minimum tyle samo tylko mądrzej. W swojej firmie po wyeliminowaniu wszystkich, bezcelowych rozmów telefonicznych z klientami (tak, ograniczyłam je do może kilku w miesiącu i zaręczam, to też wielka ulga dla klientów bo w przeważającej liczbie, nie lubimy rozmawiać przez telefon) i jeszcze bardziej bezcelowych w biznesie online, spotkań osobistych, zyskałam dodatkowy czas, który pozwala mi zrobić więcej bez wydłużania czasu pracy. Sprytnie, prawda?
Ale że dam minimum, a wyciągnę maksimum to nijak pojąć nie mogę.
A jeszcze gdyby takie mylne wyobrażenia o prowadzeniu własnej firmy dotyczyło tylko osób pracujących na etacie. Bez doświadczenia w roli przedsiębiorcy. Może nawet mogłabym to zrozumieć bo wiadomo, że korpo to zło i niedola więc wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma. W tym jednak cały ambaras, że podobnie myślą przedsiębiorcy. Tak. Jak zrobić żeby się nie narobić, a zarobić. Oto czym zaprzątamy sobie myśli będąc na swoim.
.roszczeniowa postawa
Wiesz z czego równie często jak ze strachu przed niepowodzeniem wynika prokrastynacja (odkładanie na później, przyp. Ja)? Z roszczeniowej postawy. Z przekonań, które pod pozorem wspierających „zasłużyłem” są mocno ograniczające bo „należy mi się”. Czekając aż ktoś nam DA, pracujemy od niechcenia, bez zaangażowania, a często w ogóle nic nie robimy tylko snujemy się jak cień czekając na propozycję współpracy wartą w milionach. 1000 zł? Pff. Poniżej 2000 zł to z domu nie wychodzę. Bo po co mam się angażować, skoro mi się należy?
Na nic 5 (tak, słownie: piątka) z egzaminu z logiki, nijak pewnych schematów myślowych pojąć nie potrafię. Bo wg. mnie z tego rogu obfitości wyjmiesz tyle, ile wkładasz czyli z takim myśleniem, niewiele.
W wielu początkujących biznesach dostrzegam to samo roszczenie. Roszczenie, że nam się należy bo przecież prowadzimy firmę. Na nic nie mamy czasu bo przecież prowadzimy firmę. Zarejestrowałam podmiot gospodarczy. Posiadam firmę. Jestem przedsiębiorcą [!?]. Należy mi się.
Od klientów. Od państwa. Od pracowników. Od wszystkich. Jedno, wielkie NALEŻY MI SIĘ.
Trudno, padło na mnie, mam ci do przekazania bardzo złą wiadomość.
Otóż. Nie należy ci się.
Świat nie zrobił wielkiej imprezy i nie celebruje hucznie tylko dlatego, że oto założyłaś firmę. Klienci nie wstrzymali oddechu z ekscytacji bo oto założyłaś firmę. Z kranu złotówki zamiast wody nie lecą bo oto założyłaś firmę. Założyłaś firmę, chcesz zarobić – bez pracy się nie obędzie (w sumie to trochę jednak smutek).
.a gdyby tak
Dlatego jeżeli też wydaje ci się, że coś ci się należy pomyśl ile mogłabyś osiągnąć pracując, a nie oczekując. Nie wiesz ile? Podpowiem.
Dużo.
32 Komentarze
POROZMAWIAJMY
Same bardzo mądre mądrości w tym wpisie! Ja dorzucę od siebie, że dla mnie na etacie (w porównaniu do błogiego nicnierobienia na swoim) czas jakoś wolniej płynął. Jak tu mi tydzień po tygodniu zaczęły uciekać, to zorientowałam się, że w tej godzinie całkiem dużo ciężkiej pracy można upchnąć jak się człowiek postara! A i rozmowy telefoniczne, tak jak napisałaś, wcale nie wydają się najbardziej efektywnym spędzaniem czasu, jak to myślałam kiedyś.
Jak nie zrobisz, nie zarobisz!
Bo ja to widzę Ania, że Ty tak uwielbiasz fotografię, że jak we flow wpadniesz to nie ma zmiłuj, czas leci. U mnie jest podobnie jak się w stronce zatracę albo na szkoleniu, a w korpo też leciał ale bardziej od spotkania do spotkania bo z tym postępem w projektach to różnie bywało 🙂
Zgadzam się! Zamiast gadać, rozmyślać, oczekiwać trzeba wziąć się za robotę! Nic nie ma za darmo 🙂 Powinnaś zostać mentorką 😀
Ola
hahah jak kogoś zainspiruję do działania to dla mnie sama radość <3 Fajnie, że do mnie zajrzałaś, zapraszam częściej :)
Swego czasu miałam kilka pomysłów, ale po dłuższym namyśleniu stwierdziłam, że to by nie wypaliło. A gdyby nawet, zarobiłabym na tym tylko na ZUS i resztę. To wolę już pracować u kogoś i mieć z głowy to całe wielkie prowadzenie firmy. Inna sprawa, że jeśli chcę pracować w zawodzie, to i tak nigdy nie byłabym panią na włościach w swojej jednoosobowej firmie :p Tylko tyle bym z tego miała, że więcej formalności i latania.
I to piękny głos w tej dyskusji bo naprawdę uważam, że nie ma jednej, właściwej formy pracy i każdy sam powinien wybrać w czym mu najlepiej i do czego najbardziej się nadaje. Dla jednych będzie to etat, dla innych freelance, a jeszcze inni rozwiną swoje firmy i być może sami stworzą stanowiska pracy. Ale. Nic na siłę. Matko w pigułce, zaglądaj częściej, miłego dnia 🙂
Pracuję na etacie i jakoś nie ciągnie mnie własny biznes. Obawiam się, że własny biznes wcale nie daje tyle wolności, co nam się wydaje;-) 🙂
Oj to tutaj musiałabyś trochę rozwinąć myśl bo słowo „wolność” to jednak trochę wór bez dna. Ale miło, że do mnie zajrzałaś 🙂
Zaglądam częściej niż tylko dziś:-):-):-)
Najlepiej <3
Bez pracy nie ma kołaczy, czyż nie? Osobiście nigdy nie rozumiałam ludzi z roszczeniową postawą wobec świata. Osobiście jest to dla mnie obce i mało zrozumiałe. Wyznaję prostą zasadę chcesz coś mieć – to coś zrób. Nie trzeba szurać nosem po podłodze pracując 16h dziennie, a tak jak radzisz – mądrze i efektywnie 🙂
Absolutnie przybijam Ci piątkę, też niestety nie jest mi dane zrozumieć wszelkich, dziwnych roszczeń. Ale. Nauczyłam się żyć z myślą, że po prostu nie wszystko musi być dla mnie zrozumiałe. Miłego dnia 🙂
Co prawda nie zdążyłam jeszcze zasiedzieć się w żadnej korpo, bo jak dotąd najdłużej w jednym miejscu pracowałam pół roku. Jednak od jakiegoś czasu obserwuję poczynania innych, poznaję ich opinie o własnym biznesie i – z drugiej strony – pracy na etacie, i może ja jeszcze głupia i niedoświadczona, ale faktycznie – takie podejście przeważa. Podejście, że „ten co ma firmę to król biznesu”, że każdej osobie pracującej „na swoim” portfel pęka w szwach a wakacje trwają cały rok, bo wszystko się przecież samo kręci. Pierwszy raz zwróciłam na to uwagę w jednej z fejsbukowych grup biznesowych. Tam co drugi post dotyczył żali na korporację, pracę u kogoś i chęć otworzenia swojej działalności, ze szczególnym uwzględnieniem „niezliczonych” zalet pracy na swoim. Często bez jakiegokolwiek przemyślunku, tak po prostu, bo to fajne, to rzucam pracę i łapię pieniądz, ten, co z nieba leci.
Na chwilę obecną sama dążę do tego, żeby w niedalekiej przyszłości założyć firmę i zająć się „swoimi rzeczami” a nie budować czyjeś marzenia. Ale ja za to, jeszcze lepiej!, mam odchyły w drugą stronę – przeraża mnie myśl, ile będę musiała robić! W sumie cieszę się z tych wyobrażeń, bo te „lęki” stają się największą motywacją. Kiedyś też myślałam, że własna działalność to taki raj na ziemi, ale na szczęście mam pod ręką dowód, że tak nie jest. Podpatrzyłam trochę, z czym to się je na przykładzie mojego szwagra. A z moich obserwacji zrodził się wielki podziw dla tych, którzy ogarniają samodzielnie całe swoje przedsiębiorstwo. Ale wiesz, tak ogarniają pracując, a nie wodzą wzrokiem za tymi milionami monet, które przecież – jak to określiłaś trafnie – im się należą.
Uh, ależ się wyłożyłam tutaj! Basta 🙈
Dzięki, Magda, za tyle mądrości. W sam raz na wtorkowy poranek, co by więcej zapału było w tym pracowitym tygodniu! 💛
„Pierwszy raz zwróciłam na to uwagę w jednej z fejsbukowych grup biznesowych. Tam co drugi post dotyczył żali na korporację, pracę u kogoś i chęć otworzenia swojej działalności, ze szczególnym uwzględnieniem „niezliczonych” zalet pracy na swoim.” – otóż dokładnie. Mnie to czasami przeraża co czytam w tych grupach i OK, ludzie mogą różne rzeczy pisać ale właśnie brakuje mi w grupach administratorów/moderatorów co to potrafiliby szczerze napisać, że może jednak warto wychillować i nie decydować o tak istotnych rzeczach za namową innych członków grupy (jakby nie patrzeć przypadkowych ludzi).
A tak poza tym piękny komentarz i bardzo racjonalne podejście. Myślę sobie, że własna firma jest właśnie dla takich ludzi jak Ty. Którzy wiedzą z czym to się wiąże, a z czym nie wiąże (np. manna z nieba). I bardzo, bardzo najbardziej kibicuję <3
Swietnie napisane i prosto podane na tacy! Pracując na swoim muszę potwierdzić: by zarobić trzeba pracować! Dużo!
A pochwal się czym się zajmujesz? <3
Haha, no tak. Doskonale to wszystko wiem. Szkoda tylko, że w moim przypadku wprowadzenie tych rad w życie jest wyjątkowo trudne 😉
O. Rozwiń tę myśl bo bardzo mnie zainteresowała. Dlaczego wyjątkowo trudne? 🙂
Bo od kiedy zostałam mamą, jakoś nie mogę wrócić na odpowiednie tory. Najpierw macierzyński, później wychowawczy, ale dziecko w placówce, a ja pomagałam mężowi w firmie (znów nie prawdziwa praca i trochę na pół gwizdka), teraz znów ciąża i wizja siedzenia w domu nie-wiadomo-ile-czasu. Ciężko mi się zmobilizować. Zacząć coś na sto procent. Nie do końca wiem co z moją przyszłością zawodową i nie do końca mi się to podoba 😉
Magda ale skoro bobas w drodze to może najlepszym rozwiązaniem będzie chwilowo odpuścić? I to bez wyrzutów sumienia 🙂 Pozdrowionka i uściski dla całej familii <3
Obserwuję podobne podejście w firmie, gdzie obecnie pracuję. Zarówno ze strony pracowników, jak i pracodawcy. Wszystkim się należy, więc nikt nie robi sobie z pracy na dobrą sprawę… NIC 😀 Warto się zaangażować całym swoim sercem w swoją firmę i wtedy odniesie się sukces <3 I jeszcze jedno: kochaj, to co robisz; rób to, co kochasz <3
To prawda. Też dostrzegam podobne podejście w wielu firmach, zwłaszcza niewielkich, zatrudniających do 10 pracowników. Później wraz z rozrostem biznesu jakby wszyscy pokornieją. To też bardzo ciekawa obserwacja. No ale najgorzej jak ludzie sami sobie szkodzą w swoich firmach, tego najbardziej pojąć nie mogę :/
święta prawda, czasem łapię się na tym sama 🙂 Nic się samo nie wydarzy, na wszystko trzeba zapracować i nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Inspirujesz kochana! 🙂
Dziękuję i zapraszam częściej <3
z miłą chęcią <3
Masz rację, nic się samo nie zrobi. A wszędzie wokół sami kierownicy I dyrektorzy. Roszczeniowość w kradła sie w wiele dziedzin życia…..
Otóż otóż <3 A najlepsze, że każdy chce być dyrektorem, a nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności dyrektora - taki abstrakt :)
Myślę że problem polega na tym, że ludzie zakładając firmę zderzają się ze ścianą. Tutaj już nie wystarczy siedzieć 8h za biurkiem, z telefonem przy uchu aby zarobić dniówkę. Nic z tego! Przykładem jest mój znajomy który męczył żonę, że jak otworzy biznes to zarobi kokosy. Niestety po roku popadł w długi bo kompletnie nie radził sobie z płynnością finansową. Dobre chęci ani pozywtyne nastawienie nie wystarczą, potrzebna jest ciężka praca.
Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie! 🙂 A prawda jest taka, że aby cokolwiek osiągnąć potrzeba hektolitrów wytrwałości, pracowitości i otwartego umysłu!
Kiedy czytałam Twój wpis to nagle taki błysk. Taki, który mi wciąż umyka. Sprawa czasu i tego jak płynie. Całkiem inaczej, gdy robimy to na czym NAPRAWDĘ nam zależy i co LUBIMY albo KOCHAMY robić. Taki wpiso-kopas w tyłek 😀 Świetny.
Oj to bardzo się cieszę <3
Całkowicie się z Tobą zgadzam! Powiem więcej, pracując dla siebie, szczególnie na początku, pracujemy więcej niż na etacie. Sukces ma swoją cenę. Uważam, że to, co jest okupione trudem, ma dla nas największą wartość.